Nie taka szybka jest Polska

Nie taka szybka jest Polska
Fot. stock.adobe.com / TexBr
Mnożą się doniesienia jakobyśmy pod względem ekonomicznym doganiali zachodnich asów, że zrównanie się z nimi jest już na wyciągniecie ręki. Brzmi miło, jest wszakże nieprawdziwe, głównie ostatnia część zdania, pisze Jan Cipiur.

Przedwczesne wiwaty są szkodliwe, jak każde samozadowolenie. Rozbudzanie płonnych nadziei podsyca nastroje konsumpcyjne i żądania nadmiarowych „nadziałów” kierowane do budżetu centralnego.

Dla piewców sukcesu zadłużenie państwa, finansujące wcześniej głównie „socjal”, teraz także zbrojenia, jakby nie istniało, choć może nas podtopić, przytopić, zatopić.

W krajach Zachodu przetrwały inwestycje nawet sprzed wielu stuleci

Polska spisuje się od 35 lat całkiem nieźle, ale do oceny dobrze bardzo nam daleko. W cieniu porzucania przez kolejne rządy zasad wolnego rynku, dużego udziału państwa w gospodarce, rozbuchanej legislacji nakładającej kagańce prawne i biurokratyczne na przedsiębiorstwa, braku skutecznej dyplomacji gospodarczej, a przede wszystkim spychania gospodarki na pobocze bitew politycznych, perspektywy dołączenia Polski do czołówki Zachodu nie stają się bliższe, są odleglejsze.

Co poniektórzy rachmistrze nie odróżniają ponadto dochodu od majątku lub w swej hurraoptymistycznej zawziętości wątek ten pomijają. PKB to roczny dochód, natomiast majątek powstaje wskutek inwestowania przez lata różnych części PKB.

W krajach zachodniej szpicy przetrwały inwestycje, nawet sprzed wielu stuleci. Mamy w Polsce kilka pałaców i zamków w dobrym stanie oraz mnóstwo ruin pałacowych. Ile takich budowli, niekiedy cacuszek cieszy oczy we Włoszech, Francji, Anglii, Niemczech? Nieruchomości w samym tylko Londynie lub Tokio są zapewne warte niedużo mniej, a może i więcej niż wszystkie w Polsce.

Mimo wielkiego skoku dokonanego przez trzy dekady z hakiem, nawet na tle człapiących od dawna Wielkiej Brytanii i Japonii – Polska nie wygląda już wprawdzie jak bida z nędzą, ale pod względem nagromadzenia doczesnych dóbr trwałych i nietrwałych do obu przyblakłych potęg bardzo nam wciąż daleko.

Czytaj także: Rezerwy NBP to już ponad 211 mld euro

Polskie środki własne na rozwój – bardzo skromne …

Gdy zatem porównujemy się z inną rodziną, wynagrodzenia są brane pod uwagę, ale bardziej liczy się najczęściej sposób zamieszkania – czy w bloku z płyty przed remontem, czy w domu z dużym ogrodem i blisko centrum. Barwne przykłady znajdują potwierdzenie w twardych danych.

Inwestycje przedsiębiorstw powiększające majątek finansowane są zazwyczaj z kredytów, ale warunkiem ich udzielenia jest posiadanie środków własnych.

Zasoby finansowe polskich przedsiębiorstw postaci depozytów bankowych wyniosły w końcu kwietnia 2025 roku 507 mld zł, przy czym pamiętać trzeba, że duża część tych środków to rezerwa na nadchodzące lub niespodziewane płatności.

Zbiornicą środków rozwojowych są wszędzie fundusze inwestycyjne, u nas dopiero w okresie tuż po raczkowaniu. Aktywa netto funduszy inwestycyjnych angażujących środki krajowe były warte na koniec I kw. ’25 roku skromniutkie 347 mld zł.

W niekonwencjonalnym ujęciu per capita, z uwzględnieniem wyłącznie dorosłych mieszkańców, depozyty ogółem podmiotów niefinansowych (firmy i mieszkańcy, samorządy oraz fundusze zabezpieczenia społecznego) to razem około 66 000 zł na dorosłego Polaka.

Fundusze inwestycyjne dodają do tej kwoty ledwo zauważalne ok. 11 000 zł. Razem niecałe 80 000 zł, czyli zaledwie połowa ceny niezłego, ale ciągle dość skromnego auta.

Największą pozycję w bilansie zobowiązań banków wobec sektora niefinansowego stanowią depozyty ludności w obecnej wysokości ok. 1 400 mld zł. Wielka część tej kwoty to gotówka na tzw. czarną godzinę. W rachunku trzeba też uwzględnić zadłużenie gospodarstw domowych, które ma obecnie wartość nieco ponad 800 mld złotych.

Wprawdzie dłużnicy i osoby fizyczne z depozytami bankowymi to w jakiejś mierze grupy rozłączne, jednak i tak finansowa siła netto Polaków w wysokości ok. 600 mld zł jest więcej niż skromna.

Czytaj także: Raport Banku Pekao o obecnym i przyszłym sukcesie polskiej gospodarki

Do Wielkiej Brytanii, Niemiec, Chin czy Japonii wciąż mamy daleko

Czas na porównania. Wg serwisu CEICdata, brytyjskie depozyty ogółem wyniosły na początku 2025 roku nieco ponad 4,45 bln (4 450 mld) dolarów. Jest to wielkość nieporównywalna z danymi NBP, więc podać trzeba odpowiednią wielkość dla Polski, która wg tego samego źródła wynosi 585 mld dolarów.

Po korekcie uwzględniającej liczbę ludności różnica wielkości depozytów jest ponad czterokrotna. Innymi słowy, Brytyjczycy oraz ich firmy i instytucje samorządowe mają czterokrotnie więcej gotówki na (niemal) każde żądanie. Kiedy dogonimy Wyspiarzy pod tym względem?

W tych dniach świat finansów obiegła wiadomość, że po 34 latach od odebrania pałeczki Niemcom, Japonia przestała być właśnie największym pożyczkodawcą/kredytodawcą reszty świata. Na prowadzeniu są znowu Niemcy, na trzecim miejscu moszczą się od lat Chiny. Biedacy pożyczek nie udzielają.

Japońskie aktywa zagraniczne netto wyniosły na koniec roku ok. 3,7 bln (3 700 mld) dolarów, niemieckie prawie 4 biliony (4 000 mld) dol., a chińskie – ok. 3,6 bln (3 600 mld) dol.

Aktywa netto to różnica między aktywami a zobowiązaniami. W przypadku Kraju Kwitnącej Wiśni całkowite aktywa są niemal trzykrotnie wyższe. W 2024 roku wartość zagranicznych aktywów w posiadaniu japońskich inwestorów wyniosła 10,6 bln (10 600 mld) dolarów.

Mało to ma wspólnego z rygorami wskaźnikowymi, ale jeśli dziwi się tak bardzo wielu, że Japonia od dekad prawie stoi w miejscu, ale ludziom żyje się godnie, to niech dostrzegą, że choćby jednoprocentowy zwrot z aktywów zagranicznych przynosić może Japonii ponad 100 mld dolarów rocznie. W rzeczywistości stopa zwrotu jest z pewnością o wiele wyższa.

Międzynarodowa pozycja inwestycyjna (MPI) Polski, tj. różnica między aktywami zagranicznymi w posiadaniu krajowych podmiotów, a zobowiązaniami zagranicznymi jest ujemna. Na koniec ’24 wyniosła 257,5 mld dolarów.

Na tym etapie rozwoju ujemna wartość MPI oznaczająca napływ inwestycji bezpośrednich oraz inwestycji portfelowych w papiery dłużne polskiego rządu, nie budzi zastrzeżeń, choć wyostrza problem niedostatku rodzimego kapitału rozwojowego i pożyczkowego.

Średnio w Unii Europejskiej jest pod tym względem trzykrotnie lepiej. ZBP podał, że stopa oszczędności w strefie euro wynosiła ponad rok temu 15,4 proc., gdy w Polsce śmieszne 4,9 proc., a w 2023 roku jeszcze śmieszniejsze 2,5 proc.

Już nas nie uczą, że „oszczędnością i pracą ludy się bogacą”, ale balony samozadowolenia i ukontentowania dmuchać umiemy po mistrzowsku.

Czytaj także: Ekonomiści PKO BP optymistycznie o inwestycjach w polskiej gospodarce

Jan Cipiur
Jan Cipiur, dziennikarz i redaktor z ponad 40-letnim stażem. Zaczynał w PAP, gdzie po 1989 r. stworzył pierwszą redakcję ekonomiczną. Twórca serwisów dla biznesu w agencji BOSS. Obecnie publikuje m.in. w Obserwatorze Finansowym. Jest członkiem Towarzystwa Ekonomistów Polskich (TEP).
Źródło: BANK.pl