Wyzwania Bankowości 2020: czy państwo jeszcze chroni gospodarkę rynkową?
Karol Mórawski: Instytucjonalna ochrona przedsiębiorczości i biznesu – pod takim hasłem przebiegać będzie dyskusja w panelu, moderowanym przez Pana Profesora podczas webinarium Wyzwania Bankowości 2020. Jakich wątków możemy spodziewać się w toku dyskusji?
Prof. Krzysztof Kalicki: W debacie, poświęconej problematyce instytucjonalnej ochrony sfery przedsiębiorczości i biznesu, uczestniczyć będą wybitne autorytety, zarówno z obszaru prawa konstytucyjnego, jak też cywilnego, karnego czy administracyjnego. Chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że o ile wolności obywatelskie są stosunkowo dobrze chronione przez przepisy i konwencje, to prawa podmiotów gospodarczych są moim zdaniem permanentnie naruszane.
Coraz częściej podejmowane są działania, wskutek których urzędy zależne od polityków i pod ich presją dopuszczają się nawet naruszeń ustawy zasadniczej, ignorując wszystkie te wolności, które przedsiębiorca teoretycznie ma zagwarantowane w Konstytucji RP.
Rzeczywistość tymczasem odbiega od zapisów prawa, gdyż państwo staje się w stosunku do firm coraz bardziej agresywne i niestabilne, ustawicznie dochodzi do zmian interpretacji przepisów, zarówno w postępowaniach sądowych jak i administracyjnych, co faktycznie narusza wolność gospodarczą. Mamy wrażenie, że wiele działań instytucji regulujących życie gospodarcze w różnych aspektach jest motywowanych doraźnymi celami, bardziej politycznymi niż ogólnogospodarczymi.
Choć w Konstytucji RP widnieje wyraźny zapis, że Rzeczpospolita Polska chroni gospodarkę rynkową, to wydaje się, że aparat biurokratyczny państwa nie akceptuje tego zapisu i nie rozumie, na czym polega wolność rynku, i dlaczego rynek jest lepszym regulatorem aniżeli przedstawiciele biurokracji.
W jakich obszarach owe działania administracji publicznej stanowią największą uciążliwość dla sektora biznesu?
‒ Przede wszystkim myślę tu o nieprzestrzeganiu zasady wolności podmiotów prowadzących działalność gospodarczą na równych prawach. Bez trudu można dostrzec, że niektóre segmenty rynku są konsekwentnie obciążane wysokimi podatkami czy innymi daninami na rzecz państwa, a inne branże są traktowane znacznie łagodniej, z nieznanych powodów.
Podobnie zresztą nie działa zasada „co nie jest zabronione jest dozwolone”, skoro po kilku czy kilkunastu latach urzędnik stosuje inną interpretację przepisów aniżeli dotychczas, z konsekwencjami wobec stanu przeszłego. Chcę podkreślić, że wiele takich działań jest podejmowanych przez urzędy bez żadnej podstawy prawnej. W przeszłości z reguły każda decyzja podejmowana przez administrację publiczną miała formalne uzasadnienie, dlaczego urząd czegoś żąda albo czemu nakłada sankcje.
Nie ma też stosowania zapisanej w ustawie zasady, by faktyczne wątpliwości w sporach między państwem a przedsiębiorcą rozstrzygać na korzyść przedsiębiorcy. Równocześnie polski biznes jest zbyt słaby, żeby dać odpór władztwu państwa. Spotykamy się wszak z odwetowymi działaniami urzędów w stosunku do podmiotów, które usiłują walczyć o swoje prawa w postaci dodatkowych kontroli, wymagań, nakładania kar które oczywiście są nieuzasadnione, co potwierdzają liczne wyroki sądów.
Niestety, bywa i tak, że sądy też zachowują się w dużej mierze politycznie, czy są pod wpływem polityki. To wszystko budzi niepokój, pojawia się pytanie, czy faktycznie konstytucja chroni przedsiębiorczość i biznes, i na czym ta ochrona polega.
Chcielibyśmy, aby na te pytania odpowiedzieli nasi dyskutanci. Chcemy też poruszyć kwestię konstytucyjnych granic ochrony prywatnej własności, czy można dokonywać wywłaszczenia tylnymi drzwiami za pomocą wyroków sądowych, czy w przypadku odpowiedzialności karnej za działania gospodarcze zapisy kodeksowe i praktyka są zgodne z zasadą domniemania niewinności, z tym, że trzeba najpierw udowodnić przestępstwo lub nieuczciwość, a nie tylko formułować bezpodstawne, generalne oskarżenia, z czym się już spotykaliśmy.
W jakim stopniu problematyka ta odnosić się będzie do specyfiki polskiego sektora bankowego?
‒ Pewną część tej dyskusji poświęcimy najpewniej zagadnieniom związanym z bankami. Chciałbym zwrócić uwagę, że generalnie prawo jest nieprecyzyjne, w konsekwencji wszyscy zależymy od woluntarystycznej interpretacji przepisów prawa przez sędziów, z czym wiąże się odrzucanie argumentów strony bankowej. Mamy wrażenie, że sądy są uprzedzone do instytucji finansowych, a rozstrzygnięcia tworzą wrażenie, że wystarczy jakikolwiek pretekst, aby przerzucić koszty spłaty kredytów na banki, co stanowi oczywiste nadużycie.
Przypomnę, że Papież Franciszek w jednej ze swoich encyklik podtrzymał zasadę, że każdy dług zaciągnięty zgodnie z prawem musi być spłacony, dopuszczając odstępstwo od niej jedynie w relacjach pomiędzy bogatymi a biednymi państwami, gdzie ma to swoje społeczne uzasadnienie.
Tymczasem woluntaryzm, z jakim się obecnie spotykamy w sądach, i nie tylko w sądach, stwarza wrażenie, jakoby szukało się jakiegokolwiek pretekstu interpretacyjnego, żeby rozwiązywać umowy z wielką niekorzyścią w stosunku do sektora bankowego, nie zdając sobie sprawy, że korzyści jednej grupy interesariuszy, np. frankowiczów, będą musiały być pokryte przez resztę społeczeństwa.
Jest takie fałszywe przekonanie, że „bank zapłaci” ‒ tak, jakby bank sam tworzył pieniądze albo posiadał ich nieograniczone zasoby. Zapomina się o deponentach, o kredytobiorcach złotowych, o użytkownikach kont, kart, a nawet o podatnikach, bo jeśli banki będą miały straty z powodu tych orzeczeń, to wszyscy jako społeczeństwo zapłacimy za ten przywilej, który mogą otrzymać frankowicze w polskich sądach.
Przypomnę, że w przeszłości nie było to tak fatalnie interpretowane, nagle zaszła jakaś zmiana polityczna i się okazało, że wszyscy jesteśmy Robin Hoodami, zapominając, że takie postępowanie z praworządnością nie ma wiele wspólnego.
Jednym z owych niepokojących zjawisk jest konsekwentny rozwój uprzywilejowania konsumenta, które już od dawna przestało mieć charakter wyrównywania szans i staje się przechyleniem wahadła w drugą stronę…
‒ Tak, ale wydaje się, że to nie wynika z samego prawa, tylko z dowolnej jego interpretacji. Twierdzenie, że klient nie wie, czym jest kurs walutowy, albo że nie było franków, bo sąd nie rozumie albo nie chce rozumieć zasad, na jakich funkcjonowały te produkty, twierdzenie, że bank powinien przewidzieć kursy walut na 30 lat wprzód, oznacza uzasadnianie błędnych, abuzywnych wyroków dowolnymi, błędnymi interpretacjami, które wywodzi się opacznie z ogólnych zasad ochrony konsumenta.
Rzecz w tym, że jak się wejdzie w szczegóły, to w samym prawie nie ma zapisów, pozwalających na takową wykładnię. Jest to, jak już wcześniej wspomniałem, woluntaryzm prawny, i wydaje się, że to on sprawia, że dzieje się coś niedobrego w relacjach konsument – przedsiębiorca. Tu polityka w ciągu ostatnich trzech lat dramatycznie się zmieniła na niekorzyść biznesu.
Organizatorami konferencji Wyzwania Bankowości są: Związek Banków Polskich, Akademia Leona Koźmińskiego oraz Ośrodek Badań i Analiz Systemu Finansowego ALTERUM. Konferencja odbędzie się w trybie online. Otwarcie konferencji o godzinie 9.00. Udział w konferencji jest bezpłatny.
Rejestracja pod adresem: konferencje.aleBank.pl