Daleko do końca inflacji
Zamieszczona na banerze informacja jest pod wieloma względami nieprawdziwa. W ostatnich czterech miesiącach miesięczny indeks cen wynosił:
marzec: 1,1%;
kwiecień: 0,7%;
maj: 0,0%;
czerwiec: 0,0%.
Dane za lipiec poznamy w przyszłym tygodniu (14.08.2023). Łącznie w ciągu tych czterech miesięcy ceny wzrosły o 1,8%, a po dokonaniu annualizacji (czyli przeliczeniu inflacji czteromiesięcznej na roczną) o 5,5%.
A zatem nawet w tym szczególnym okresie inflacja jest przeszło 2-krotnie wyższa niż wynosi cel inflacyjny NBP. W tym kontekście wyrażenie „ceny prawie się nie zmieniły” nie jest prawdziwe.
Czytaj także: Barometr EFL na trzeci kwartał ‘23: w transporcie i handlu rosną obawy inflacyjne
Aby ocenić poziom inflacji, trzeba podawać wskaźnik 12-miesięczny
NBP wybrał do przedstawienia swoich sukcesów szczególny okres, gdy ceny z powodów sezonowych są bardziej stabilne niż w innych miesiącach. Sezonowość to zjawisko doskonale znane ekonomistom i statystykom. Rozmaite wskaźniki podawane są zwykle w wersji surowej oraz skorygowanej o sezonowość. NBP dla celów propagandowych nie zastosował korekty.
W okresie 2000-2023 w ośmiu latach miesięczna inflacja w maju wyniosła „0” lub była ujemna, w czerwcu aż dziesięciokrotnie, a w lipcu aż 18 razy. Jest więc prawdopodobne, że i w tym roku (2023) lipcowa inflacja liczona miesiąc do miesiąca będzie zerowa lub bliska zera, lecz nie wynika z tego, że ceny przestały rosnąć.
Aby ocenić poziom inflacji, trzeba podawać wskaźnik 12-miesięczny. Według wstępnych szacunków 12-miesięczna inflacja w lipcu wyniosła 10,8%, przeszło 4-krotnie więcej niż wynosi cel inflacyjny NBP i była jedną z najwyższych w Unii Europejskiej.
W Czechach, które tak jak Polska mają własną walutę i za stabilizację cen odpowiada Narodowy Bank Czech – inflacja według wstępnych danych, wyniosła w lipcu 8,8%. NBCz tym się nie chwali, bo nie ma czym. To wciąż inflacja bardzo wysoka.
Czytaj także: Główny ekonomista EBC: inflacja w strefie euro wyraźnie spadnie w tym roku
Inflacja będzie spadać samoczynnie?
W przekazie NBP szczególnie niepokojące są dwie sprawy. Po pierwsze, że osiągnięcie inflacji niższej niż 10% (co być może nastąpi w sierpniu lub we wrześniu) będzie wielkim sukcesem, oznaczającym koniec walki z inflacją.
Takie podejście może utrwalić oczekiwania inflacyjne i utrudnić osiągnięcie celu inflacyjnego. NBP w swym przekazie do celu inflacyjnego w ogóle się nie odnosi i można odnieść wrażenie, że każdą inflację jednocyfrową uzna za odpowiednią.
Po drugie – utrwala się przekonanie, że inflacja będzie spadać samoczynnie, z miesiąca na miesiąc. NBP nie musi więc podejmować żadnych działań, a może nawet poluzować politykę pieniężną.
Czytaj także: EBC podniósł stopy procentowe
Inne banki centralne zapowiadają kontynuację działań antyinflacyjnych aż do osiągnięcia celu, który w większości krajów wynosi 2%, a nie 2,5% jak w Polsce.