Raport Specjalny | IT@BANK 2024 – SoftNet | Upowszechnienie AI jest tylko kwestią czasu
Na ile jesteśmy w stanie określić zarówno benefity, jak i zagrożenia, jakie w perspektywie kolejnych lat przyniesie polskiej i europejskiej gospodarce masowe wykorzystanie AI?
– Na chwilę obecną nie do końca jesteśmy świadomi, jak dalece AI zaingeruje w nasze życie. Obecnie jesteśmy w okresie dynamicznego rozwoju i wdrażania szeroko rozumianych usług bazujących na AI, za którymi niestety nie nadąża otoczenie prawno-regulacyjne. Dotyczy to szczególnie Unii Europejskiej, gdyż rozwój AI generalnie koncentruje się w USA i Chinach, a obecnie do światowej czołówki dołączyły Indie. Europa nie dysponuje dziś żadną instytucją, która mogłaby skutecznie konkurować w tym obszarze.
Czy problem leży po stronie regulacyjnej, czy może technologicznej? W Europie mamy sporo inicjatyw zmierzających do uregulowania tej sfery…
– Uważam, że jest to problem regulacyjny. Twórcy aktów prawnych chyba nie do końca sobie zdają sprawę, jak dalece sztuczna inteligencja wpłynie na dotychczasowe życie. Dlatego regulacje tworzone są głównie pod kątem zabezpieczenia danych używanych do przetwarzania przez AI, natomiast w niewielkim stopniu uwzględniają możliwości powszechnego i praktycznego jej zastosowania. Jak dotąd odnoszę wrażenie, że regulatorzy koncentrują się bardziej na tym, jak się zabezpieczać przed tą technologią, aniżeli, w których obszarach może ona zapewnić istotne wsparcie. Podam przykład medycyny, którą AI może zrewolucjonizować. Już dziś w USA prowadzone są testy z jej wykorzystaniem w zakresie analizy zdjęć rentgenowskich. Jeżeli natomiast chodzi o bliższe otoczenie gospodarcze do tego, w którym działa SoftNet, to dostrzegam, że w bankowości mamy istotne ograniczenia. Nie wyobrażam sobie, jak bank stosujący generatywne AI, np. przy ocenie zdolności kredytowej, byłby w stanie spełnić zapisy Rekomendacji W. Nasuwa się pytanie, jak oceniać wiarygodność GenAI, skoro ona się sama koduje?
Ewidentnie mamy problem z doprecyzowaniem, czego tak naprawdę oczekujemy od sztucznej inteligencji. Z jednej strony możemy zaobserwować wysyp firm, które w swoich usługach i produktach deklarują wykorzystanie sztucznej inteligencji, z drugiej strony na dziesięć podmiotów debiutujących w tej branży bankrutuje osiem. Mamy do czynienia z klasycznym trendem, jaki towarzyszy przełomowym innowacjom: początkowe silne zainteresowanie nieco ustępuje, gdy przechodzimy do konkretnych przypadków zastosowania technologii albo dokonujemy rzeczowej oceny warstwy ekonomicznej. Wówczas okazuje się, że praktyczne zastosowanie sztucznej inteligencji jest marketingowym sloganem, często niedopasowanym funkcjonalnie, a przez to nieefektywnym kosztowo. To się oczywiście zmieni. Niemniej jednak dziś nie do końca potrafimy oszacować realny potencjał tkwiący w tej technologii, a w konsekwencji jeszcze nie wiemy, które obszary naszego życia zostaną zrewolucjonizowane przez AI .
Wróćmy do bankowości. W jakich obszarach funkcjonowania sektora finansowego możemy spodziewać się przełomu za sprawą AI?
– Osobiście dostrzegam zastosowanie przy modelowaniu danych, zaawansowanej statystyki czy sposobu dostarczania uporządkowanej informacji do użytkowników. Możemy poprosić algorytm AI w języku naturalnym, żeby wybrał dziesięciu najlepszych klientów według zadanych kryteriów. On tego dokona, może nawet lepiej od człowieka. Tu jednak wraca moja obawa: w jaki sposób zostali wytypowani najlepsi klienci? Jeżeli wystąpią istotne rozbieżności, to trzeba będzie dokonać analizy porównawczej u spodu nawet na poziomie kodu oprogramowania. Pamiętajmy bowiem, że dziś mówimy nie tylko o wykorzystaniu uczenia maszynowego, ale też GenAI, a więc technologii, która sama koduje się w trakcie zadawania pytania. Ta technologia otwiera zapotrzebowanie na nowe kompetencje w dziedzinie IT, na specjalistów, którzy będą umieli nie tylko analizować to, co sztuczna inteligencja wykonuje, ale przede wszystkim odpowiednio projektować i wdrażać modele jej uczenia. Z tym wyzwaniem będzie się musiał zmierzyć każdy dostawca usług informatycznych, również ten obsługujący sektor bankowy. Nie ma możliwości, żeby z tej drogi zawrócić. Upowszechnienie AI jest tylko kwestią czasu. Pozostaje pytanie, ile zasobów sprzętowych i specjalistów będzie trzeba alokować, żeby nad tą technologią zapanować i pozostać konkurencyjnym.
Czy w obszarze cyberbezpieczeństwa czeka nas przełom, a może będziemy świadkami eskalacji nowych, nieznanych dotąd ryzyk?
– Można tu wskazać zarówno aspekty pozytywne, jak i negatywne. Do tych pierwszych zaliczyłbym rosnące społeczne zrozumienie potrzeb w zakresie cyberbezpieczeństwa. Zaczynamy zdawać sobie sprawę, że nasze dane są cennym aktywem, które trzeba odpowiednio chronić. Z drugiej strony, tworzenie dużych centrów przetwarzania danych wiąże się ze wzmożonym zainteresowaniem ze strony przestępców. Konsekwencją jest ponoszenie coraz większych wydatków na zabezpieczenia, by nie przegrać ze światem przestępczym w tym swoistym wyścigu zbrojeń. W związku z tym trzeba dbać o standardy technologiczne i nieustannie inwestować w wysoko wykwalifikowaną kadrę specjalistów. Generalnie pamiętajmy o tym, że nasza cyfrowa odporność jest tak dobra jak najsłabsze ogniwo w łańcuchu rozwiązań technologicznych. Mając tego świadomość, każda nawet najmniejsza instytucja finansowa powinna nieustannie implementować rozwiązania zabezpieczające przed ryzykiem incydentów w obszarze cyberbezpieczeństwa. Niestety jest to proces ciągły, ponieważ taka jest cena wszechobecnej cyfryzacji gospodarczej.
Jak pan sobie wyobraża przyszłość technologiczną banków spółdzielczych, które mogą być wzorem hiperpersonalizacji nie z uwagi na technologię, tylko bezpośrednie kontakty? Czy w świecie GenAI ta ich przewaga się utrzyma?
– W mojej ocenie bank spółdzielczy powinien być bankiem hybrydowym, łączącym bliskość klienta i rozumienie jego potrzeb, co przez lata było domeną spółdzielców, z dostępem do szeroko rozumianych kanałów cyfrowych i innowacyjnych usług. W ciągu najbliższych pięciu lat taki model powinien stać się podstawą funkcjonowania bankowości spółdzielczej. Jest mało prawdopodobne, żeby bank spółdzielczy porzucił dotychczasowy hiperpersonalny – lokalny charakter na rzecz uniwersalnego digital banku i konkurował z instytucjami komercyjnymi i bigtechami w sferze cyfrowej. Dlatego przyszłość banku spółdzielczego upatruję w modelu hybrydowym. Jednak taka transformacja bez wsparcia dostawcy systemów IT jest praktycznie niemożliwa.
Jako SoftNet dostrzegliśmy ten problem, w związku z czym dokonaliśmy rewizji dotychczasowej strategii firmy. Przestawiliśmy naszą organizację w stronę otwartości systemowej, a więc open bankingu. Chcemy umożliwić klientom tworzenie nowych relacji partnerskich z innymi dostawcami, zarówno technologicznymi, jak i produktowymi. Można bowiem śmiało założyć, że chcąc zyskać na atrakcyjności oferty, banki spółdzielcze zwrócą się zarówno do banków zrzeszających, jak i innych swoich partnerów w celu umożliwienia im rozbudowy dotychczasowej palety produktowej nie tylko o standardowe usługi, jak np. leasing, faktoring, czy ubezpieczenia, ale także o produkty interesujące tzw. klienta cyfrowego nastawionego wyłącznie na zdalny kontakt z bankiem. Już pracujemy nad rozwiązaniami systemowymi, które zapewnią odpowiednie interfejsy wymiany danych (API). Inwestujemy znaczne środki w automatyzację procesów, co wspiera zarówno obsługę klienta, jak i wewnętrzne działania banku.
Jeszcze raz podkreślam, że staramy się być aktywnym uczestnikiem transformacji naszego klienta w nowoczesny hybrydowy bank spółdzielczy. Chcielibyśmy, aby z jednej strony mógł on utrzymać dotychczasowy społeczny charakter, pozyskując klienta, który często nie odnajduje się w świecie cyfrowym lub po prostu potrzebuje kontaktu bezpośredniego, ale z drugiej strony miał możliwość pozyskania klienta, który chce mieć dostęp do jak największej palety usług, wykorzystując kanały bankowości elektronicznej. Podsumowując, mamy misję wsparcia naszych banków spółdzielczych w obszarze technologii, tak aby zachowały konkurencyjność i potrafiły przyciągnąć nowych klientów, jednocześnie nie tracąc dotychczasowych.
Od czego spółdzielcy powinni zacząć myślenie o cyfrowej transformacji, i jakie powinny być pierwsze kroki w tym procesie?
– Najpierw trzeba dokładnie przeanalizować klientów, zobaczyć, w jakim segmencie jesteśmy najmocniejsi i gdzie chcemy się znaleźć w ciągu najbliższych kilku lat. Bankowość spółdzielcza oddała bankom komercyjnym sporo pola w segmencie detalicznym. Chcąc odzyskać udział w rynku, trzeba mieć pomysł na aktywne docieranie do klientów. Niestety, w segmencie detalicznym sektor spółdzielczy ma lekcję do odrobienia, gdyż dotychczas był związany głównie z klientem z segmentu MŚP i agro. Chcąc powalczyć o klienta detalicznego, trzeba zainwestować w kanały bankowości elektronicznej, aby tą drogą móc w przyszłości zaoferować dowolną usługę finansową. Jako dostawca systemów, zarówno centralnych jak i bankowości elektronicznej, dostrzegamy ten trend i chcemy się w niego wpisać. Zapewniamy usługi, umożliwiające w pełni zdalne komunikowanie się z klientem i utrzymywanie z nim relacji.
Chcielibyśmy, aby nasi klienci z sektora spółdzielczego mogli konkurować z bankami komercyjnymi w tym obszarze. Celem powinno być pozyskanie młodego klienta, który jest perspektywiczny, ale zarazem bardzo wybredny, ponieważ poszukuje rozwiązań wygodnych i szybko dostępnych, a jednocześnie jest to potencjalny klient cyfrowy. Warto też pomyśleć o młodzieży szkolnej, do której adresuje swą ofertę coraz więcej instytucji finansowych, chcąc przysposobić ich do bankowania. Jeżeli banki spółdzielcze zyskają możliwość dotarcia do tej grupy, będą miały naturalny kanał odtworzenia bazy klientowskiej, gdyż na chwilę obecną statystyczny klient bankowości lokalnej niestety się starzeje, a co za tym idzie, jego zapotrzebowanie na usługi bankowe maleje.
Ostatnie lata przyniosły długo oczekiwane otwarcie polskiej bankowości na rozwiązania chmurowe. Czy lokalny sektor finansowy także powinien migrować do cloudu?
– Dla usług chmurowych zasadniczo nie ma alternatywy. Są to rozwiązania tańsze, bardziej dostępne, a dzięki centralizacji można je lepiej chronić. Ich sporą przewagą są moce obliczeniowe i możliwość efektywnego zarządzania dużą ilością danych. Głównymi dostawcami rozwiązań w chmurze są najwięksi gracze: Oracle, Google czy Microsoft. SoftNet oferuje własne rozwiązanie chmurowe o nazwie CPDNet, z którego korzysta dziś ok. 90 banków spółdzielczych. Usługa ta zdobywa dobre opinie użytkowników, którzy jak podkreślają w zasadzie już zapomnieli jak to było z własną serwerownią i nie wyobrażają sobie, by można było funkcjonować inaczej. Komfort wynikający z bycia uczestnikiem takiego rozwiązania jest, jak widać, nie do przecenienia.
Ostatnie pytanie będzie dotyczyło perspektyw dla SoftNet. Nowe zarządy zwykle mają wybór między strategią kontynuacji i zmian. Która jest właściwa dla państwa firmy?
– W przypadku SoftNet mamy do czynienia z połączeniem tych dwóch ścieżek. Jako nowy zarząd chcielibyśmy kontynuować procesy rozpoczęte przez naszych poprzedników, ale dostrzegamy nowe trendy w rozwoju bankowości i szeroko rozumianych usług IT. Patrzymy perspektywicznie na open banking, chcielibyśmy umożliwić naszym partnerom biznesowym kooperację w tej formule. Dostrzegamy również zmieniający się sposób docierania do klienta, dlatego znacznie większy nacisk chcielibyśmy kłaść na usługi związane z bankowością elektroniczną. Jednocześnie widzimy szanse, jakie stwarzać może zaangażowanie bankowości lokalnej w usługi finansowe dla młodzieży. Bardzo silnie chcielibyśmy inwestować w digitalizację i automatyzację procesów wewnętrznych w bankach spółdzielczych. Dostrzegamy problemy, które generuje nadmiar manualnych czynności, zarówno w kontekście obecnych, jak i nowych obowiązków nakładanych przez regulatorów i zmiany prawne. Widzimy kolejne obszary, w których chcielibyśmy się odnaleźć jako partner nowoczesnej bankowości spółdzielczej, zarówno produktowo, jak i usługowo. Zwracamy uwagę, że na końcu wszystkich procesów, które zachodzą pomiędzy bankiem a firmą technologiczną jest klient, który dokonuje oceny banku spółdzielczego, ale i pośrednio nas jako dostawcy technologii. W zasadzie jeżeli tzw. statystyczny Kowalski chce korzystać z naszych rozwiązań, to jest to dla nas najwyższa forma wyróżnienia.