Numer księgi wieczystej i RODO, kwadratura koła

Numer księgi wieczystej i RODO, kwadratura koła
Waldemar Izdebski. Główny Geodeta Kraju. Źródło: GUGiK
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
O 100 tysiącach złotych kary nałożonej przez UODO na Głównego Geodetę Kraju, o utrudnionym dostępie do informacji o nieruchomościach i ich właścicielach oraz o budowie e-państwa rozmawiamy z Waldemarem Izdebskim Głównym Geodetą Kraju.

Waldemar Izdebski: Na naszym portalu, w wyniku decyzji #UODO już blokujemy pokazywanie numeru księgi wieczystej, a w innych krajach UE są ujawniane numery #KsięgiWieczyste wraz z informacją o właścicielach danej nieruchomości #RODO @GUGiKgovpl @UODOgov_pl

Robert Lidke: Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych nałożył na Głównego Geodetę Kraju karę w wysokości 100 tysięcy złotych za to, że numery ksiąg wieczystych są ujawniane w Geoportalu, należącym do Głównego Urzędu Kartografii i Geodezji. Jaki jest Pana komentarz do tej decyzji UODO?

Waldemar Izdebski, Główny Geodeta Kraju: Kara została na nas nałożona, ponieważ UODO zdaje się uważać numery ksiąg wieczystych za dane osobowe. Takie stanowisko prezentuje UODO już od kilku lat, z czym się nie zgadzam.

Tymczasem w innych krajach Unii Europejskiej są ujawniane numery ksiąg wieczystych wraz z informacją o właścicielach danej nieruchomości. Tak jest Czechach, na Słowacji w Estonii. W dwóch pierwszych krajach dostęp do tych informacji jest darmowy, w Estonii opłata wynosi 1 euro.

W wyniku decyzji UODO dostęp do ksiąg wieczystych na naszym portalu został zablokowany. Ale i tak do tego momentu w Polsce nie można było otrzymać tak szybko, jak w tych trzech wymienionych przeze mnie krajach wszystkich potrzebnych informacji.

Powodem jest to, że w Polsce dane związane z nieruchomościami są dostępne w dwóch rejestrach: są to księgi wieczyste i ewidencja gruntów i budynków.

Do czasu nałożenia na mój Urząd kary i wydania decyzji przez UODO o blokowaniu możliwości pokazania w Geoportalu numerów ksiąg  wieczystych, w przybliżeniu dostęp do informacji o stanie prawnym nieruchomości był tak łatwy, jak w wymienionych przeze mnie krajach, które tak jak Polska są w Unii Europejskiej.

I tak samo jak nas ‒obowiązują je przepisy o GDPR czyli RODO. Jednak u nas przepisy GDPR są interpretowane inaczej.

Czytaj także: Które dane właściciela nieruchomości powinny być trudniej dostępne w księgach wieczystych?

Na czym polegała wspomniana przez Pana łatwość dostępu do informacji o nieruchomości?

Wystarczyło znać położenie danej nieruchomości. Znaleźć ją na interaktywnej mapie. Kliknąć w daną nieruchomość. Wtedy można było zobaczyć numer księgi wieczystej i po kliknięciu w jej numer ‒ szukający był „przenoszony” do odpowiedniego portalu Ministerstwa Sprawiedliwości. A następnie można było przejść do elektronicznej księgi  wieczystej. W ten sposób były połączone dwa rejestry ‒ ewidencja gruntów i nieruchomości oraz księga wieczysta.

Chcę podkreślić, że numer księgi wieczystej jest daną dotyczącą gruntu, nie charakteryzuje osoby, ale charakteryzuje grunt. Jest to informacja jawna. Mówi o tym art. 20 ust. 1 i 24 ustęp 2 prawa geodezyjnego i kartograficznego. I sama księga ze swej natury jest rejestrem jawnym.

Udostępnianie numeru ksiąg wieczystych zmniejsza biurokrację. Ustalenie stanu faktycznego zajmuje tylko chwilę, ułatwia obrót nieruchomościami, bo każdy może sprawdzić szybko status danej nieruchomości. Jest to ważne w działalności bankowej, bo pozwala uzyskać ważne dla banku informacje nie tylko na podstawie numeru księgi wieczystej, ale także lokalizacji danej nieruchomości.

Życie nie lubi pustki. Jeśli państwo chroni pewne informacje w sposób nieuzasadniony, to w to miejsce wchodzą firmy prywatne. I tak też się stało. Powstają portale w rajach podatkowych, np. na Seszelach, gdzie bez żadnego problemu każdą informację o nieruchomości i jej właścicielach można uzyskać, tyle tylko, że trzeba za to zapłacić.  A są to przecież informacje z państwowych rejestrów.

W naszym Geoportalu takie same informacje były udzielane bezpłatnie.

Z żalem muszę stwierdzić, że UODO nęka Głównego Geodetę kraju, natomiast w żaden sposób nie jest w stanie zablokować portali z rajów podatkowych, które swobodnie dostarczają za opłatą każdemu chętnemu wrażliwe informacje osobowe.

Czytaj także: RODO, albo łatwy dostęp do danych w księgach wieczystych?

Rozumiem, że UODO wychodzi z założenia, że można w łatwy sposób od numeru księgi wieczystej dojść do informacji o właścicielu danej nieruchomości, a te informacje to są już dane osobowe. Jeśli zablokuje się dostęp do informacji o numerze księgi wieczystej, to ochroni się dane osobowe właściciela danej nieruchomości.

Ale czy numer księgi wieczystej jest daną osobową?

Nie.

No właśnie. Na razie nikt jednak nie wpada na pomysł, aby numer działki uznać za daną osobową. Ale UODO chciałby ograniczenia dostępu do numerów ksiąg wieczystych. W piśmie do ministra rozwoju, w czasie kiedy był nim Jerzy Kwieciński, Główny Inspektor Danych Osobowych właśnie o to wnosił.

A gdyby ostatecznie  wprowadzono takie ograniczenia, jakich oczekuje UODO, co by to znaczyło dla osób fizycznych, dla podmiotów gospodarczych? Jeśli obywatel czy przedstawiciel danej firmy chciałby dowiedzieć się do kogo należy dany grunt, jaki jest stan prawny danej nieruchomości?

Musieliby korzystać z portali na Seszelach, jeśli chcą szybko i sprawnie uzyskać potrzebne informacje. Tylko muszą za to zapłacić. My natomiast na naszym portalu, w wyniku decyzji UODO, już blokujemy możliwość pokazania numeru księgi wieczystej. To jest śmiech i zgroza, że w normalnym kraju dzieją się takie rzeczy.

Co Pan zamierza dalej z tym zrobić? Jest kara pieniężna i zablokowana możliwość  podawania numeru księgi wieczystej.

Zaskarżę tę decyzję do sądu administracyjnego, dlatego że w Polsce, jak na razie, opinia prezesa UODO nie jest źródłem prawa. Źródłem prawa w Polsce są konstytucja i ustawy.

Dziwi w mnie to, że UODO, który jest urzędnikiem państwowym walczy z innym urzędnikiem państwowym, a problem i tak nie jest rozwiązany. Swoją drogą ciekawe jest, skąd się biorą państwowe dane w prywatnych portalach na Seszelach? Zamiast to ustalić i zablokować ‒ łatwiej jest nękać urzędnika państwowego.

Może jednak jest jakieś rozwiązanie, które chociaż częściowo zwiększyłoby ochronę danych osobowych, a jednocześnie nie utrudniałoby dostępu do ważnych gospodarczo i społecznie informacji, bo w końcu celem zakładania i prowadzenia ksiąg wieczystych jest przede wszystkim zabezpieczenie obrotu nieruchomościami?

Gdzie są publikowane dane osobowe?  Wejdźmy na eks.ms.gov.pl, czyli elektroniczną księgę wieczystą prowadzoną przez resort sprawiedliwości. Po wpisaniu numeru księgi wieczystej w dziale drugim widzimy imię i nazwisko właściciela nieruchomości.

W dziale czwartym są informacje o kredycie zaciągniętym na nieruchomość, czyli jest informacja o zastawie na hipotece. Mówiąc w skrócie ‒ jeżeli zna się numer księgi wieczystej, to można przeglądać jej treść – bo jest ona jawna.

Tak samo jest w Krajowym Rejestrze Sądowym. Ludzie prowadzący firmę godzą się na to, że ich imię i nazwisko będzie widocznie w KRS.  Nikt z tym nie dyskutuje. Tak samo powinno być w księgach wieczystych.

Jeśli nie pokazywalibyśmy działu czwartego, czyli nie pokazujemy określonego fragmentu prywatności w tym przypadku w związku z kredytem, jeśli nie pokazywalibyśmy nr PESEL właściciela, to byłoby to jakieś rozwiązanie. Byłoby mniej dostępnych wrażliwych informacji o danej osobie.

Ale kto by miał prawo obejrzenia księgi wieczystej w całości?

To należałoby ustalić. Teraz obowiązuje reguła: znasz numer księgi wieczystej – widzisz wszystko.

Do Rzecznika Praw Obywatelskich wpłynęło od obywateli wiele zażaleń na samo istnienie rejestru księgi wieczystej, na zbyt szeroki zakres publikowanych danych.

Do pewnego stopnia te zastrzeżenia są zrozumiałe, bo jeśli jest się współwłaścicielem drogi, i jest jeszcze 299 innych współwłaścicieli tej drogi, to będzie się widzieć dane osobowe tych pozostałych 299 współwaścicieli.

Jak to, o czym mówimy się ma do budowy e-państwa? Do e-gospodarki?

No właśnie, te dane powinny być jawne i łatwo dostępne, bo tylko w ten sposób możemy e-państwo zbudować. Jeśli będziemy blokować dostęp do informacji, to żadnego e-państwa nie zbudujemy.

Jeśli dane byłyby dostępne w Polsce, tak jak w Estonii czy na Słowacji, to sądzę,  że rocznie zniknęłoby 10 milionów papierowych dokumentów związanych z ustalaniem stanu faktycznego nieruchomości w naszym kraju.

Nie byłoby pytań do urzędów czy dana nieruchomość ma księgę wieczystą, czy też nie, próśb o udostępnienie numeru działki w księdze wieczystej.

Są też sytuacje, co jest niedopuszczalne, ale zdarza się, że dla jednej nieruchomości są założone trzy księgi wieczyste. Powszechny dostęp bardzo szybko ujawniałby błędy w księgach wieczystych.

Dane opublikowane zyskują na jakości. Ludzie identyfikują błędy. Rejestry prowadzone przez Główny Urząd Geodezji i Kartografii i przez Ministerstwo Sprawiedliwości funkcjonują oddzielnie. Są to: ewidencja gruntów i budynków oraz księgi wieczyste, a  czymś, co je łączy ‒ jest numer księgi wieczystej i identyfikator działki.

Nie w każdej księdze wieczystej jest wpisany identyfikator działki i nie każdej działce jest przypisany numer księgi wieczystej. Jeśli do tych danych byłby szeroki dostęp, to szybko by wykrywano braki.

Chcę podkreślić, że należy odróżnić dwie kwestie. Szeroką treść, która znajduje się w księdze wieczystej ‒ od numeru księgi wieczystej, który nie zawiera żadnych danych osobowych, ale daje do nich dostęp.

Idealnie byłoby, aby można było dojść do tego, kto jest właścicielem nieruchomości nie poprzez numer księgi wieczystej, ale poprzez lokalizację nieruchomości.

Przykładowo ma Pan sąsiada, nie zna go Pan, a z jego działki na Pana działkę płyną  nieczystości.

Wystarczy tylko namierzyć jego działkę, znając jej  lokalizację poznajemy numer księgi wieczystej i dowiadujemy się, kim on jest i gdzie mieszka.

Tak działał nasz Geoportal do momentu zablokowania przez UODO.  

Pytał Pan o e-państwo. Przywołam jeszcze raz przykład Estonii. Tam w odróżnieniu od Słowacji i Czech, a także Polski, dostęp do szerokich danych jest płatny. Ale opłata wynosi 1 euro. W efekcie do danych nie docierają wszyscy, którzy z nudów zaglądają w różne katalogi w Internecie, ale te osoby, które rzeczywiście potrzebują określonych informacji.

To jest normalna sytuacja, charakterystyczna dla sprawnego państwa.

Tymczasem w Polsce w chwili obecnej prawnicy i zapewne pracownicy banków, aby szybko uzyskać informację o nieruchomości  korzystają z portali na Seszelach. Korzystają i płacą, ale potrzebne informacje mają już po minucie. I to jest właśnie nasze e-państwo. 

Źródło: aleBank.pl