Dyskusja w Jackson Hole i jej wpływ na rynek finansowy w Polsce

Dyskusja w Jackson Hole i jej wpływ na rynek finansowy w Polsce
Fot. stock.adobe.com. Ruslan
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Wydarzenia na odległych kontynentach mają coraz większy wpływ na to co dzieje się w Polsce. Ich skutki mogą być dla nas nieoczywiste. Wśród wytartych do osnowy grepsów dziennikarskich jest wyrażenie, że „świat obserwował z zapartym tchem”. W ostatnich dniach najbardziej oczekiwane było wystąpienie przewodniczącego Rezerwy Federalnej Stanów Zjednoczonych (Fed) na dorocznej konferencji banków centralnych w Jackson Hole w Wyoming.

Jerome Powell, bo o nim mowa, jest człowiekiem spokojnym i wyważonym. W turbulentnym okresie polityki amerykańskiej pierwszą nominację otrzymał 6 lat temu od Donalda Trumpa, a drugą od Joe Bidena.

Najważniejsze pół zdania, jakie wypowiedział w Jackson Hole brzmiało, że (w polityce monetarnej) nadszedł czas dostosowania (time has come for policy to adjust). Zgromadzeni uznali, że to zapowiedz rychłej obniżki stóp procentowych przez Fed.

Najbliższe posiedzenie w sprawie polityki monetarnej odbędzie się już 18 września ‘24. Wtedy dowiemy się, czy wczytywanie się w podglebie zdań wielkich ludzi to dobrze opanowana umiejętność.

Skutki prowadzonej polityki monetarnej

Praktyka polityki monetarnej prowadzonej przez banki centralne polega na poruszaniu stopami procentowymi w dół, gdy gospodarka zaczyna być lub już jest ospała i senna oraz w górę, gdy rozhula się ponad miarę, więc w celu zapobieżenia udarowi z przegrzania trzeba ostudzić emocje biznesowe.

Obniżka stóp byłaby zatem dla Amerykanów sygnałem w rodzaju: Folks, it’s gonna be good! – czyli Ludziska – idzie w dobrą stronę!

Obecne stopy Fed wynoszące 5,25-5,5 proc. zostały zadekretowane rok temu i są na wysokości najwyższej od ponad 20 lat. Jeśli zostaną „za chwilę” obniżone, to zapewne o mniej niż 1 punkt procentowy. Ponieważ Fed przyjął taktykę „miękkiego lądowania”, czyli ostrożnego posługiwania się swoim narzędziem, to większa obniżka byłaby dużą niespodzianką.

Dla mnóstwa Amerykanów ewentualna obniżka stóp miałaby znaczenie praktyczne – podobne, choć mniejsze w skutkach od wakacji kredytowych, które skończyły się właśnie w Polsce.

Zadania Rezerwy Federalnej to dążenie do celu inflacyjnego w wysokości 2 proc. oraz dbałość o dobry stan rynku pracy. Z inflacją jest w USA coraz mniejszy kłopot. Mierzona wskaźnikiem cen konsumpcyjnych (CPI) wyniosła w lipcu 2,9 proc., podczas gdy w szczycie latem ’22 wynosiła 9,1 proc.

Gorzej jest z zatrudnieniem, które jest wprawdzie wyższe niż na początku ’23, ale pojawia się mniej ofert i zawieranych jest coraz mniej nowych umów o pracę.

Czytaj także: Jackson Hole: prezes Fed zapowiada obniżki stóp procentowych

„Państwo kontra Wall Street”

W ogniu politycznej walki przedwyborczej pojawić się musiały głosy, że zakamuflowane zapowiedzi obniżki stóp są narzędziem przeciw Trumpowi i republikanom. Były prezydent, walczący raz jeszcze o najwyższy urząd, bardzo często podkreśla, że stopy procentowe mają wymiar polityczny.

W 2019 roku, dość krótko po tym, gdy mianował Powella, w reakcji na jego wystąpienie w Jackson Hole zadał zagadkę na Twitterze: „kto jest naszym większym wrogiem, Jay Powell, czy przewodniczący XI?”

Polityka monetarna tworzy ring, na którym mocują się nieustannie dwie siły. Jedna stoi za obligacjami rządu USA, a druga za akcjami przedsiębiorstw. Można więc powiedzieć z wielkim przymrużeniem oka: Państwo kontra Wall Street.

Przy innych okolicznościach bez zmian, w wyniku obniżek stóp, obligacje przynoszą posiadaczom mniej korzyści, więc część inwestorów pozbywa się ich i przerzuca środki na giełdy akcji. Nie byłoby zatem zaskoczenia, gdyby amerykańskie indeksy giełdowe poszybowały wkrótce ku nowym rekordom, zwłaszcza jeśli spodziewane obniżki były większe ni 1 pp.

Czytaj także: Giełda nie będzie decydowała o polityce Fed

Jackson Hole a polski rynek kapitałowy

W Polsce też odczuwamy bezpośrednio decyzje Fed. Niespodziewanie, po długim czasie balansowania wokół 4 zł za 1 dolara, złoty umocnił się o kilkanaście groszy i ostatnio 1 dolar kosztuje ok. 3,8 zł.

Jest to skutek tzw. carry trade. Inwestorzy wierzący w rychłą obniżkę stóp w USA wyzbywają się amerykańskich obligacji i lokują gotówkę np. w Polsce, kupując nasze obligacje z wysokimi kuponami.

Globalny rynek niespłaconych obligacji wynosi wg Bank of America aż 130 bilionów dolarów (130 000 mld). Nagłe przepływy walut, nawet gdy wynoszą „zaledwie” kilkaset miliardów dolarów i są w tej skali prawie niedostrzegalne, mogą mieć spory wpływ na codzienny biznes.

W Polsce tracą na obecnym kursie eksporterzy wystawiający faktury w dolarach. Korzyść obywatelska to np. spadek cen paliw.

Kto by pomyślał, że to w sporej mierze skutki oświadczenia złożonego w Jackson Hole.

Jan Cipiur
Jan Cipiur, dziennikarz i redaktor z ponad 40-letnim stażem. Zaczynał w PAP, gdzie po 1989 r. stworzył pierwszą redakcję ekonomiczną. Twórca serwisów dla biznesu w agencji BOSS. Obecnie publikuje m.in. w Obserwatorze Finansowym.
Źródło: BANK.pl