Trzy kroki do uratowania firmy przed skutkami rekordowej inflacji
Wzrost kosztów przy jednoczesnym spadku realnej wysokości wynagrodzenia umownego powoduje, że kontrakt może okazać się kulą u nogi i źródłem poważnych strat.
Krok pierwszy, analiza umowy
Można temu jednak zaradzić. Pierwszą linią obrony przed grożącą stratą musi być analiza umowy. Być może przygotowując jej tekst zawarto tzw. klauzulę waloryzacyjną, pozwalającą na podwyższenie wynagrodzenia w przypadku zmiany siły nabywczej pieniądza.
Może się okazać, że w umowie klauzulę taką zamieszczono, lecz jest ona niewystarczająca dla przywrócenia umowie gospodarczego sensu. Jeśli tak jest, albo klauzuli w kontrakcie w ogóle nie ma to umowę będzie można zmienić w sądzie.
Czytaj także: Barometr EFL na IV kwartał: głębszy spadek sprzedaży niż w okresie pandemii
Krok drugi, powołać się na nadzwyczajne okoliczności
‒ Prawo zabrania jednak przedsiębiorcy żądania zmiany umowy z powołaniem się jedynie na inflację. Można jednak, a nawet trzeba powołać się na nadzwyczajne okoliczności, które inflację spowodowały. Chodzi tutaj o pandemię i napaść Rosji na Ukrainę.
Z takim powództwem ciążąca przedsiębiorcy umowy znowu może stać się źródłem godziwego zysku – mówi w rozmowie z MarketNews24 Michał Skrzypek, Senior Associate w Kancelarii Ożóg Tomczykowski.
Czytaj także: Inflacja bazowa po raz pierwszy w historii powyżej 10 proc.; najnowsze dane NBP za wrzesień
Krok trzeci, proces sądowy
Nie trzeba się też bać przewlekłości procesów sądowych. Można uzyskać ulgę już wcześniej – w ciągu kilku tygodni – dzięki zabezpieczeniu powództwa.
Jeśli negocjacje z kontrahentem zawiodą procesu nie należy unikać. Inaczej zostaniemy ze stratą lub znajdziemy się w sądzie jako pozwani o odszkodowanie za niewykonanie umowy.