Powrót kupujących na Wall Street. Na jak długo?
Przełom kwietnia i maja był gorszym okresem dla inwestorów na amerykańskiej giełdzie, na której główny indeks S&P500 spadł z okolic poziomu 2110 punktów do 2040 punktów, wpisując się w globalne pogorszenie nastrojów i idący w parze spadek apetytu na ryzyko. Jednak ten tydzień rozpoczął się od pozytywnego akcentu, a wtorkowa sesja przyniosła najsilniejsze od dwóch miesięcy wzrosty głównych indeksów giełdowych. S&P500 zakończył dzień ze stopą zwrotu na poziomie +1,25%, Nasdaq Composite osiągnął wynik +1,26%, podobnie jak indeks DJIA. Gdzie zatem szukać czynników, które zachęciły kupujących do powrotu na amerykańskie parkiety giełdowe?
Pierwszym z nich jest sytuacja na rynku ropy naftowej, z którą w tym roku amerykańska giełda dosyć silnie koreluje. Wtorek przyniósł kolejne wzrosty na tym rynku i zbliżenie się ceny ropy WTI do poziomu 45 USD za baryłkę, nawet pomimo danych agencji API, wedle których po raz kolejny zapasy tego surowca wzrosły więcej niż oczekiwali tego ekonomiści. Drugi czynnik to ogólna poprawa nastrojów w skali globalnej, która zachęca inwestorów do poszukiwania wyższych stóp zwrotu wykorzystując bardziej ryzykowne aktywa, a w takiej sytuacji kapitał napływa m.in. właśnie na rynek giełdowy. Dobrym barometrem podejścia do ryzyka jest kurs pary USDJPY, który w trakcie ostatnich kilku dni wzrósł z poziomu 106,50 do wczorajszego szczytu na poziomie 109,30. Oznacza to, że inwestorzy porzucają jena zaliczanego do grupy najbezpieczniejszych aktywów, skłaniając się w stronę bardziej ryzykownych aktywów.
Jednak każdy kolejny rajd kupujących na Wall Street odbywa się przy coraz niższym napływie nowego kapitału. W październiku 2014 roku, kiedy w drugiej połowie miesiąca indeks S&P500 dynamicznie wzrósł o ponad 8%, do funduszy ETF na ten indeks napłynęło 35 miliardów dolarów amerykańskich. Wakacyjny rajd na przełomie sierpnia i września 2015 roku, w trakcie którego indeks S&P500 wzrósł o ponad 12,5%, odbywał się już przy znacznie mniejszym napływie kapitału do funduszy ETF, który wyniósł 9 miliardów USD. Tymczasem tegoroczne wzrosty indeksu S&P500, liczone od dołka w okolicy 1800 punktów do szczytu na poziomie 2100 punktów (co daje wzrost na poziomie prawie 15%), odbywały się w środowisku rekordowo niskiego napływu kapitału do funduszy ETF, który wyniósł zaledwie 3 miliardy dolarów. W ostatnim czasie pojawiły się również ciekawe informacje ze świata funduszy hedgingowych. Carl Icahn, jeden z najlepszych zarządzających na całym świecie, zwiększył krótką ekspozycję netto na amerykańskie spółki w swoim portfelu do rekordowego poziomu 150%, po drodze sprzedając cały posiadany pakiet akcji Apple, które pod koniec ubiegłego tygodnia wylądowały na najniższym poziomie od czerwca 2014 roku.
Robert Pietrzak
Analityk Rynków Finansowych
Departament Analiz Rynkowych
HFT Brokers
Dom Maklerski S.A.