Jak nie zmarnować dobrego kryzysu? Debata byłych ministrów finansów
Panel, zatytułowany „Kryzys gospodarczy najsurowszym nauczycielem ekonomii – tak było, jest i musi być?”, moderował dr Sławomir Dudek, prezes zarządu Instytutu Finansów Publicznych, a w roli dyskutantów wystąpili Marek Belka, poseł do Parlamentu Europejskiego, były premier, prezes NBP i minister finansów; Maciej Grabowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów w latach 2008-2013; Mirosław Gronicki, ekonomista, minister finansów w latach 2004-2005 i Mateusz Szczurek, ekonomista, minister finansów w latach 2013-2015.
Rozpoczynając dyskusję, prowadzący przywołał znaną wypowiedź Winstona Churchilla: „Nie można pozwolić, by dobry kryzys się zmarnował”.
Dr Sławomir Dudek wskazał, iż do niedawna polska gospodarka znajdowała się wśród tych nielicznych szczęśliwców, którzy kolejne zawirowania na światowych rynkach przechodzili bez większych strat, dotyczyło to również fatalnego w skutkach dla wielu państw świata kryzysu w latach 2008-2011.
Problem w tym, że trwająca tak długo dobra passa w polskiej gospodarce nie zachęca Polaków do pogłębiania wiedzy finansowej, niezbędnej by zapewnić sobie miękkie lądowanie w dobie kryzysu. Potwierdzają to wyniki badań, przeprowadzonych pod koniec 2023 roku.
Aż 55% respondentów nie miało pojęcia, iż płacili podatek VAT, pobierany przecież podczas każdych zakupów. Spora część, gdyż aż 75% uczestników badania zdawała sobie sprawę, że ich przyszłe świadczenia emerytalne mogą okazać się niewystarczające, by utrzymać się na godziwym poziomie, jednak niemal co drugi z naszych rodaków nie czynił nic, by zmienić tak niekomfortową sytuację.
Co jest przyczyną tak niekorzystnych trendów?
Prof. Marek Belka podkreślił, iż co do zasady kryzysy, podobnie jak diametralne zmiany sytuacji polityczno-gospodarczej, przyczyniają się do odwrócenia dotychczasowych paradygmatów. Takich sytuacji na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat nie brakowało, poczynając od kryzysu z lat ’30 minionego stulecia, który pozwolił dojść do głosu koncepcjom Johna Keynesa, poprzez zjawiska inflacyjne lat ’60 i ’70 dwudziestego wieku, na czym z kolei ponownie zyskał monetaryzm, i odejście od tej strategii na rzecz walki z inflacją jako głównego celu polityki gospodarczej, aż po doświadczenie kryzysu lat 2008-2011, kiedy to za priorytet przyjęto ograniczanie bezrobocia.
Przyjęte wówczas niemal jako pewnik przeświadczenie o trwałości zerowych czy nawet ujemnych stóp procentowych – nie wytrzymało z kolei próby czasu wobec wyzwań minionych pięciu lat, jak pandemia COVID-19 czy skutki agresji rosyjskiej na Ukrainę. Tak częste zmiany myślenia ekonomicznego przyczyniają się z kolei do podważenia zaufania społecznego wobec decydentów, którzy w przekonaniu przeciętnego obywatela powinni mieć stałe poglądy, zaś wszelka zmiana świadczy o ich słabości.
Przekonanie to, podbudowywane zarówno przez media, jak i sporą część analityków, koncentrujących się wyłącznie na perspektywie krótkoterminowej, stwarza korzystne podłoże dla populizmu.
Lekcje częściowo odrobione
Do perspektywy minionych kilku lat nawiązał dr Mateusz Szczurek. Zwrócił on uwagę, iż wszystkie „czarne łabędzie” prowadzą do jednego wniosku: aktywna polityka makroekonomiczna, zwłaszcza fiskalna, potwierdziła swą skuteczność. Dowodem na to był okres COVID-19, który potwierdził, iż zdolność państw do radzenia sobie z recesją znacząco się zwiększyła wobec doświadczeń sprzed niemal stu lat.
Równocześnie jednak wnioski wyciągnięte z dotychczasowych zawirowań brane są pod uwagę jedynie częściowo. Przykładem może być aktywna polityka prowadzona w okresie pandemii, kiedy to słusznie uruchomiono szereg instrumentów wsparcia, jednak równocześnie nie wycofano się z nich natychmiast, jak tylko przestały być potrzebne.
– Tej drugiej lekcji często się już nie odrabia. Dlatego, że jej waga okazuje się istotna dopiero przy następnym kryzysie, w nieco innej odsłonie. To prawda, że kryzysy są być może jedynymi nauczycielami prowadzenia polityki gospodarczej, ale prawie zawsze te nauki są ex post i niekompletne. Uczymy się jednej rzeczy i zapominamy o poprzedniej, podczas gdy wiedza powinna być budowana kumulatywnie – zauważył Mateusz Szczurek.
Podkreślił jednak, iż w obecnych realiach coraz mniejszą wiarę można pokładać w skuteczności reguł fiskalnych, w tym zaś kontekście głównym czynnikiem wpływającym na politykę gospodarczą stają się zjawiska recesyjne.
Czy zatem negatywnym efektem różnego rodzaju tarcz nie jest osłabienie przezorności obywateli, którzy na podstawie dotychczasowych doświadczeń mogą liczyć, że interwencja państwa pomoże im wygrzebać się z problemów?
Będziemy drugą Japonią… w relacji długu do PKB?
Dr Mirosław Gronicki zwrócił uwagę, że na przestrzeni minionych dwóch dekad relacja długu publicznego do PKB co do zasady nie uległa zmianie.
– To jest ciekawa sytuacja, bo nawet pomimo szoków po kryzysie finansowym i obecnym szoku po Covidzie-19 raczej mamy do czynienia z podobną reakcją ogólnego polskiego systemu finansowego – podkreślił ekspert.
W tym kontekście zasadne staje się pytanie, czy grozi nam scenariusz znany z Japonii czy USA, gdzie dług publiczny przekroczył już 100% PKB, co z kolei w polskich realiach wiązałoby się z wyhamowaniem wzrostu.
Mirosław Gronicki wskazał też na krótki horyzont zarówno polityczny, jak i budżetowy, co nie sprzyja wprowadzaniu długofalowej polityki gospodarczej.
Czy kryzys klimatyczny można porównać ze zjawiskami recesyjnymi, obserwowanymi na rynku?
Oba te problemy mają zupełnie inną specyfikę – podkreślał dr Maciej Grabowski. Zwrócił on uwagę, iż właściwą reakcję na pierwsze z tych wyzwań zobrazować może sytuacja w Holandii po olbrzymiej powodzi, która nawiedziła ten kraj w połowie ubiegłego stulecia, a która skłoniła holenderskich decydentów do podjęcia zdecydowanych działań prewencyjnych.
Z kolei trwałym efektem zawirowań, obserwowanych na rynku finansowym po roku 2008 stało się wdrożenie procedury resolution w sektorze bankowym. Przejawem skuteczności przyjętych wówczas schematów były ubiegłoroczne przypadki bankructwa takich instytucji finansowych w USA jak Silicon Valley Bank.
Odnosząc się do polskiego rynku, ekspert wskazał, iż decyzje nadzorcze w sprawie odpowiedzialności za bankructwo takich spółek giełdowych jak GetBack czy Ursus zapadły w kilka lat po ogłoszeniu ich upadłości, co nie przyczynia się do budowania zaufania. Podobnie i reakcje organów państwowych na pandemię COVID-19, która doprowadziła do śmierci dwukrotnie większej liczby Polaków aniżeli wojna obronna w 1939 roku, nie napawają optymizmem.
Mirosław Gronicki sugerował, iż zasypywanie powstałego problemu pieniędzmi z kolejnych tarcz trudno uznać za adekwatną i całościową reakcję na tak poważny problem. Jego zdaniem, jeśli tego rodzaju „czarne łabędzie” nie posłużą za dotkliwą, acz konieczną lekcję, trudno będzie mówić o wdrażaniu odpowiedzialnych reform.