Czy zarządy spółek mogą się jeszcze ubezpieczyć od odpowiedzialności za swoje działania w czasie pandemii?

Czy zarządy spółek mogą się jeszcze ubezpieczyć od odpowiedzialności za swoje działania w czasie pandemii?
Małgorzata Splett, Włodzimierz Pyszczek fot. MARSH
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Pandemia trwa już ponad rok, i nie wiadomo jak długo jeszcze trwała. Reakcja zarządów firm na to nieoczekiwane zdarzenie rodzi kolejne ryzyka odpowiedzialności kadry menadżerskiej. O tym czy jest w tej chwili możliwe ubezpieczenie kierownictwa firm od odpowiedzialności za ich sposób zrządzania w czasie Covid-19 piszą Małgorzata Splett - Dyrektor Działu FINPRO & PEMA oraz Włodzimierz Pyszczek - Dyrektor ds. kluczowych Klientów w Marsh Polska.

Obecna sytuacja związana z pandemią prowadzi do zagrożeń w dwóch głównych obszarach, które mogą niepokoić ubezpieczycieli D&O pod kątem potencjalnych przyszłych roszczeń do menedżerów.

Polisa broni także przed nieuzasadnionymi zarzutami

Po pierwsze, bieżących ryzyk związanych z reakcją spółki na panującą sytuację (w tym także odpowiedzialności za przygotowanie firmy na sytuację kryzysową, za uprzednie przygotowanie planów ciągłości działalności w sytuacjach awaryjnych, odpowiedzialność za właściwe zarządzanie pracownikami, politykę informacyjną firmy).

Po drugie, przyszłych ryzyk wynikających z zaburzeń w gospodarce. 

Niezależnie od tego, co będzie realną przyczyną negatywnych skutków dla spółki, istnieje prawdopodobieństwo prób zaadresowania odpowiedzialności m.in. do członków władz, menedżerów i osób odpowiedzialnych za zarządzanie w każdej  spółce. Zwracamy uwagę, że polisa  może się przecież uruchomić nawet w sytuacji nieuzasadnionych zarzutów.

Covid-19 i możliwe zarzuty

Przykładowe zarzuty pod adresem osób zarządzających spółką, odnoszące się do niewłaściwego przygotowania spółki na kryzys oraz niewłaściwą reakcję mogą obejmować np.: brak zasad i procedur zapewniających odpowiedni poziom efektywności i nadzoru w okresie funkcjonowania firmy w trybie pracy zdalnej,  niewystarczające systemy, procedury i zabezpieczenie przetwarzanych danych w sytuacji pracy zdalnej (dopuszczenie do szkód polegających na nieuprawnionym ujawnieniu danych przesyłanych pomiędzy pracownikami), stosowanie „dróg na skróty” – czyli omijanie procedur uzasadniane wyjątkowością sytuacji, niewłaściwe decyzje dotyczące pracowników, np.: nierówne traktowanie pracowników (zastosowanie wobec części pracy zdalnej oraz narażenie pozostałych na stres, zagrożenie, zachorowanie).

Każdy kryzys lub spowolnienie gospodarcze generuje trend wzrostowy w roszczeniach do menedżerów – również problemy gospodarcze spodziewane w trakcie lub po Covid19

Co również istotne, należy zwrócić uwagę na możliwe następstwa potencjalnego kryzysu gospodarczego w postaci pogorszenia sytuacji finansowej, które automatycznie podwyższają ryzyko związane z pojawieniem się roszczeń próbujących obciążyć odpowiedzialnością za zaistniałą sytuację osoby zarządzające spółką.

Firmy mogą domagać się od swoich (aktualnych lub byłych) członków zarządów pokrycia strat będących skutkami niewłaściwego, niezgodnego z otrzymanymi wytycznymi zarządzania.

Jak to było przy poprzednim kryzysie

Kryzys gospodarczy z lat 2008-2010 był czasem, w którym nastąpiła znacząca fala szkód D&O (ubezpieczyciele odnotowali wtedy kilkaset nowych zgłoszeń), a ich podstawą były najczęściej szkody poniesione przez udziałowców, bądź samą spółkę, których natura sprowadzała się do istotnego pogorszenia kondycji finansowej spółki na skutek działania/braku odpowiedniego działania Członków Zarządu.

Drugim bardzo popularnym przykładem szkód z polis D&O, były roszczenia pracownicze wniesione do spółki lub członków władz, spowodowane m.in. redukcją zatrudnienia.

Każdy kryzys lub spowolnienie gospodarcze generuje trend wzrostowy w roszczeniach do menedżerów – również problemy gospodarcze spodziewane w trakcie lub po Covid19.

Nie jesteśmy w stanie zaprognozować, z jaką liczbową lub kwotową skalą roszczeń będziemy mieć do czynienia. Jedno jest jednak pewne – polisy D&O w Polsce są standardem dla większości średnich i dużych spółek kapitałowych – 10 lat temu łączna liczba polis była kilka razy niższa, limity sumy ubezpieczenia takich programów również.

Świadomość podmiotów, organów bądź osób roszczących do menedżerów, jest zdecydowanie większa niż po kryzysie lat 2008-2011. Są to dwa fakty, które pozwalają stwierdzić, że wykorzystanie polis D&O po Covid-19, powinno być zdecydowanie bardziej powszechne niż 10 lat temu.

Nikt nie ubezpieczy domu, który płonie, ale na ubezpieczenie D&O spółki w gorszej sytuacji finansowej jakiś apetyt powinien się jednak znaleźć

W nieco bardziej komfortowej sytuacji są Klienci, którzy polisy D&O mają już zaaranżowane. Odnowienie takiego programu nie będzie traktowane jako polisa dla nowej (dla ubezpieczyciela) organizacji, więc ocena ryzyka co do zasady będzie łagodniejsza.

Co do zasady, ponieważ z drugiej strony, trudny rynek ubezpieczeń D&O, który cechują przede wszystkim zwyżki stawek, ograniczanie pojemności (limitów) i zaostrzona ocena ryzyka, która wpływa na zakres ochrony, i tak spowoduje, że proces odnowienia kolejnej polisy D&O organizacji, nie będzie należeć do najłatwiejszych.

Rzeczywiście istnieją rynki ubezpieczeniowe D&O, które odmawiają plasowania nowych polis i dbają jedynie o portfel odnowieniowy. Istnieje jednak wciąż wiele rynków, które może drożej i przy delikatnie węższym zakresie ochrony, ale zaproponują ofertę dla zupełnie nowej polisy D&O.

Wydaje się, że musielibyśmy mówić o spółce z branży wybitnie dotkniętej przez Covid-19, żeby mieć do czynienia z ograniczeniem zakresu ochrony lub niezłożeniem oferty. Co prawda nikt nie ubezpieczy domu, który płonie, ale na ubezpieczenie D&O spółki w gorszej sytuacji finansowej jakiś apetyt powinien się jednak znaleźć – wystarczy pracować z odpowiednim doradcą.

Źródło: aleBank.pl