Dolar mocny po Fed i danych z USA
W czwartek dolar kontynuował umocnienie do większości walut. W tym do złotego. Wspierała go retoryka Fed i dobre dane makroekonomiczne z USA.
W czwartek dolar kontynuował umocnienie do większości walut. W tym do złotego. Wspierała go retoryka Fed i dobre dane makroekonomiczne z USA.
W atmosferze niemal powszechnej w czwartek na naszym kontynencie niechęci do akcji, warszawskie byki postanowiły podciągnąć indeksy w górę. Trudno ocenić wiarygodność tego ruchu. Choć duże obroty mogą świadczyć o zaangażowaniu większego kapitału, prawdopodobnie zza granicy, nieufność budzić może fakt, że ten rajd ma miejsce w przeddzień wygasania kontraktów terminowych.
Na zachodzie wspinaczka, u nas osuwanie się indeksów, to najkrótszy obraz sytuacji na giełdach w pierwszej części dnia. Inwestorzy sprawiali wrażenie czekających na jakiś impuls. Nieoczekiwanie dla naszych graczy nadszedł z rynku surowców, a konkretnie miedzi. Spadek cen kontraktów na ten metal pogrążył akcje KGHM, a za nimi podążyły wszystkie wskaźniki.
We wtorek, jak się wydaje już po raz ostatni, temat Krymu stał się ważny dla inwestorów, wpływając na nastroje na rynku walutowym. W tym również na polskim rynku walutowym.
W pierwszej części wtorkowego handlu na rynkach widać było obawy związane z zapowiadanym wystąpieniem prezydenta Rosji. Gdy okazało się, że nie wymachuje zanadto szabelką, indeksy na naszym kontynencie odważniej poszły w górę. Kiepskie nastroje utrzymywały się jedynie w Warszawie i Sofii.
Odreagowanie strachu związanego z sytuacją na Krymie w połączeniu z dobrymi danymi z amerykańskiej gospodarki stały się dziś pretekstem do silnego odbicia na europejskich i amerykańskich giełdach.
Wobec wciąż niepewnej sytuacji przed mającym się odbyć w weekend referendum na Krymie, rynki nie były w stanie odważyć się na niewielkie choćby odreagowanie ostatnich spadków. Na naszym parkiecie szczególnie niepokojąco wyglądała sytuacja w segmencie małych i średnich spółek, których indeksy traciły niemal cały dzień po 2-3 proc.
Euro (EUR) osiągnęło 2-5-letnie maksimum na poziomie 1.3948 w stosunku do dolara amerykańskiego (USD). Wspólna waluta zyskała na wartości, ponieważ Europejski Bank Centralny (EBC) sygnalizuje poprawę sytuacji gospodarczej w całej Strefie Euro.
Na niemal wszystkich parkietach od rana dominowały złe nastroje. Z czasem spadki przybierały na sile. Tym razem to nie wydarzenia na Ukrainie były powodem do niepokoju, lecz sytuacja na rynkach surowcowych. Gdy po południu kontrakty na miedź i srebro rozpoczęły odreagowanie przeceny, inwestorzy nieco odetchnęli.
Po burzliwej i zmiennej końcówce ubiegłego roku, na rynku ofert pierwotnych zapanował zastój. Sytuacja w pierwszych tygodniach 2014 r. nie różni się pod tym względem od tej sprzed roku i dwóch lat, gdy pojawiało się dwóch-trzech debiutantów. Z jednej strony można liczyć, że z czasem zrobi się większy ruch. Jednak z drugiej, coraz mniejsze są szanse na stabilną poprawę sytuacji na giełdach, sprzyjającą ofertom.
Na giełdach nie działo się zbyt wiele, szczególnie patrząc na skalę zmian indeksów. Nasz rynek przodował pod względem braku zdecydowania co do kierunku ruchu wskaźników dużych spółek. W segmencie małych i średnich firm przewagę miały niedźwiedzie.
Dzisiejsza sesja na azjatyckich parkietach, pomimo iż nie imponowała ponadprzeciętnymi wzrostami, należała do udanych. Większość indeksów w regionie zakończyło sesję na plusie, na czele z indeksem giełdy w Bangkoku – SET, który zyskał ponad 1% oraz japońskim Nikkei 225, który zwyżkował o 0,69%. Minimalnymi wzrostami rzędu 0,1% mogą się pochwalić indkesy giełd w Szanghaju – Shanghai Composite oraz Hong-Kongu – Hang Seng. Na drugim biegunie znalazł się natomiast indeks giełdy w Bombaju – Sensex, który zniżkował o 0,39%.
Słabe weekendowe dane z Chin i Japonii oraz utrzymujące się obawy o sytuację na Krymie popsuły w poniedziałek nastroje na rynkach, przyczyniając się do spadków na warszawskiej giełdzie i osłabienia złotego.
Ponieważ S&P – wbrew obawom – utrzymał się w pobliżu rekordów, indeksy w Europie mogą odreagować piątkowe spadki. Ale pozostają obawy o sytuację na Krymie.
Inwestorzy obawiali się słabych danych z amerykańskiego rynku pracy. Tymczasem te okazały się lepsze od prognoz. Zyskał dolar, a ucierpiały giełdy.
W piątek do południa na giełdach niewiele się działo. Inwestorzy czekali na dane zza oceanu. Na naszym kontynencie nieznacznie przeważały niedźwiedzie. Niepokoił jednak zniżkujący chwilami o ponad 1 proc. wskaźnik we Frankfurcie. Pod koniec dnia spadki przybrały na sile, głównie na parkietach naszego regionu. Tym razem Europa poszła swoją drogą, a Wall Street swoją, bowiem amerykańskie indeksy szły początkowo w górę.
Euro (EUR) wzrosło do poziomu 1.3863 z poziomu 1.3725 wobec dolara amerykańskiego (USD) po wczorajszej konferencji prasowej Mario Draghiego. Centralny bankier wzmocnił swoje zaufanie do europejskiego systemu i wzrosła jego wiara w Strefę Euro.
W piątek na giełdy wrócił optymizm, a na rynku walutowym zapanował spokój. Do końca dnia prawdopodobnie ten rynkowy obraz niewiele się zmieni.
Euro (EUR) utrzymuje swój zakres i notowane jest około poziomu 1.3717 w stosunku do dolara (USD) podczas amerykańskiej i azjatyckiej sesji. Para utrzymuje wsparcie na poziomie 1.3686.
Trzeci dzień korekty na kablu
W dniu dzisiejszym mamy kolejny dzień odreagowania na funcie, który koryguje wzrosty zapoczątkowane w lutym. Wspominaliśmy wtedy o mocnym setupie wzrostowym wg price action wynikającym z utworzenia dwóch młotków (świec z długimi dolnymi cieniami) na kluczowym wsparciu wynikającym z wcześniejszego poziomu oporu (dodatkowo utworzona została formacja odwróconej głowy z ramionami).
Liczbą opublikowanych dziś negatywnych informacji można by obdzielić nie jeden, ale nawet trzy dni. Nastroje na rynkach finansowych owszem się pogorszyły, ale strach nie był duży. To ważny sygnał.
Środowa sesja na rynku stopy procentowej rozpoczęła się od lekkiego wzrostu rentowności obligacji skarbowych. Na początku dnia przecena dotknęła również akcje polskich spółek oraz złotego.
Od zakończenia ostatniej bessy mija właśnie pięć lat. Przez ten czas wielu funduszom inwestycyjnym, mimo że przyniosły relatywnie spore zyski, wciąż nie udało się jeszcze odrobić strat, które poniosły przez wcześniejsze półtora roku.
Indeksy w Europie mogą tracić dziś rano ze względu na rozczarowujący odczyt PMI sektora produkcji w Chinach i wczorajsze spadki w Nowym Jorku. Znaczenie mogą mieć także wydarzenia na Ukrainie oraz lokalne pre-odczyty PMI.
Przez większą część środowego handlu indeksy na naszym rynku radziły sobie słabo, sygnalizując tendencję do pogłębienia spadkowej korekty. W sukurs bykom przyszli jednak inwestorzy amerykańscy. Zwyżki na Wall Street zdecydowanie poprawiły nastoje, a WIG20 ponownie znalazł się w okolicy 2500 punktów.
Euro (EUR) kontynuuje swój wzrost w stosunku do dolara amerykańskiego (USD) po tym jak para osiągnęła poziom powyżej 1.37616. Wspólna waluta obecnie notowana jest powyżej miesięcznego maksimum w związku ze spadkiem wartości dolara.
Na rynku stopy procentowej wtorkowa sesja przyniosła lekkie umocnienie notowań. Przy braku impulsów w kraju popyt na obligacje wzmocniły informacje płynące ze strefy euro. Jak się bowiem okazało indeks ZEW w Niemczech wyniósł w lutym zaledwie 55,7 pkt wobec 61,7 pkt oczekiwanych przez rynek.
W poniedziałek Amerykanie świętowali Dzień Prezydenta, więc zgodnie z tradycją, większość pozostałych rynków znajdowała się w stanie przypominającym hibernację. Choć nasze główne indeksy w ten nastrój się wpisały, na nudę nie mogli narzekać posiadacze papierów sporej części spółek. Jedną z atrakcji były silne wzrosty notowanych w Warszawie firm ukraińskich.
Euro (EUR) utrzymuje zwyżkowy trend w stosunku do dolara amerykańskiego (USD) po odbiciu z poziomu 1.3564 do poziomu 1.3718 w ciągu ostatniego tygodnia. Inwestorzy czekają na dzisiejsze spotkanie Eurogrupy, które będzie dotyczyło głównych kwestii wpływających na europejską gospodarkę.
Jak można się było obawiać, po dotarciu indeksu naszych największych spółek do poziomu 2500 punktów, niedźwiedzie, o których w trakcie ostatnich dwóch tygodni wyraźnie zapomniano, dały znać o swoim istnieniu. Warto bacznie obserwować dalszy rozwój wypadków, by oszacować rzeczywistą siłę rynku i ocenić perspektywy.