System bezpośredniej likwidacji szkód działa już pięć lat, czy się sprawdził?

System bezpośredniej likwidacji szkód działa już pięć lat, czy się sprawdził?
Fot. stock.adobe.com / Dimco
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
System bezpośredniej likwidacji szkód (BLS) działa w Polsce już od ponad pięciu lat. Niedawno dołączył do niego kolejny ubezpieczyciel. To dobra okazja do podsumowań ‒ podkreślają w komentarzu dla aleBank.pl eksperci Ubea.pl.

Wprowadzenie systemu bezpośredniej likwidacji szkód (BLS) wiosną 2015 r. to bardzo ciekawy przykład branżowej współpracy zakładów ubezpieczeń.

Pomimo braku ustawowych obowiązków i presji ze strony Komisji Nadzoru Finansowego konkurujący ubezpieczyciele zjednoczyli siły, aby zaproponować nowy wariant likwidacji szkód komunikacyjnych.

Po ponad pięciu latach od tego wydarzenia, bardzo wielu krajowych kierowców skorzystało już z bezpośredniej likwidacji szkód.

Co więcej, niedawno do systemu BLS dołączył kolejny ubezpieczyciel (Link4). Przy tej okazji, eksperci porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl postanowili podsumować dotychczasową działalność systemu BLS. 

W skali Europy system BLS nie jest żadną nowością

Krajowym ubezpieczycielom na pewno należy się pochwała za wprowadzenie bezpośredniej likwidacji szkód poprzez wzajemne porozumienie. Warto jednak pamiętać, że w skali Europy, takie rozwiązanie jak BLS, nie jest żadnym novum.

Polska jest pierwszym krajem Europy Środkowej, w którym wprowadzono opisywane rozwiązanie.

Dane Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU) wskazują, że podobny system działa już od dłuższego czasu w następujących krajach Starego Kontynentu:

Belgia ‒ nieobowiązkowo dla ubezpieczycieli od 1972 r.;

Francja ‒ od 1968 r. (zmiana zasad w 2003 r.);

Grecja ‒ nieobowiązkowo dla ubezpieczycieli od 2000 r.;

Hiszpania ‒ nieobowiązkowo dla ubezpieczycieli od 1982 r.;

Rosja ‒ obowiązkowo dla ubezpieczycieli od 2009 r.;

Włochy ‒ obowiązkowo dla ubezpieczycieli od 1978 r. (zmiana zasad w 2007 r.).

Na uwagę z pewnością zasługuje natomiast fakt, że Polska jest pierwszym krajem Europy Środkowej, w którym wprowadzono opisywane rozwiązanie.

Krajowy system BLS, podobnie jak systemy z Grecji, Hiszpanii, Rosji oraz Włoch, nie obejmuje szkód dotyczących zderzenia więcej niż dwóch pojazdów.

‒ Pod względem wyłączenia szkód osobowych rodzimy BLS przypomina natomiast wariant stosowany w przypadku Hiszpanii, Rosji oraz Włoch ‒ wymienia Paweł Kuczyński, prezes porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl.

Czytaj także: Czy polskie OC zapewnia też pełną ochronę za granicą?

W kontekście historii polskiego systemu BLS warto przypomnieć, że jego działalność jest zasługą ośmiu ubezpieczycieli, którzy już w 2015 r. zaczęli naprawiać szkody majątkowe u kierowców kupujących od nich polisy OC. Mowa o następujących zakładach ubezpieczeń:

Aviva;

Concordia Ubezpieczenia (obecnie Concordia Polska);

Ergo Hestia;

Gothaer (obecny Wiener);

Liberty Ubezpieczenia (ubezpieczyciel później przejęty przez AXA Ubezpieczenia);

PZU;

UNIQA;

Warta.

Szybkie dołączenie do systemu BLS trzech wiodących ubezpieczycieli (PZU, Warta, Ergo Hestia) na pewno było jednym z czynników, które zapewniły jego popularność oraz sukces.

W 2016 r. do opisywanego systemu dołączyła również AXA, która niebawem wycofa się z krajowego rynku ubezpieczeń.

‒ Począwszy od 1 października 2020 r. w systemie bezpośredniej likwidacji szkód działa też Link4, czyli jeden z najbardziej konkurencyjnych cenowo zakładów oferujących OC dla kierowców ‒ dodaje Andrzej Prajsnar, ekspert porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl.

Czytaj także: Kolizja drogowa, potocznie zwana stłuczką, albo wypadek, i co dalej?

Eksperci podkreślają, że pomimo braku wymagań związanych z obowiązkowym przystępowaniem zakładów ubezpieczeń, system BLS bez problemu osiągnął założony wcześniej cel.

BLS – cel osiągnięty

Jego twórcy oczekiwali, że bezpośrednia likwidacja szkód obejmie zakłady ubezpieczeń posiadające udział w rynku OC na poziomie około 80%.

Jeżeli weźmiemy pod uwagę dane z I kw. oraz II kw. 2020 roku, to okaże się, że wspomniany udział zakładów ubezpieczeń należących do systemu BLS wyniósł 83%. Mowa o udziale dotyczącym przypisu składki brutto z komunikacyjnych polis OC.

Warto zwrócić uwagę, że system bezpośredniej likwidacji szkód stosują również ubezpieczyciele posiadający udział w rynku OC dla kierowców na poziomie mniejszym niż 1% (Aviva oraz Concordia Polska).

‒ Ta sytuacja potwierdza, że BLS nie jest rozwiązaniem dobrym tylko dla liderów rynku ubezpieczeniowego ‒ komentuje Paweł Kuczyński.

Jaka będzie przyszłość BLS?

W artykułach dotyczących systemu bezpośredniej likwidacji szkód można się czasem spotkać ze stwierdzeniem, że ośmiu na dziesięciu posiadaczy OC ma możliwość skorzystania z niego.

Jest to jednak prawda tylko wtedy, kiedy weźmiemy pod uwagę jedynie szkody majątkowe po wypadku z udziałem dwóch pojazdów i pod dodatkowym warunkiem, że ubezpieczyciel sprawcy również stosuje system BLS.

Można zbudować system podobny do BLS, który będzie obejmował również szkody osobowe.

Właśnie dlatego rodzi się pytanie o dalszy rozwój wspomnianego systemu w Polsce. Warto je zadać, gdyż system bezpośredniej likwidacji szkód pod względem udziału rynkowego uczestniczących zakładów ubezpieczeń osiągnął już wcześniej założony cel.

‒ Doświadczenia pochodzące z Francji oraz Grecji wskazują natomiast, że można zbudować system podobny do BLS, który będzie obejmował również szkody osobowe. Ewentualne uwzględnienie szkód z udziałem więcej niż dwóch pojazdów wydaje się natomiast mniej ważnym postulatem ‒ podsumowuje Andrzej Prajsnar.

Źródło: porównywarka ubezpieczeń Ubea.pl

Źródło: aleBank.pl