Giełdy bitcoin celem ataków hakerskich

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

niedzwiedzki.marcin.city.index.02.262x400Nie minęły pełne dwa tygodnie od zamknięcia jednej z największych giełd pozwalającej na obrót wirtualną walutą, a pojawiły się następne doniesienia o braku wypłacalności kolejnych platform obrotu BTC (bitcoin). Spekulacji na kursie bitcoin towarzyszy nie tylko ryzyko ogromnej zmienności, brak fundamentów, brak kontroli nad obrotem,  ale również duże ryzyko elektronicznego "rabunku".

Zakładając, że dostępne dane są w pełni wiarygodne można stwierdzić, że najbardziej spektakularną „grabież” mamy już za sobą. Sam Mt. Gox stracił około  400 – 480 milionów USD. Ta wartość ulega zmianie ze względu na ogromną zmienność samego bitcoin. Z giełdy Flexcoin zostały wyprowadzone bitmonety o łącznej wartości 600 tys. USD, a Poloniex stracił około 50 tys. USD. Sposób działania w każdym przypadku jest podobny. Hakerzy szukają najsłabszych punktów w oprogramowaniu i systemie samej giełdy, a następnie za pomocą zmasowanych ataków spowalniających działanie systemu oraz przez zalanie rynku fałszywymi zleceniami transferują bitcoin na swoje rachunki. Sama transakcja kryptowalutą jest anonimowa, stąd też odpowiednie zamaskowanie swojego komputera w sieci i dokonanie takiej transakcji jest praktycznie niemożliwe do wyśledzenia.

Bitcoin mimo zmasowanych ataków hakerskich notowany jest powyżej 600 USD/BTC. Po drastycznym spadku z 24 lutego nie widać już prawie śladu co nasuwa kolejne, mało optymistyczne wnioski. Od grudnia 2013 roku bitcoin stracił około 60% i zdążył przetestować okolice poziomu 530 USD/BTC. W sytuacji rynku regulowanego gdzie inwestorzy ufają giełdzie, na której przeprowadzane są transakcje można byłoby spróbować odkupić panicznie wyprzedawane bitmonety po ogłoszeniu niewypłacalności przez Mt. Gox. Jednak na instrumencie o tak dużej niepewności, spotęgowanej możliwym atakiem hakerskim, techniczne poziomy wsparcia na wykresie mogą być nic niewarte.

Dalej, brak regulacji do jakich przywykli inwestorzy na świecie oraz anonimowość transakcji powodują, że oprócz zapisu kawałka kodu binarnego na dysku komputera inwestor może nie mieć praktycznie żadnego innego punktu zaczepienia.  Średnio w ciągu doby na giełdach wirtualnej waluty dokonuje się 80 – 100 tys. transakcji, a cała nazwijmy to umownie kapitalizacja bitcoin to mniej więcej 8,5 mld USD. Porównując ogół transakcji z tego rynku do obrotu akcjami nie ulega wątpliwości, że wymiana dokonywana jest przez garstkę ludzi.

Na koniec, relatywnie płytki rynek w porównaniu z innymi rynkami walutowymi wymagający niewielkiej wartości transakcji by znacząco ruszyć ceną aktywa, rodzi potencjał dużej manipulacji kursem przez tworzenie iluzorycznego popytu lub podaży. Niestety jest to niewykluczone, a co najgorsze nie podlega kontroli. Nie ma tu skutecznego nadzoru, który identyfikowałby takie procedery, ani wydaje się żadnego prawa chroniącego przed nadużyciami.

Niektórzy zapewne widzą dużo zalet bitcoin jako anonimowego środka płatniczego w internecie, który daje możliwość przeprowadzania transakcji obciążonymi niskim kosztem. Konfrontując argumenty za i przeciw warto jednak zwrócić uwagę, że waluta stworzona z niczego może być bardzo ulotna podobnie jak ulotne może być inwestowanie w nią prawdziwych pieniędzy.

Marcin Niedźwiecki,
specjalista rynku CFD i Forex,
City Index