Wzrost cen mieszkań w Polsce jeszcze nie tak wysoki jak w Europie
Ceny idą w górę
Jak podaje NBP, w IV kwartale 2017 roku ceny mieszkań wzrosły we wszystkich analizowanych miastach zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Za mkw. nowego mieszkanie w Krakowie płaciliśmy 6791 zł, a więc o 340 zł więcej niż w tym samym czasie w 2016 roku. W Gdańsku wzrost cen był podobny. Za mkw. trzeba było zapłacić 6829 zł, czyli o 348 zł więcej niż przed rokiem.
Niewielki skok cenowy można było zaobserwować w Poznaniu. W IV kwartale 2017 roku mkw. kosztował tam 6352 zł, zaledwie o 48 zł więcej niż w 2016. Najdrożej było oczywiście w stolicy. Mkw. powierzchni mieszkania w Warszawie w ostatnim kwartale minionego roku był to wydatek rzędu 7751 zł, przy czym w analogicznym okresie 2016 roku za mkw. zapłacilibyśmy o 110 zł mniej.
Podobnie sytuacja wygląda na rynku wtórnym. W IV kwartale 2017 roku ceny lokali z drugiej ręki w porównaniu do roku poprzedniego wzrosły w Gdańsku aż o 727 zł. W Krakowie za mkw. używanego lokalu trzeba było zapłacić o 325 zł więcej, a w Poznaniu o 134 zł więcej. W Warszawie wzrost ten był najmniej odczuwalny i wyniósł zaledwie 20 zł (NBP, Informacja o cenach mieszkań i sytuacji na rynku nieruchomości mieszkaniowych i komercyjnych w Polsce – IV kwartał 2017).
– Wyższe ceny mieszkań to przede wszystkim efekt bardzo dużego popytu. Klienci kupują mieszkania już na etapie przedsprzedaży, dlatego niewielu deweloperów posiada w swojej ofercie gotowe mieszkania – zwraca uwagę Grzegorz Woźniak ze spółki Quelle Locum, realizującej inwestycję Park Leśny Bronowice. – Warto zaznaczyć, że na wzrost cen wpływa też brak pracowników fizycznych oraz rosnące ceny materiałów budowlanych, a także drożejące grunty oraz ich mniejsza dostępność – dodaje.
Daleko za Europą
Mieszkania w Polsce drożeją, ale nie jest to tak intensywny wzrost, jak w innych krajach europejskich. Z opracowania Open Finance (na podstawie danych Eurostatu i Banku Rozrachunków Międzynarodowych) wynika, że w relacji rocznej największy wzrost cen odnotowano na Islandii. Mieszkania w ciągu roku podrożały tam aż o 15 proc. Jak zauważa Open Finance, ma to związek z trwającym tam od lat intensywnym rozwojem turystyki.
W czołówce zestawienia znalazła się również Irlandia (13 proc.), Czechy (12 proc.), Portugalia i Bułgaria (11 proc.), Węgry (10 proc.). Polska uplasowała się prawie na samym końcu. W ciągu ostatniego roku ceny mieszkań poszły w naszym kraju w górę o 4 proc. Wśród państw, w których odnotowano spadek cen, znajdują się Włochy (-1 proc.) oraz Grecja (-39 proc.).
– Ceny mieszkań w Polsce rosną, ale nie jest to spektakularny wzrost, co wyraźnie pokazują europejskie statystyki – twierdzi Grzegorz Woźniak. – W innych krajach tak duże przyrosty cen wynikają z różnych czynników, w wielu przypadkach jest to wzmożony popyt spowodowany długotrwale utrzymującymi się niskimi stopami procentowymi, a tym samym dostępnością tanich kredytów. Powodem może być też duży ruch turystyczny, który przyciąga inwestorów – dodaje.
Przyjdzie ochłodzenie?
Sytuację na polskim rynku nieruchomości może ostudzić nieunikniony wzrost stóp procentowych. Jak podaje NBP, stopa referencyjna, od której uzależnione są raty kredytów hipotecznych, równa jest 1,5 proc. i utrzymuje się na tym samym poziomie od marca 2015 roku. W przypadku podwyżki stóp procentowych inwestowanie w mieszkaniówkę stałoby się mniej opłacalne, co mogłoby doprowadzić do zmniejszenia popytu na nowe lokale. Prezes NBP jednak uspokaja, że do takiej sytuacji w tym roku nie dojdzie, a obecny poziom stóp procentowych może utrzymać się nawet do 2020 roku.
Źródło: Primie Time PR