Nowy Rok wyprzedażowy

Nowy Rok wyprzedażowy
Przemysław Szubański, "Parkiet", fot. Krzysztof Skłodowski "FOTORZEPA"
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
"Przygotowaliśmy dla Ciebie zestawienie wybranych opłat (...). Piszemy Ci o tym, ponieważ zmieniła się Ustawa o usługach płatniczych, która zobowiązuje nas żeby wysyłać Ci takie informacje."

Takie maile przychodzą od banków, w których mam konta. Wymogu odpowiedzi nie ma, a zestawienie jest dostępne po zalogowaniu się do serwisu transakcyjnego. Ale już w przypadku karty kredytowej dostać się do wykazu trudniej – bo tam nie mam konta. Dokument, który otrzymałem, jest zabezpieczony hasłem – i muszę je utworzyć. Łącząc: datę urodzin posiadacza Karty głównej w formacie dzień/miesiąc/rok z czterema ostatnimi cyframi numeru telefonu komórkowego posiadanego przez bank. Ale uwaga – miesiąc ma być zapisany nie cyframi, a trzema pierwszymi literami (zaczynając wielką!).

Utworzę sobie zatem hasło, potem zaloguję się do serwisów innych banków, stworzę zbiorcze zestawienie opłat i będę wiedział, ile straciłem. Czyli, innymi słowy, ile mógłbym wydać na wyprzedaże – bo już wystartowały. Najczęściej od 27 grudnia (online już od 26).

A to przegląd męskich strojów po maksimum 29 zł za sztukę, a to tania elektronika… No i problem: w styczniu handlowa jest tylko jedna niedziela, i to dopiero 27.

Czyli marne szanse, żeby w jedyny dzień tygodnia, w którym mógłbym na zakupy wystartować, dopchać się do sklepu – nie mówiąc o tym, że pewnie już tego na co mam ochotę nie będzie. Bo kupowanie ubrań, a zwłaszcza butów w internecie to jak strzelanie z krzywolufowej wiatrówki do tarczy, kiedy jedzie się na karuzeli. Żebym nie wiem jak (się) wymierzył, szanse na trafienie są niewielkie.

W tym zatem straceńczym nastroju życzę wszystkim znakomitego roku 2019, z dobrym wyprzedażowym początkiem, pełnym trafionych łupów.