Polskie banki atrakcyjne dla inwestorów?
Robert Lidke: W jaki sposób banki mogą się odnaleźć w sytuacji, w której stopy procentowe są blisko zera, a z drugiej strony inflacja oscyluje wokół 5 procent?
Marta Czajkowska-Bałdyga: Stopy procentowe blisko zera plus inflacja powodują, że realne stopy są oczywiście ujemne. I tu problemem jest fakt, że skłonność klientów do oszczędzania w bankach jest dużo mniejsza.
Widać to w znaczącym odpływie depozytów z sektora bankowego. Sektor jest co prawda w tym momencie nadpłynny, ale mieliśmy prawie rok trendu zniżkowego jeśli chodzi o popyt na kredyty.
Jeśli jednak gospodarka odbije się i będziemy mieli wzmożony popyt na kredyty, to odpływ depozytów byłyby jednak dotkliwy dla banków.
Z drugiej strony ta sytuacja powoduje, że klienci szukają alternatywnych form oszczędzania, na czym banki zaczynają zarabiać. Mam na myśli inwestowanie w fundusze inwestycyjne, także na rynku dłużnym, czy akcyjnym.
Marże na tych produktach są dość wysokie w porównaniu z marżami na produktach depozytowych oferowanych przez banki. Nie należy jednak zapominać, że te alternatywne formy inwestowania wiążą się z większym ryzykiem.
Taka sytuacja ma jednak miejsce tylko wtedy kiedy klienci inwestują na rynku finansowym poprzez instytucje powiązane z bankami. Równie dobrze mogą to robić poprzez działające samodzielnie biura maklerskie czy fundusze inwestycyjne…
Zakładamy jednak, że część klientów skonwertuje swoje oszczędności w depozytach bankowych na inwestycje w postaci depozyt plus fundusze inwestycyjne, albo fundusze inwestycyjne proponowane przez banki czy biura maklerskie, które w dużej części są w posiadaniu sektora bankowego.
W ostatnich dniach zarówno Związek Banków Polskich jak i Biuro Informacji Kredytowej podały dane o bardzo szybko rosnącej akcji kredytowej. W znacznej części te kredyty trafiają na rynek mieszkaniowy windując ceny nieruchomości do rekordowych poziomów. Czy zdaniem Pani nie rodzą się tu jakieś niebezpieczeństwa, bo jak mówiliśmy mamy bardzo tanie kredyty ze względu na niskie stopy procentowe, a inflacja jest wysoka, i gdyby się okazało, że RPP będzie musiała podnieść stopy procentowe, dość gwałtownie – miejmy nadzieję, że nie tak ostro jak to miało miejsce w Turcji, to miesięczne raty kredytów znacząco wzrosną, i być może ceny mieszkań, także tych kupowanych w celach inwestycyjnych, spadną?
Zdecydowanie jest to ryzyko, które może się zrealizować przy scenariuszu, że stopy NBP pójdą w górę. Dodatkowo nierównowagi na rynku kredytów mieszkaniowych i generalnie na rynku nieruchomości, może wzmóc zapowiedziany Polski Ład.
W Czechach nadzorca wprowadził dodatkowe wymogi kapitałowe (bufory antycykliczne) dla kredytów hipotecznych
Oczywiście są korzyści dla obywateli, ale też pojawia się ryzyko wzrostu cen nieruchomości. Zwiększy się dostęp do kredytów mieszkaniowych poprzez gwarancje wkładu własnego, obietnicę dofinansowania do 160 tys. złotych w przypadku rodzin wielodzietnych, wsparcie budownictwa społecznego – te czynniki mogą zwiększyć popyt na mieszkania.
W razie niedostatecznej podaży, nieruchomości te muszą być przecież wybudowane, a to mogłoby doprowadzić do przegrzania na rynku nieruchomości i rynku kredytowym. Mamy na rynku regulatorów KNF, NBP czy Komitet Stabilności Finansowej, którzy powinni z wyprzedzeniem zareagować na najmniejsze sygnały, aby nie dopuścić do takiej sytuacji.
Warto spojrzeć na to co działo się w Czechach. Tam nadzorca wprowadził dodatkowe wymogi kapitałowe (bufory antycykliczne) dla kredytów hipotecznych. W razie konieczności można by w Polsce wprowadzić takie rozwiązania.
Pod warunkiem, że te działania, o których Pani mówi będą podjęte na czas, co mogłoby zapobiec pojawieniu się zbyt dużej liczby kredytów nie obsługiwanych tzw. NPL.
Jeżeli założymy, że stopy wzrosną skokowo, czy też gospodarka znacznie spowolni, to rzeczywiście istnieje zagrożenia pojawienia się dużej liczby zagrożonych czy nieobsługiwanych kredytów.
W ostatnim czasie mamy do czynienia z wychodzeniem lub próbami wyjścia zagranicznych inwestorów z działających w Polsce banków. Wcześniej Polskę opuścił UniCredit, potem Raiffeisen, ostatnio Commerzbank próbował bez powodzenia sprzedać mBank. Czy banki w Polsce nie są już atrakcyjne dla inwestorów?
W podanych przykładach w dużej mierze decyzja o wyjściu z Polskich inwestycji podyktowana była trudną sytuacją kapitałową spółek-matek. Generalnie niskie stopy procentowe w wielu krajach wpływają na to, że sektor bankowy jest mniej atrakcyjny dla inwestorów niż kiedyś, również w Polsce.
Specyfiką naszego rynku jest z jednej strony rozdrobnienie, a z drugiej duża konkurencyjność pod względem zaawansowania technologicznego. Polskie banki zarówno kreują nowe rozwiązania, jak i bardzo szybko wprowadzają wszelkie nowe rozwiązania globalne.
Przez firmę doradczą Deloitte w jej ostatnim badaniu zostaliśmy uznani za czwarty najbardziej zaawansowany technologicznie sektor bankowy na świecie. Jednym słowem nie jest łatwo konkurować na polskim rynku bankowym. Szczególnie, że do tej pory opłaty za podstawowe produkty bankowe były bliskie zeru.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę obecną rentowność polskiego sektora bankowego to jest ona relatywnie niska, natomiast są pewne czynniki, które mogą spowodować, że ta rentowność się poprawi
Jednocześnie mamy wysokie obciążenia fiskalne i około fiskalne w rozumieniu relatywnie wysokiego podatku od aktywów bankowych, obciążeń związanych z BFG, funduszem zarówno gwarantowania depozytów jak i przymusowej restrukturyzacji, które jednocześnie nie stanowią kosztów w rozumieniu podatkowym. Do tego trzeba dodać nakłady inwestycyjne na cyfryzację i unowocześnianie systemów, po to aby móc konkurować na rynku.
Do tego dochodzą ograniczenia w wypłacie dywidend, co powoduje, że wskaźniki rentowności są na relatywnie niskich poziomach. Wszystko to świadczy o tym, że Polska nie jest bardzo atrakcyjnym rynkiem dla nowo przychodzących.
Ale na tle Unii Europejskiej sektor bankowy w Polsce w Pani ocenie jest dla inwestorów atrakcyjny, średnio atrakcyjny, mało atrakcyjny?
Polska to relatywnie duży kraj na tle rynków Europejskich, nadal należymy do rynków rozwojowych, czy to pod względem wzrostu zamożności, czy też potencjalnego ubankowienia społeczeństwa.
Mamy również przed sobą potencjalne odbicie gospodarcze w skali makro. Według ostatnich raportów NBP nt. sytuacji na rynku kredytowym, banki oczekują wzrostu popytu we wszystkich segmentach rynku kredytowego.
Jednocześnie niższe wyniki odsetkowe z uwagi na niskie stopy procentowe, banki częściowo kompensują podwyższając opłaty. Idą tu śladem banków w Europie Zachodniej. Widać, że jest w Polsce przestrzeń na podnoszenie opłat, bo do tej pory bankowość w Polsce była bardzo tania.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę obecną rentowność polskiego sektora bankowego to jest ona relatywnie niska, natomiast są pewne czynniki, które mogą spowodować, że ta rentowność się poprawi.
Myślę tu przede wszystkim o rozwiązaniu kwestii kredytów frankowych, która m.in. powoduje, że nadzorcy oczekują od banków utrzymywania współczynników wypłacalności na poziomie istotnie powyżej minimalnych współczynników, co powoduje presję na rentowność sektora. Jeżeli ta sprawa zostanie rozwiązana np. zgodnie z propozycjami KNF, w sposób akceptowalny dla klientów banków, jak i samych banków, to ta rentowność mogłaby ulec radykalnej poprawie.
Jeśli chodzi o współczynniki cena do zysku, cena do wartości księgowej to banki polskie nie są wyceniane z nadmierną premią w relacji do sektora w zachodniej Europie, ale perspektywy wzrostu wolumenów i rentowności wydają się być wyższe, co powinno sprzyjać inwestowaniu w tę branżę.