Rynki o poranku – wzrosty w Azji na początek tygodnia
Słabe dane z Chin nie zaszkodziły rynkom azjatyckim, a wręcz przeciwnie - tylko wzmogły spekulacje odnonie dalszej stymulacji ze strony banku centralnego, co oczywicie powinno pozytywnie wpływać na rynek akcji. Mocno zyskiwał także drugi istotny rynek azjatycki, czyli Japonia. W tym przypadku głównym motorem napędowym wzrostów jest osłabienie jena, który wybił się z wielotygodniowej konsolidacji. W tej chwili jenowi brakuje tylko kilka procent do wieloletnich minimów. W efekcie Nikkei225 zyskuje niemal 2%.
Eksport Chin spadał w październiku aż o 6,9% rok do roku, przy oczekiwanym spadku o 3%. Także import spadał mocniej, niż tego oczekiwano, czyli 18,8% względem padziernika 2014 przy oczekiwanych -16%. Takie dane oznaczają również pogorszenie bilansu handlu zagranicznego, który spadł do 61,64 miliarda dolarów. To już kolejny miesiąc z rzędu, kiedy dane o handlu Państwa środka mocno rozczarowują, w dodatku przy niezbyt wygórowanych oczekiwań. W takiej sytuacji mogłoby się wydawać, że rynek zareaguje negatywnie, ale nic bardziej mylnego. Indeks Shanghai Composite zyskuje podczas dzisiejszej sesji 1,58% napędzony kolejnymi plotkami odnonie stymulacji ze strony Ludowego Banku Chin, a być może także rządu. Drugim powodem wzrostów może być piątkowa decyzja o zniesieniu zakazu przeprowadzania IPO, który został wprowadzony podczas ostatniego krachu. To oznacza, że sytuacja w Państwie środka jest coraz bardziej stabilna, a regulatorzy wierzą w dalszą jej poprawę.
To co „dobre” dla Chin, niekoniecznie oznacza to samo dla Europy. Chiny importują coraz mniej, a nie jest tajemnicą, że europejskie przedsiębiorstwa zwiększają swoje przychody przede wszystkim właśnie na tym rynku. Rynek amerykański czy europejski są rozwinięte i nasycone, natomiast Chiny to ciągle niesamowity potencjał. Mniejszy popyt na zagraniczne towary oznacza, że europejskie przedsiębiorstwa mogą nie być w stanie dynamicznie zwiększać zysków. W związku z tym nastroje na europejskich parkietach od rana są dość kiepskie a większoć głównych indeksów giełdowych traci kilkanaście setnych procenta. Na czele spadków spółki, które są uzależnione od Chin.
Złoty zaczyna tydzień od odrabiania pokaźnych strat z ubiegłego tygodnia. O poranku za dolara zapłacimy około 3,9560; za euro 4,2630; za funta 5,9680; a za franka 3,9480. Dolar oddaje dziś nieco ze swoich wzrostów na szerokim rynku, ale w szerszej perspektywie gospodarka Stanów Zjednoczonych pozostaje w bardzo dobrej kondycji.
Mateusz Adamkiewicz,
Analityk Rynków Finansowych,
HFT Brokers