Komu są potrzebne listy zastawne?
Gość studia BANK.pl podczas Europejskiego Kongresu Finansowego ’23 powiedział, że KNF zamierza wprowadzić przepisy, które spowodują, że banki nie będą finansowały kredytów hipotecznych wyłącznie krótkoterminowymi depozytami, a list zastawny jest jednym z narzędzi, który pozwala ten cel osiągnąć.
Zakłada się, że banki określoną część portfela kredytów hipotecznych będą musiały finansować dłużnymi papierami wartościowymi lub nadwyżkami funduszy własnych.
W czasie rozmowy Kamil Liberadzki zaznaczył, że w obecnych czasach klienci mają możliwość zdalnego, wygodnego i szybkiego wycofywania depozytów z banków za pomocą rozwiązań cyfrowych. W dobie rosnącego znaczenia mediów społecznościowych i większej niż dotąd podatności klientów na różnego niesprawdzone informacje zamieszczane w mediach, rośnie zagrożenie szybkim odpływem depozytów z banków. Czego przykładem były upadki banków w USA w ostatnim czasie.
Jednak przedstawiciel KNF zauważył, że baza depozytowa polskich banków jest bardzo zdywersyfikowana i bezpieczna.
Czytaj także: Wiceprezes ZBP o tym jak ożywić rynek listów zastawnych w Polsce>>>
Kredyty ze stałą stopą wyzwaniem dla banków
W jego opinii wyzwaniem dla polskich banków jest rosnąca liczba kredytów hipotecznych ze stałą stopą procentową. W sytuacji, gdyby doszło do wycofywania krótkoterminowych depozytów, banki posiadając po drugiej stronie bilansu długoterminowe kredyty ze stałą stopą, ponosiłyby wysokie ryzyko stopy procentowej.
Do tej pory, kiedy w Polsce praktycznie wszystkie kredyty hipoteczne były ze zmienną stopą procentową, ryzyko stopy procentowej w zasadzie ponosili konsumenci. Dodatkowo do emisji listów zastawnych, jego zdaniem, nie zachęcała duża nadpłynność sektora bankowego.
Jak przyznał m.in. upadki banków z Kalifornii skłoniły KNF do podjęcia inicjatywy w kwestii listów zastawnych i innych długoterminowych instrumentów finansowych, aby doprowadzić do sytuacji takiej, jaka ma miejsce na rynkach w rozwiniętych krajach Unii Europejskiej.
Wprowadzenie WFD nie podwyższy ceny kredytów hipotecznych
„Listy zastawne są stabilnym źródłem finansowania, ponieważ inwestorzy nie mogą przedterminowo wycofać środków z takiego instrumentu finansowego” – powiedział Kamil Liberadzki i dodał:
„Jeżeli bank ma po stronie aktywów dłuższe kredyty, o dłuższym okresie przeszacowania stopy procentowej, a takich kredytów jest w Polsce coraz więcej, to bank potrzebuje adekwatnego finansowania po stronie pasywów. Do tego celu najbardziej pasują listy zastawne. Wskaźnik, który proponuje KNF jako nowy wymóg zmniejszy ryzyko stopy procentowej w księdze bankowej.”
Następnie nasz gość użył następującej metafory: „KNF nakazuje bankom postawić żagle. Jest to dla banków wysiłek, bo muszą się wspiąć na maszt i te żagle rozwinąć. Ale żagiel będzie tak ustawiony, że w niego będzie dął wiatr i przyspieszał łódź. Będzie pomagał bankom redukować ryzyko stopy procentowej.”
W jego opinii wprowadzenie wskaźnika WFD nie podwyższy ceny kredytów hipotecznych. Co prawda z jednej strony koszt listu zastawnego jest wyższy od kosztu depozytu krótkoterminowego, ale z drugiej strony banki nie będą ponosiły wysokiego kosztu zabezpieczania się przed ryzykiem stopy procentowej na rynku instrumentów pochodnych.
Kto będzie kupował listy zastawne?
Rozwój rynku listów zastawnych może pozwolić na zaistnienie w Polsce kredytów na stałą stopę na 10 lub 15 lat.
Kamil Liberadzki dostrzega pewne problemy z popytem na listy zastawne. Sądzi jednak, że mogliby się pojawić indywidualni nabywcy listów zastawnych, traktujący je jako bardzo bezpieczne instrumenty finansowe. Listy zastawne mogłyby też stworzyć możliwość długoterminowego oszczędzania na emeryturę.
Jak zauważył, w obecnej chwili oszczędności emerytalne są częściowo inwestowane w obligacje niezabezpieczone.
Tymczasem listy zastawne są instrumentami finansowymi niejako podwójnie zabezpieczonymi: bilansem banku hipotecznego oraz kredytami hipotecznymi, które z kolei są zabezpieczone na hipotece nieruchomości.