Życie to nie bajka
Rzeczywistość skrzeczy. Rzeczywiście - skrzeczy. I to tak, że aż w zębach łupie. Nie warto nawet wokół siebie się rozejrzeć, bo gdzie by człek oka nie skierował, nie ma na czym spojrzenia zawiesić.
Pełno za to tych, co jeno psioczą i psioczą. I narzekają na pieską rzeczywistość, na nic nierobiących polityków i arogancję rządzących. Osobliwie celują w tym ci, co chwilowo są nierządzącymi.
A tak naprawdę nie ma czemu się dziwić i na co narzekać. Czy kiedykolwiek, za jakichkolwiek rządów kogokolwiek było lepiej? Raczej teraz stało się to, o czym wspomniał w jednej ze swych książek Terry Pratchett (dokładniej sir Terence David John Pratchett): Na początku było nic. I rzekł Bóg: „Niechaj stanie się światłość”. I dalej nic nie było, tylko teraz można to zobaczyć.
I rzeczywiście można zobaczyć. Nie wiem tylko, czy faktycznie jest na co patrzeć. Więcej – nie wiem, czy kiedykolwiek będzie na co patrzeć. Bo gdy słyszę wokół kolejne obietnice i któreś tam z rzędu exposé, przypominam sobie kolejny cytat z Pretchetta: Wydaje im się, że chcą dobrych rządów i sprawiedliwości dla każdego, ale czego tak naprawdę pragną w głębi swych serc? Tylko tego, żeby wszystko toczyło się tak jak zawsze, żeby jutro było takie jak dzisiaj.
Jedyną zmianą będzie to, że to oni będą u steru. Cóż, nie od dziś wiadomo, że życie to nie bajka. Zresztą, ostatni już dziś cytat z Pretchetta: Jeśli się nad tym lepiej zastanowić, baśnie nigdy na nic nie przedstawiały dowodów. Występował w nich przystojny książę… czy naprawdę był taki? A może po prostu ludzie nazywali go przystojnym, bo był księciem? Dziewczyna była piękna jak poranek… no dobrze, ale który poranek? Kiedy leje deszcz, trudno nawet wyjrzeć przez okno, by się o tym przekonać!