Nie warto było tyle czekać
Po raz kolejny okazało się, że wydarzenia lub informacje uznawane za bardzo ważne i mogące przesądzić o losach rynków, wcale takimi się nie stają. Przełomu nie spowodowały ani czwartkowe posiedzenie EBC, ani piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy. Inwestorzy będą musieli poczekać więc na kolejne impulsy.
Piątkowa sesja na warszawskim parkiecie zaczęła się asekuracyjnie. Indeksy na otwarciu trzymały się bardzo blisko poziomów osiągniętych dzień wcześniej. Inwestorzy wciąż robili wrażenie nieco zdezorientowanych czwartkowym bardzo słabym zachowaniem naszego rynku. Do południa nastroje wcale się nie poprawiały. Wręcz przeciwnie, symboliczne spadki z pierwszych minut handlu systematycznie się powiększały, choć skala przeceny była niewielka. WIG20 tuż po południu znalazł się w okolicach 2440 punktów, zniżkując o 0,4 proc. Byki dość szybko jednak pozbierały siły i po dwóch godzinach indeks wrócił do czwartkowego poziomu., po czym wyszedł nad kreskę.
Nieco więcej optymizmu pojawiło się po publikacji danych zza oceanu, choć wcale nie były one rewelacyjne. Stopa bezrobocia nie spadła do 6,6 proc., jak oczekiwano, lecz pozostała na niezmienionym poziomie 6,7 proc., a liczba nowych miejsc pracy okazała się nieco niższa niż się spodziewano i wyniosła 192 tys. Prawdopodobnie więc zadziałała interpretacja zakładająca, że jeśli nie ma radykalnej poprawy na rynku pracy, to Fed nie będzie się spieszył z podwyżkami stóp procentowych. Na większości rynków reakcja na dane była jednak umiarkowana, podobnie jak w przypadku wskaźników naszych średnich i małych spółek. WIG20 potraktował je najwyraźniej jako dobry pretekst do odrobienia części strat.
Sytuacja w gronie blue chips przez większą część dnia była niebyt zróżnicowana. Rano sięgającymi 1 proc. spadkami wyróżniały się jedynie akcje Orange, Lotosu, Eurocash i Tauronu. Te pierwsze z czasem znalazły się na niewielkim plusie. Po południu liderem wzrostów były drożejące o niemal 4 proc. papiery LPP, odrabiające straty po niedawnym tąpnięciu. Czwartkową przecenę odreagowywały także walory KGHM, które pod koniec dnia zwyżkowały o prawie 2 proc. O ponad 2 proc. w górę szły akcje mBanku, które również sporo ucierpiały w ostatnich dniach.
Kłopoty z odrabianiem przedpołudniowych strat miały oba indeksy średnich firm, ale i straty nie były zbyt wielkie. Nie ucierpiały one zanadto także dzień wcześniej. Niemniej, liczebna przewaga spadkowiczów była wyraźna, w odróżnieniu od skali zniżek. W tej grupie liderami były taniejące wczesnym popołudniem po niecałe 2 proc. akcje GPW, CD Projekt i Ciechu. Po około 2 proc. w górę szły z kolej papiery Peliona i Forte. W przypadku większości pozostałych firm zmiany kursów rzadko przekraczały 1 proc. Na szerokim rynku także niewiele było spektakularnych zmian notowań. Przekraczającego 10 proc. odreagowania potężnej przeceny doczekały się walory Orco Group. O niecałe 7 proc. w górę szły papiery Bytomia, po informacji o 36 proc. wzroście sprzedaży pierwszym kwartale 2014 r.
Na głównych giełdach europejskich przez większą część dnia można było obserwować powolny ruch indeksów w górę. Wczesnym popołudniem w jej wyniku wskaźniki w Paryżu i Frankfurcie znalazły się po około 0,5 proc. powyżej poziomu czwartkowego zamknięcia. Publikacja danych zza oceanu tylko na chwilę zaburzyła tę dość senną tendencję. Dane nie wstrząsnęły także inwestorami na Wall Street. Tamtejsze indeksy, po początkowym wzroście o 0,3-0,4 proc., nie wykazywały chęci do większych zmian.
Ostatecznie WIG20 zyskał 0,9 proc.,WIG30 wzrósł o 0,7 proc., WIG o 0,5 proc., mWIG40 i WIG50 spadły po 0,1 proc., a WIG250 zwyżkował o 0,25 proc. Obroty wyniosły 670 mln zł.
Roman Przasnyski
Open Finance