2023 rok będzie najtrudniejszym okresem w historii dla polskiej branży deweloperskiej?
Sytuacja na rynku mieszkaniowym w 2023 r. będzie zależała od otoczenia geopolitycznego i makroekonomicznego.
„Przedłużająca się wojna, zwłaszcza jeśli dojdzie do tego mroźna zima, oznaczać będzie problemy z inflacją, długiem publicznym, rynkiem pracy i kosztami finansowania. Z drugiej strony, umiarkowanie łagodna zima zaowocuje spadkiem cen surowców energetycznych, a w konsekwencji przyczyni się do spadku inflacji. Zaś ewentualne zawieszenie broni w Ukrainie, byłoby bardzo pozytywnym impulsem zarówno zmniejszającym skalę ryzyka, jak i wpływającym pozytywnie na nastroje nabywców” – powiedział, cytowany w komunikacie prasowym, Kazimierz Kirejczyk, Przewodniczący Strategicznego Panelu Doradczego, JLL.
JLL ocenia, że drugie półrocze 2022 r. mogłoby stanowić dobry punkt odniesienia dla akcji kredytowej w pierwszej połowie 2023 r. – zmiany oprocentowania powinny być już niewielkie, a z drugiej strony rynek powinien być z każdym miesiącem bardziej oswojony z ich poziomem.
Nowy program rządowy „Pierwsze Mieszkanie”
Kirejczyk uważa, że zapowiedź rządu odnośnie nowego programu wspierającego zakupy na własność „Pierwsze Mieszkanie” może oznaczać, że w krótkiej perspektywie popyt na kredyty spadnie jeszcze wyraźniej.
„Nie dość, że kolejne banki będą zawieszać udzielanie kredytów opartych o WIBOR i przez jakiś czas część nabywców będzie czekać na pojawienie się ofert opartych o WIRON, a być może na obniżenie bufora ostrożnościowego przez KNF, to jeszcze posiadający zdolność kredytową nabywcy pierwszych mieszkań będą się wstrzymywać z zakupem do momentu uruchomienia nowych kredytów w ramach programu. Wygląda na to, że czeka nas pół roku kredytowej „pauzy strategicznej” – dodał.
Zdaniem ekspertów, na nastroje nabywców wpływać będą sygnały o sytuacji branży i relacji popytu do podaży, a 2023 r. może być dla polskiej branży deweloperskiej najtrudniejszym okresem w historii.
„Choć ogromna większość deweloperów jest w dobrej kondycji, to nie można wykluczyć poważnych problemów pojedynczych firm. Może to zwiększyć zainteresowanie mieszkaniami objętymi ochroną Deweloperskiego Funduszu Gwarancyjnego, jednostkami gotowymi lub prawie gotowymi. Trudniej będzie firmom w mniejszych miastach, gdzie nowe inwestycje mogą zupełnie wyhamować. Z pewnością, co widać już w statystykach z ostatnich miesięcy, deweloperzy zdecydowanie ograniczą liczbę mieszkań w rozpoczynanych inwestycjach, co przełoży się na mniejszą liczbę zamówień dla sektora budownictwa” – napisano w komunikacie.
Jeżeli w otoczeniu rynku nie nastąpią wyraźnie pozytywne zmiany, to 2023 r. będzie dla polskiej branży deweloperskiej najtrudniejszym okresem w historii.
„Branża zareagowała dość spokojnie na wyzwania, które przyniósł mijający rok, wykazując się z jednej strony sporą elastycznością, a z drugiej niechęcią do podejmowania pochopnych decyzji” – dodano.
Aleksandra Gawrońska, Dyrektor Działu Badań Rynku Mieszkaniowego w JLL, oceniła, że obecnie trudno sobie wyobrazić powtórzenie się sytuacji równoczesnego wystąpienia szeregu czynników silnie wspierających popyt, a z drugiej umożliwiających równoległy wzrost podaży – tak, jak to miało miejsce w przypadku boomu na rynku pierwotnym w latach 2016-21.
„Wśród głównych ekonomistów przeważa pogląd, że podwyższona inflacja pozostanie z nami dłużej, co oznacza wyższe oprocentowanie kredytów w kolejnych latach, najprawdopodobniej zbliżone do poziomu 5-6 proc. Dużą pozytywną zmianą będzie natomiast uruchomienie zapowiedzianego programu o stałej stopie dla nabywców pierwszych mieszkań” – powiedziała.
Dostępność pracowników
„W przypadku Polski nasuwają się także pytania o przyszłą dostępność pracowników. Gdy na Ukrainie zapanuje pokój, ruszy tam zapewne wielka akcja odbudowy kraju, w tym także zniszczonych zasobów mieszkaniowych. Będzie temu zapewne także towarzyszyć masowy trend termomodernizacji budynków, nie tylko mieszkalnych, w całej Europie. Skąd wówczas weźmiemy pracowników w sektorze budownictwa w Polsce i ile będziemy musieli im zapłacić? Jak będą się kształtować ceny materiałów, urządzeń i wyrobów budowlanych, zwłaszcza jeśli równolegle Europa będzie starała się zmniejszyć zależność od importu z Chin i wprowadzać nowe technologie, zmniejszające ślad węglowy? I choć byłby to paradoks, to nie można wykluczyć i takiej sytuacji, w której ostatnim okresem z relatywnie dostępnymi i materiałami budowlanymi, i wykonawcami okaże się rok 2023” – dodała Gawrońska.