XV Kongres Consumer Finance: prognozy i wyzwania
Piotr Zajdel: Z sektorem finansowym związany jest Pan od ponad 20 lat. Jak ocenia Pan zmiany, jakie zaszły w tym czasie?
Andrzej Reterski: Polski rynek consumer finance od wielu lat podlega dynamicznym przemianom. Ich źródłem jest zarówno zmieniające się otoczenie gospodarcze, jak i zmiany legislacyjne, technologiczne oraz demograficzne.
Startując w latach ’90, od prostego finansowania sprzedaży dóbr trwałego użytku i usług w sklepach i punktach usługowych − skupia obecnie szeroki wachlarz produktów finansowych i kanałów dystrybucji.
Nadal obejmuje sprzedaż ratalną, ale już nie tylko w punktach stacjonarnych, lecz również w online. Pojawiły się karty kredytowe.
Rozwinęło się kredytowanie potrzeb konsumpcyjnych poprzez proste kredyty gotówkowe, bez zabezpieczeń i poręczycieli.
Dzięki zmianom legislacyjnym powstała przestrzeń dla rozwoju firm pożyczkowych, a dzięki rozwojowi nowych technologii i Internetu, powstały warunki do całkowicie zdalnych form finansowania klientów − powstały FinTechy.
Obecnie następuje kolejny etap transformacji tego sektora. Co ma na to największy wpływ?
− Wpływ na to mają cztery zasadnicze czynniki: wdrożone oraz planowane zmiany legislacyjne, postęp technologiczny, „wysychanie” źródeł finansowania biznesu pożyczkowego oraz spadek stopy bezrobocia do poziomu nieznanego jeszcze w Polsce.
Wdrożona niedawno dyrektywa PSD2, w powiązaniu z najnowszymi rozwiązaniami technicznymi, takimi jak np. Open API stwarza warunki do dynamicznej ekspansji na naszym rynku instytucji pozabankowych, oferujących finansowanie potrzeb konsumenckich. To rodzi zupełnie nowe perspektywy dla rozwoju sektora consumer finance.
Jaka jest przyszłość rynku consumer finance w Polsce?
− Już od kilku lat ograniczenia nakładane na banki doprowadziły do szybkiego wzrostu firm pożyczkowych na naszym rynku. Obecnie pojawiły się rozwiązania prawne zmuszające wręcz banki do otwarcia swoich „sejfów z danymi” dla sektora pozabankowego.
Te czynniki mogą doprowadzić do całkowitej zmiany obrazu tego segmentu rynku. Banki, chcąc nie chcąc, wycofają się raczej na „z góry upatrzone pozycje”, w obszary gdzie wymogi kapitałowe nadal będą ograniczały działalność fintechów, a rynek consumer finance stanie się domeną instytucji nie-bankowych…
Są jednak czynniki, które mogą ten trend zakłócić.
− Tak, należą do nich zmiany prawne, zapowiadane od dawna przez rząd, które mają na celu znaczne zmniejszenie dochodowości firm pożyczkowych. Ich wejście w życie może zupełnie rozbić ten sektor, a sam fakt ciągłego ich zapowiadania negatywnie wpływa na skłonność inwestorów do finansowania tego typu działalności.
Dodatkowo upadłość firmy GetBack doprowadziła do spadku cen wykupu złych długów przez firmy windykacyjne, a tym samym wzrostu strat po stronie firm pożyczkowych.
Efektem obu czynników jest poważny problem ze zdobywaniem finansowania tej działalności.
Ważnym zjawiskiem jest spadek bezrobocia w Polsce. Oznacza on bowiem malejące zapotrzebowanie na drogie produkty finansowe, gdyż rosnąca zdolność kredytowa klientów przesuwa ich zainteresowania w kierunku tańszej oferty bankowej.
W ten sposób sektor pożyczkowy zaczyna operować w obrębie klienta o coraz słabszej kondycji finansowej.
Banki zyskują swoje „pięć minut” na odzyskanie rynku consumer finance, ale czy sztywne regulacje pozwolą im na to? A jeśli nie banki, to kto przejmie schedę po firmach pożyczkowych?
− To są pytania, na które trudno jest dzisiaj jednoznacznie odpowiedzieć. Z całą pewnością najwięksi i najstabilniejsi gracze rynku pożyczkowego mają szanse przetrwać obecny „kryzys” i wykorzystać z czasem sposobności, które daje im PSD2 oraz technologia.
Dzięki tym czynnikom mogą zaproponować finansowanie nie droższe od bankowego i sięgnąć po lepszego klienta.
Z uwagi na swoją elastyczność będą potrafili budować ciekawsze oferty, oparte na dodatkowych produktach nie-finansowych, co pozwoli im podnieść nieco własną marżę i ściągnąć do siebie szerszą grupę klientów. Wydaje się, że to właśnie oni oraz rodzące się fintechy będą przyszłością sektora.