Koniec ery Haruhiko Kurody w Banku Japonii
Kończy swoje urzędowanie Haruhiko Kuroda, który przez 10 lat (od marca 2013 roku) pełnił funkcję prezesa Banku Japonii (BoJ).
Kończy swoje urzędowanie Haruhiko Kuroda, który przez 10 lat (od marca 2013 roku) pełnił funkcję prezesa Banku Japonii (BoJ).
We wtorek 20 grudnia Bank Japonii oświadczył, że pozwoli, by rentowności 10-letnich obligacji skarbowych (JGB) wahały się w paśmie 50 punktów bazowych wokół celu 0%. Poprzednie pasmo wahań wynosiło 25 punktów bazowych, pisze Witold Gadomski.
Bank Japonii (BOJ) przeprowadzi od kwietnia eksperyment pilotażowy „cyfrowego jena”. Chociaż BOJ nie określił harmonogramu wprowadzenia cyfrowej waluty do szerszego obiegu, wielu ekspertów uważa, że program pilotażowy zapowiada dramatyczne przejście Japonii na gospodarkę bezgotówkową. W czasie pandemii transakcje bezgotówkowe w Japonii, podobnie jak w większości krajów świata bardzo wzrosły, pisze Witold Gadomski.
Z powodu Letnich Igrzysk Olimpijskich w Tokio Japonia na kilka tygodni przykuwa uwagę całego sportowego globu. W sferze światowej finansjery jen cieszy się podobnym zainteresowaniem niemal na co dzień. Regularnie zajmuje miejsce na podium najważniejszych walut świata, ustępując tylko dolarowi i euro. Na czym polega jego fenomen? – wyjaśnia Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Stabilizacja kursu EUR/USD przy 1,21 może sprawiać wrażenie, że w świecie walut zmienność przygasła. Spokój jest jednak tylko pozorny. Za plecami głównej pary walutowej dochodzi bowiem do dynamicznych przetasowań. Ich klucz: im ryzykowniejszy profil waluty oraz im silniejszy i trwalszy jej związek z globalną koniunkturą, tym radzi sobie lepiej. To złe informacje dla jena i franka, czyli walut nazwanych bezpiecznymi przystaniami ‒ uważa Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Coś, co wczoraj byłoby początkiem otwartej wojny walutowej, dziś ‒ w dobie pandemii ‒ zyskuje wymiar akceptowalnej interwencji. Największą w swojej historii przeprowadził właśnie Narodowy Bank Polski i nie wyklucza kolejnych. Na czym polega interwencja walutowa, jak wpływa na kurs waluty oraz jak wygląda w innych krajach pisze Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Atak spekulantów na jena spowodował spadek jego kursu o 3,5% w ciągu zaledwie kilkunastu minut. Sytuacja wróciła już jednak do normy i nie powinna mieć wpływu na dalsze notowania EUR/USD oraz PLN. Istotniejsze są globalne nastroje inwestorów, w tym obawy o ochłodzenie koniunktury gospodarczej.
W ubiegłym tygodniu wyraziliśmy obawy, że powrót globalnej awersji do ryzyka może doprowadzić do dalszego osłabienia walut rynków wschodzących. W trakcie tygodnia jednak apetyt na ryzyko powrócił na światowe rynki akcji i waluty rynków wschodzących odnotowały zasadniczo równie dobre wyniki. Jak również zaznaczyliśmy w ubiegłym tygodniu, być może najbardziej istotną cechą całego ostatniego wzrostu zmienności był fakt, iż waluty rynków wschodzących, w przeciwieństwie do rynków akcji i obligacji, jedynie w niewielkim stopniu zostały „zarażone” tym chaosem – wydaje się, że zarażenie na rynku akcji to bardzo wysokie ryzyko w przypadku tak nieoczekiwanego załamania, jak to, które miało miejsce na początku tego miesiąca, jednak kredyt – zarówno korporacyjny, jak i rządowy na rynkach wschodzących – zareagował znacznie spokojniej i sytuacja dość szybko powróciła do normy.
W tym roku światowy wzrost, w połączeniu z rosnącymi obawami o inflację, zapewniał dotychczas wsparcie surowcom. Przekrojowy indeks towarowy Bloomberg zyskał 1,5% w ujęciu rok do dnia pomimo wynoszącej 36% ekspozycji na sektor rolny. Z kolei koncentrujący się na energii indeks S&P GSCI wzrósł o 4% w efekcie doskonałych wyników ropy naftowej i jej produktów.
Największa gospodarka strefy euro wchodzi w fazę ekspansji. Tymczasem polityka pieniężna jest skrajnie akomodacyjna. Bank centralny stoi przed trudnym zadaniem właściwego skalibrowania jej parametrów dla obszarów pozostających na różnym etapie cyklu koniunktury. Jakiej decyzji by nie podjął, będą niezadowoleni. Dla rynków gwarantowany wzrost zmienności.
Zmiany geopolityczne powodują, że rośnie zapotrzebowanie na wymianę dolara, coraz bardziej dysfunkcyjnej globalnej waluty rezerwowej, „na coś innego”. To poszukiwanie będzie kluczowe dla globalnych rynków w nadchodzących latach. Zacznijmy jednak od trzech geopolitycznych czynników, które wywierają presję na dolara oraz osłabiają jego rolę w globalnej gospodarce.
Czy umocnienie euro stało się problemem dla Europejskiego Banku Centralnego (EBC) oraz wzrostu gospodarczego w Unii Europejskiej? Naszym zdaniem zbliżamy się do tego momentu. Oczekujemy, że Prezes EBC Mario Draghi oraz inne banki centralne zaczną przestrzegać przed „tempem ruchu”. Dodatkowo, należy stopniowo tłumić oczekiwania dalszych podwyżek stóp przez Rezerwę Federalną (Fed), ponieważ inflacja jest w najlepszym wypadku ograniczona (a w najgorszym ceny mogą zacząć spadać).
Bloomberg Commodity Index wzrósł po raz pierwszy od sześciu tygodni, notując zwyżki w większości sektorów, z wyjątkiem metali szlachetnych. USD stracił na wartości najsilniej od sześciu tygodni, ponieważ kilka banków centralnych wysłało bardziej jastrzębie sygnały. Z kolei warunki atmosferyczne wsparły ceny ziaren w USA, a nieoczekiwane obniżenie produkcji ropy naftowej w USA (choć tymczasowe) pociągnęło w górę notowania tego surowca i innych paliw.
Pogorszenie klimatu inwestycyjnego na świecie i związany z tym wzrost awersji do ryzyka ciąży we wtorek złotemu. W kolejnych dniach pozostanie on pod wpływem rynków globalnych, natomiast bez echa pozostanie rozpoczynające się dziś posiedzenie RPP.
Wczorajsze nieoczekiwane umocnienie USD wywołało równie mocną wyprzedaż w nocy, prawdopodobnie z powodu nasilenia się tradycyjnych ruchów inwestorów pod koniec kwartału i roku.
Wtorkowy poranek przynosi zatrzymanie umocnienia dolara, wyprzedaży obligacji i przeceny walut krajów zaliczanych do gospodarek wschodzących, a jednocześnie wzrostowe odreagowanie ostatnich spadków cen złota, srebra i ropy oraz niewielkie zmian na azjatyckich parkietach. O godzinie 07:50 kurs EUR/USD testował poziom 1,0750 dolara, USD/JPY 108,23 jenów, USD/PLN 4,11 zł, a CHF/PLN 4,1220 zł. Uncja złota kosztowała 1226,40 USD, a baryłka ropy Brent 45,08 USD. Japoński indeks Nikkei znajdował się na poziomach zbliżonych do wczorajszego zamknięcia. Podobnie chińskie indeksy.
Indeksy akcyjne i surowce przemysłowe zyskują mocno na wartości po tym, gdy początkowy szok związany z wyborem na prezydenta Donalda Trumpa został zastąpiony optymizmem, dotyczącym jego planów odnośnie stymulusu fiskalnego wspierającego globalną gospodarkę. Można powiedzieć, iż rynki wykonały zwrot o 180 stopni w porównaniu z wczorajszym porankiem, kiedy to zapanowała paniczna wyprzedaż aktywów. Kluczową była przemowa prezydenta elekta, podczas której odciął się on od agresywnej retoryki stosowanej podczas kampanii wyborczej.
Rentowności 10-letnich obligacji USA silnie rosną, ponieważ słabną obawy związane z wygraną Trumpa. Rynek oczekuje obniżek podatków i wzrostu inwestycji ze strony obozu Trumpa. Waluty gospodarek z relatywnie niższymi stopami procentowymi tracą na wartości z powodu powrotu apetytu na ryzyko. Poprawiające się nastroje ponownie zwiększają prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych przez Fed w grudniu.
W ostatnich tygodniach nasiliły się oczekiwania, że to Clinton wygra wybory, i to z istotną przewagą. Skłoniło to część inwestorów do zwrócenia się w stronę carry trade’u – rynek zwiększył liczbę krótkich pozycji w EUR, JPY a nawet USD wobec bardziej rentownych walut.
Inflacja konsumencka w Wielkiej Brytanii wzrosła we wrześniu o 1 proc., co jest najwyższym wzrostem od listopada 2014 roku. Wiadomość ta umocniła funta, który zyskał do głównych walut około 1 proc. Obecnie para GBPUSD handluje w okolicy poziomu 1,2290, para EURGBP w okolicy poziomu 0,8940 a para GBPJPY w okolicy poziomu 128 jenów. Funt umocnił się również o około 5 groszy do złotówki i handluje obecnie w okolicy 4,83 zł. Pomimo wzrostu inflacji ekonomiści spodziewają się, iż Bank Anglii mimo wszystko obetnie stopy procentowe z poziomu 0,25 proc. do 0,1 proc. na listopadowym posiedzeniu.
Członkowie parlamentu UK będą mieli więcej do powiedzenia w sprawie procesu Brexitu. Potencjalnie łagodniejszy proces wyjścia UK z UE umacnia GBP. USD musi potwierdzić ostatnie umocnienie.
Środa na parkietach w Europie zakończyła się wzrostami najważniejszych indeksów między innymi wskutek wzrostu cen ropy naftowej, a także akcji Deutsche Banku. Instytucja poinformowała, że zdecydowała się sprzedać swój brytyjski biznes ubezpieczeniowy, a mianowicie Abbey Life Assurance Co. Na poprawę cen ropy naftowej oddziaływały natomiast napływające plotki z Algierii na temat porozumienia w sprawie zarządzania podażą, a następnie sama decyzja, po której cena surowca zdrożała nawet o ponad 5%.
Europejskie giełdy zanotowały we wtorek spadki, choć ich skala była już znacznie mniejsza niż mieliśmy okazję obserwować w poniedziałek. Przewagę przez większość dnia miała strona podażowa, a to z dwóch przyczyn. Pierwsza z nich płynęła z Niemiec, a konkretnie związana była z obawami o sektor bankowy w tym kraju. W ostatnich dniach ryzyko niewypłacalności Deutsche Banku wzrosło do historycznie wysokich poziomów, podobnie jak liczba akcji sprzedanych na krótko w wolnym obrocie. Bezpośrednią przyczyną rekordowo niskich notowań banku są informacje płynące z obozu Angeli Merkel, iż rząd Niemiec wyklucza pomoc publiczną dla Deutsche Banku. Krótko mówiąc nie tylko niemiecki sektor bankowy jest w dużych tarapatach, wystarczy spojrzeć na Włochy czy Hiszpanię. Problem dotyczy obecnie całej Europy, a na to inwestorzy reagują.
Pierwszy dzień tygodnia na większości światowych parkietów zakończył się spadkami. Głównym powodem przeceny na europejskich rynkach był spadek akcji Deutsche Banku o blisko 2% na Deutsche Börse. Na NYSE popołudniowy spadek sięgał blisko 6% w przypadku tych walorów. Przyczyną całego zamieszania była sugestia Angeli Merkel, że rząd nie będzie wspierać mającego coraz większe kłopoty Deutsche Banku. Przecena pociągnęła za sobą spadki na europejskich giełdach, na minusie były między innymi niemiecki DAX (-2,19%), francuski CAC40 (-1,80%) czy brytyjski FTSE100 (-1,32%). Przez większość dnia nasz rynek utrzymywał się na ponad 1% minusie i do końca sesji nie zbliżył się nawet w pobliże piątkowego zamknięcia. Finalnie, WIG20 stracił 1,27% przy obrotach na całym rynku sięgających 610 mln zł.
Notowania na światowych rynkach we wtorek nie przyniosły przełomu i zakończyły się spadkami bazowych indeksów. Były one jednak znacznie mniejsze niż w poniedziałek. W centrum uwagi inwestorów znalazły się wypowiedzi członków Fed przed zaplanowanym na przyszły tydzień posiedzeniem. Członkini Rady Gubernatorów, Leal Brainard stwierdziła, że przytłumiona inflacja oraz niepewny rozwój gospodarczy skłaniają do rozważnego podejścia do kwestii dalszego podnoszenia stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych.
Nowy tydzień na parkietach Starego Kontynentu rozpoczął się od delikatnych spadków bazowych indeksów. Rynki Europy Zachodniej przez większość dnia dzielnie broniły się przed naporem podaży, ale ostatecznie musiały się poddać. W rezultacie, niemiecki DAX stracił na koniec notowań 0,11%, brytyjski FTSE100 spadł o 0,22%, a francuski CAC40 o 0,02%. Warszawski indeks największych polskich spółek bez większych spadków rósł przez cały dzień i finalnie zyskał 1,16%, zbliżając się do psychologicznego poziomu 1800 pkt. Obroty na całym rynku nie zachwycały, przekroczyły niewiele ponad 600 mln zł. Mniejszą płynność i niezdecydowanie inwestorów na rynkach można jednak wytłumaczyć brakiem sesji w Stanach Zjednoczonych, spowodowanej Świętem Pracy.
Inwestorzy mieli mieszane nastroje podczas środowych notowań w Europie, ale nie da się ukryć, że nieco więcej niż połowa indeksów na Starym Kontynencie traciła na wartości. Wniosek, jaki nasuwa się to, że gracze wciąż czują się niepewnie przed piątkowym oficjalnym raportem o sytuacji na rynku pracy w USA, który powinien być podstawą dla Fed przy decyzji o koszcie pieniądza.
Notowania na europejskich rynkach we wtorek zakończyły się wzrostami bazowych indeksów. Stało się tak za sprawą sektora bankowego, który zarówno w zachodniej Europie, jak i w Polsce ciągnął indeksy w górę. Widać, jak duże znaczenie dla inwestorów ma kwestia poziomu stóp procentowych w USA oraz to, czy Fed zdecyduje się na taką podwyżkę już na wrześniowym posiedzeniu.
Akcje giganta technologicznego Apple Inc. tracą już prawie 2 proc. na przedsesyjnym handlu na nowojorskiej giełdzie kontraktów po tym jak Komisja Europejska uznała, iż koncern musi zapłacić 13 mld euro plus odsetki zaległych podatków. Kara ta jest nałożona za niepłacenie podatków od zysków ze sprzedaży w sklepach na terenie Unii Europejskiej w latach 2003-2014. Jest to najwyższy w historii Unii Europejskiej rachunek za niepłacenie podatków, ponad 10 razy wyższy od poprzedniego rekordzisty: toru wyścigowego Formuły 1 Nuerburgging. Musiał on zapłacić niemieckiemu urzędowi podatkowemu 1,29 mld euro zaległych podatków.
Europejskie giełdy zamknęły piątkowe notowania wzrostami po tym, jak przewodnicząca Fed Janet Yellen poinformowała podczas wystąpienia na sympozjum ekonomicznym w Jackson Hole, że pozytywne dane makroekonomiczne, płynące w ostatnich miesiącach z amerykańskiej gospodarki, dają szansę na to, aby wrócić do normalizacji polityki monetarnej, czyli podwyższyć stopy procentowe. Dodała również, że może zmienić zdanie, biorąc pod uwagę kolejne, napływające dane z USA, którym będzie się z uwagą przyglądać.