Możliwe ostrożne zwyżki w Europie
Ponieważ S&P – wbrew obawom – utrzymał się w pobliżu rekordów, indeksy w Europie mogą odreagować piątkowe spadki. Ale pozostają obawy o sytuację na Krymie.
Ponieważ S&P – wbrew obawom – utrzymał się w pobliżu rekordów, indeksy w Europie mogą odreagować piątkowe spadki. Ale pozostają obawy o sytuację na Krymie.
Inwestorzy obawiali się słabych danych z amerykańskiego rynku pracy. Tymczasem te okazały się lepsze od prognoz. Zyskał dolar, a ucierpiały giełdy.
W piątek do południa na giełdach niewiele się działo. Inwestorzy czekali na dane zza oceanu. Na naszym kontynencie nieznacznie przeważały niedźwiedzie. Niepokoił jednak zniżkujący chwilami o ponad 1 proc. wskaźnik we Frankfurcie. Pod koniec dnia spadki przybrały na sile, głównie na parkietach naszego regionu. Tym razem Europa poszła swoją drogą, a Wall Street swoją, bowiem amerykańskie indeksy szły początkowo w górę.
Euro (EUR) wzrosło do poziomu 1.3863 z poziomu 1.3725 wobec dolara amerykańskiego (USD) po wczorajszej konferencji prasowej Mario Draghiego. Centralny bankier wzmocnił swoje zaufanie do europejskiego systemu i wzrosła jego wiara w Strefę Euro.
W piątek na giełdy wrócił optymizm, a na rynku walutowym zapanował spokój. Do końca dnia prawdopodobnie ten rynkowy obraz niewiele się zmieni.
Euro (EUR) utrzymuje swój zakres i notowane jest około poziomu 1.3717 w stosunku do dolara (USD) podczas amerykańskiej i azjatyckiej sesji. Para utrzymuje wsparcie na poziomie 1.3686.
Trzeci dzień korekty na kablu
W dniu dzisiejszym mamy kolejny dzień odreagowania na funcie, który koryguje wzrosty zapoczątkowane w lutym. Wspominaliśmy wtedy o mocnym setupie wzrostowym wg price action wynikającym z utworzenia dwóch młotków (świec z długimi dolnymi cieniami) na kluczowym wsparciu wynikającym z wcześniejszego poziomu oporu (dodatkowo utworzona została formacja odwróconej głowy z ramionami).
Liczbą opublikowanych dziś negatywnych informacji można by obdzielić nie jeden, ale nawet trzy dni. Nastroje na rynkach finansowych owszem się pogorszyły, ale strach nie był duży. To ważny sygnał.
Środowa sesja na rynku stopy procentowej rozpoczęła się od lekkiego wzrostu rentowności obligacji skarbowych. Na początku dnia przecena dotknęła również akcje polskich spółek oraz złotego.
Od zakończenia ostatniej bessy mija właśnie pięć lat. Przez ten czas wielu funduszom inwestycyjnym, mimo że przyniosły relatywnie spore zyski, wciąż nie udało się jeszcze odrobić strat, które poniosły przez wcześniejsze półtora roku.
Indeksy w Europie mogą tracić dziś rano ze względu na rozczarowujący odczyt PMI sektora produkcji w Chinach i wczorajsze spadki w Nowym Jorku. Znaczenie mogą mieć także wydarzenia na Ukrainie oraz lokalne pre-odczyty PMI.
Przez większą część środowego handlu indeksy na naszym rynku radziły sobie słabo, sygnalizując tendencję do pogłębienia spadkowej korekty. W sukurs bykom przyszli jednak inwestorzy amerykańscy. Zwyżki na Wall Street zdecydowanie poprawiły nastoje, a WIG20 ponownie znalazł się w okolicy 2500 punktów.
Euro (EUR) kontynuuje swój wzrost w stosunku do dolara amerykańskiego (USD) po tym jak para osiągnęła poziom powyżej 1.37616. Wspólna waluta obecnie notowana jest powyżej miesięcznego maksimum w związku ze spadkiem wartości dolara.
Na rynku stopy procentowej wtorkowa sesja przyniosła lekkie umocnienie notowań. Przy braku impulsów w kraju popyt na obligacje wzmocniły informacje płynące ze strefy euro. Jak się bowiem okazało indeks ZEW w Niemczech wyniósł w lutym zaledwie 55,7 pkt wobec 61,7 pkt oczekiwanych przez rynek.
W poniedziałek Amerykanie świętowali Dzień Prezydenta, więc zgodnie z tradycją, większość pozostałych rynków znajdowała się w stanie przypominającym hibernację. Choć nasze główne indeksy w ten nastrój się wpisały, na nudę nie mogli narzekać posiadacze papierów sporej części spółek. Jedną z atrakcji były silne wzrosty notowanych w Warszawie firm ukraińskich.
Euro (EUR) utrzymuje zwyżkowy trend w stosunku do dolara amerykańskiego (USD) po odbiciu z poziomu 1.3564 do poziomu 1.3718 w ciągu ostatniego tygodnia. Inwestorzy czekają na dzisiejsze spotkanie Eurogrupy, które będzie dotyczyło głównych kwestii wpływających na europejską gospodarkę.
Jak można się było obawiać, po dotarciu indeksu naszych największych spółek do poziomu 2500 punktów, niedźwiedzie, o których w trakcie ostatnich dwóch tygodni wyraźnie zapomniano, dały znać o swoim istnieniu. Warto bacznie obserwować dalszy rozwój wypadków, by oszacować rzeczywistą siłę rynku i ocenić perspektywy.
Euro (EUR) zyskało na wartości przez noc kiedy wspólna waluta dotknęła poziomu 1.3689 w stosunku do dolara (USD). Inwestorzy czekają na dzisiejszą publikację raportu PKB ze Strefy Euro, który może znacząco wpłynąć na kierunek tej pary walutowej.
Wiele wskazuje na to, że najbliższe tygodnie będą korzystne dla posiadaczy akcji. Ostatnia fala wzrostów jest już jednak dość zaawansowana, więc należy się spodziewać przynajmniej wyhamowania dynamiki ruchu w górę lub niewielkiej korekty. Po ochłodzeniu nastrojów rynki nabiorą sił do kontynuacji rajdu.
Lekko korekcyjne nastroje panowały w czwartek na niemal wszystkich parkietach. Nieco większe spadki widać było jedynie w Moskwie, Mediolanie i Madrycie. Nasz rynek należał do tych, które ucierpiały najmniej. Ta względna siła wciąż daje nadzieję na mocniejszy ruch w górę. Jej potwierdzeniem był udany finisz sesji.
Zmienność na euro podniosła się kiedy waluta spadła z poziomu 1.3678 do poziomu 1.3561 w stosunku do dolara (USD) po wczorajszym przemówieniu Mario Draghiego, że ujemne stopy procentowane są możliwe w Strefie Euro. Wspólna waluta wzrosła do poziomu 1.3636 krótko po tym.
Można nazwać to chwilowym przystankiem lub realizacją zysków, ale zwyżki Wall Street i na rynkach azjatyckich zostały powstrzymane. Czy inwestorzy mają siłę by pociągnąć rynek wyżej?
Środowa sesja przyniosła kontynuację rozpoczętej kilka dni temu tendencji wzrostowej. Wszystko wskazuje na to, że niedawna korekta przeszła definitywnie do historii. Bykom sprzyjały dobre informacje. Na te gorsze, które również się pojawiły, inwestorzy nie zwracali większej uwagi. Nasz rynek od rana wyróżniał się siłą, którą byki podkreśliły jeszcze pod koniec dnia.
Wtorkowa sesja europejska przebiegała przy niewielkich wahaniach kursowych. Inwestorzy czekali na popołudniowe wystąpienie nowej prezes Fed J.Yellen. Podwyższonej zmienności nie sprzyjał też wczorajszy kalendarz makroekonomiczny, gdyż pozbawiony był on ważnych dla decyzji inwestycyjnych publikacji. Choć praktycznie nikt nie spodziewał się, by retoryka wypowiedzi pani prezes istotnie mogła odbiegać od dotychczasowych komunikatów Fed, rynek „przygasł”. B.Bernanke jasno wskazywał przecież, że spadek stopy bezrobocia do wskazanego w forward guidance poziomu 6,5% nie oznacza automatycznych zmian i Fed może utrzymywać luźną politykę nawet w momencie spadku stopy bezrobocia znacznie poniżej wskazanego poziomu, co praktycznie wykluczało możliwość zmiany tonu.
Euro (EUR) kontynuuje swój wzrost w stosunku do dolara amerykańskiego (USD) po piątkowej publikacji raportu NFP. Wspólna waluta odbiła się z niskiego poziomu 1.3485 do poziomu 1.3659 w ciągu ostatnich pięciu dni.
Świeżo upieczona przewodnicząca Fed będzie dziś przemawiała przed politykami w USA i przedstawi im własny pomysł na działalność banku rezerw federalnych.
Decyzje Rady Polityki Pieniężnej o obniżce stóp z poziomu 4,75 proc. w 2012 roku do 2,5 proc. w 2013 roku miały istotny wpływ na politykę Polaków w obszarze oszczędzania.
Euro (EUR) utrzymuje poziom poniżej oporu 1.3626 w stosunku do dolara po piątkowej publikacji raportu o zatrudnieniu w sektorze pozarolniczym (NFP).
Pary kupującym może nie wystarczyć na długo, bo wszystko będzie zależało od zdolności Wall Street do kontynuacji odbicia.
Mimo napływu kiepskich informacji makroekonomicznych, zarówno z Europy, jak i zza oceanu, na giełdach było wyjątkowo spokojnie, a główne indeksy lekko zyskiwały na wartości. W Warszawie mieliśmy niewielką korektę silnych czwartkowych wzrostów. Ten krótki odpoczynek nie powinien budzić niepokoju, ale wciąż trzeba pamiętać o możliwych perturbacjach, związanych z limitem zadłużenia w Stanach Zjednoczonych.