Wyzwania bankowości 2021
Debatę moderował prof. dr hab. Adam Noga z Katedry Ekonomii Akademii Leona Koźmińskiego, a uczestniczyli w niej: Rafał Bednarek, wiceprezes zarządu Biura Informacji Kredytowej, dr Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, Ignacy Morawski, założyciel i dyrektor Działu Raportów i Analiz w SpotData, główny ekonomista Pulsu Biznesu oraz Maciej Reluga, członek zarządu kierujący Pionem Zarządzania Finansami i główny ekonomista Santander Banku.
Prof. Adam Noga zwrócił uwagę na wypowiedzi niektórych ekonomistów, że inflacja wynika z przyczyn niezależnych od nas np. z polityki wielkich koncernów energetycznych, cen ropy naftowej na świecie, zaniedbań regulacji energetyki. Przytoczył też opinię prof. Stanisława Gomułki, że inflacja wynika także z opóźnienia przepływu środków z UE, które jeśli by były wzmocniłyby złotego na rynku walutowym. Jak stwierdził prof. Adam Noga likwidacja tych przyczyn wcale nie „uzdrowi chorego”.
Oczekiwania inflacyjne mniej ważne?
Tak dużych wahań gospodarczych, jakie obserwujemy, nikt nie pamięta, a jednocześnie przy tym realnej aktywności gospodarczej i inflacji stwierdził Ignacy Morawski. Jak ograniczyć inflację i utrzymać wzrost gospodarczy?
Zmienia się sposób patrzenia na to, skąd się ona bierze. Dotychczas brano pod uwagę lukę popytową i oczekiwania inflacyjne. Uważano, że te dwa elementy są pod kontrolą, jeśli chodzi o inflację po pandemii i nie wygenerują nam jej trwałego wysokiego poziomu.
Na poczucie komfortu społeczeństwa ważniejszy wpływ ma poziom bezrobocia niż poziom inflacji
Jednak inflacja zaczęła rosnąć bardzo szybko i zwrócono uwagę na inne elementy tego procesu. Jego zdaniem oczekiwania inflacyjne nie są ważne.
Ekonomiści z FED opublikowali badanie, w którym pokazali, że kluczowe ryzyko inflacyjne bierze się z uruchomienia presji płacowej związanej z wysoką inflacją, a procesy cenowo płacowe w firmach zmieniają swój charakter i dynamikę, czyli rośnie częstotliwość decyzji o podwyżkach płac i cen.
Ignacy Morawski widzi ryzyko powtórki błędu z 2011 – 2012 r. przez banki centralne, które zbyt silnie wyhamowały gospodarki i spowodowały falę populizmu na świecie.
Jego zdaniem lepiej jest żyć z podwyższoną inflacją nawet średnio 4 – 5% rocznie niż z wysokim bezrobociem. Inflacja mocno wpływa na nastroje konsumentów, jednak znaczenie ma realna dynamika wynagrodzeń. To będzie miało duży wpływ na nastroje społeczne i poparcie dla partii rządzącej. Na poczucie komfortu społeczeństwa ważniejszy wpływ ma poziom bezrobocia niż poziom inflacji, oczywiście w jakiś granicach.
Rekordowo niski poziom inwestycji prywatnych
Rafał Bednarek odniósł się do poziomu stopy inwestycji prywatnych w 2020 r., która była wyjątkowo niska, bo na poziomie 12%. To najniższy odczyt od lat 90. ubiegłego wieku. W UE stopa inwestycji jest na poziomie 22% i niekoniecznie pandemia przełożyła się tam na spadek inwestycji.
W 2020 r. nastąpił duży spadek, jeśli chodzi o nowe kredyty udzielane gospodarstwom domowym, wyniósł on 17%.
W firmach pożyczkowych spadek ten wynosił nawet powyżej 32%. W tym roku widać odbicie i po 9 miesiącach na przykład w kredytach hipotecznych jest wzrost na poziomie 42%,a w gotówkowych 28%.
Również w finansowaniu firm odnotowano w ubiegłym roku spadek nowego finansowania o 23%, a kredyty inwestycyjne spadły o 10%. W tym roku również tu zanotowano wzrost o kilkanaście procent.
Zwrócił uwagę na duże znaczenie poziomu stopy procentowej na kredyty hipoteczne. Według danych BIK inwestycje w Polsce są w dużym stopniu finansowane kapitałami własnymi i innymi instrumentami dłużnymi, a nie tylko kredytem inwestycyjnym co trzeba mieć na względzie, jeśli ocenia się jego wpływ na poziom inflacji.
Wiceprezes BIK nie spodziewa się przereagowania przez RPP, jeśli chodzi o podwyżki stóp procentowych. Startujemy też z bardzo niskich poziomów stóp i nawet jeśli zaskakująca swoim poziomem była podwyżka listopadowa. Trzeba pamiętać o głęboko ujemnej realnej stopie procentowej, jeśli chodzi o depozyty.
Rosnące płace i ceny surowców w budownictwie
Branża budowlana została bardzo mocno dotknięta przez wzrost cen materiałów budowlanych. Jak podał dr Damian Kaźmierczak branża i usługi, które wokół niej funkcjonują, odpowiadają za 13 – 14% naszego PKB. W budownictwie zatrudnionych jest ponad 1,5 mln osób i jest tym obszarem gospodarki, który bardzo silnie reaguje na to, co się w niej dzieje.
Dynamika wzrostu płac w sektorze budowlanym jest o 2 – 3 punkty wyższa niż w innych branżach
Jednak w połowie tego roku zatrzymał się np. wzrost cen stali, ale nawet jeśli tak jest, to ceny są nadal dwukrotnie wyższe, niż było to rok temu.
Problemem były na przykład zerwane łańcuchy dostaw choćby w chemii budowlanej. Wzrosły też ceny wszystkich podstawowych dla budownictwa surowców. Wzrosty kosztów nie zawsze są waloryzowane przez deweloperów.
Dynamika wzrostu płac w sektorze budowlanym jest o 2 – 3 punkty wyższa niż w innych branżach i zwiększa się w okresach kumulacji prac na rynku budowlanym.
Z poziomem stóp procentowych wracamy do normalności
Maciej Reluga ocenił, że inflacja rośnie i będzie nawet na poziomie 8% na początku przyszłego roku, co będzie nakręcało oczekiwania inflacyjne. Inflacja jest odczuwana przez konsumentów nie tylko z poziomu głównego wskaźnika. Jeśli patrzymy na europejski koszyk, to tylko 7% jego składu nie drożeje. Polska jest na trzecim miejscu za Francją i Holandią w UE, jeśli chodzi o poziom wskaźnika oczekiwań inflacyjnych.
Co ciekawe, w Polce wskaźnik ten jest dosyć stabilny, czyli oczekiwania inflacyjne były już wysokie wcześniej. Oczekiwania inflacyjne firm w badaniu NBP pokazały, że inflacja i koszty surowców zostały są wymieniane przez przedsiębiorców jako najważniejsze, ale odsetek takich ocen do całości to tylko 15%.
Większość firm (60%) wskazuje, że inflacja nie spadnie do 2023 r., a 1/3 uważa, że inflacja może jeszcze wzrosnąć.
Z kolei np. podniesienie płac w tempie powyżej 10% planuje 60% firm. Przypomniał, że w lutym 2020 r. inflacja była na poziomie 4,7%, a stopa procentowa na poziomie 1,5%.
Jego zdaniem, z poziomem stóp procentowych wracamy do normalności.
II Panel konferencji nosił tytuł „Granice ochrony konsumenta. Jak daleko przepisy unijne powinny chronić konsumenta? Czy opłaca się być chronionym?”
Na postawione pytania szukali odpowiedzi: prof. ALK dr hab. Krzysztof Kalicki z Katedry Bankowości, Ubezpieczeń i Ryzyka Akademii Leona Koźmińskiego, prof. dr hab. Krzysztof Koźmiński, Partner, Kancelaria Jabłoński Koźmiński Sp. partnerska, prof. dr hab. Michał Romanowski, Kancelaria Romanowscy i Wspólnicy Sp. k. oraz prof. UW dr hab. Edyta Rutkowska-Tomaszewska z Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego. Rozmowę prowadził dr Tadeusz Białek, wiceprezes Związku Banków Polskich.
Przesadna ochrona konsumenta?
Rozpoczynając debatę dr Tadeusz Białek, zwrócił uwagę, że teoretycznie słabszą stroną jest konsument, ale w praktyce nie zawsze tak to jest.
Jakie powinny być też podstawowe akty staranności po stronie konsumenta zawierającego umowę z przedsiębiorcami? Zapytał, czy ochrona konsumenta nie jest przez niego nadużywana. Zwrócił także uwagę na kwestię wymogów informacyjnych.
Prof. Krzysztof Kalicki uznał, że zostały dziś przekroczone granice ochrony konsumenta. Nie chodzi już o ochronę, ale o uzyskanie redukcji zadłużenia przez pewną grupę społeczną, która uznała, że polityka w ostatnich latach, jak i sposób podejścia do oceny kredytów walutowych im sprzyja. Nie chodzi o to, żeby uzyskać prawidłową interpretację dyrektyw i osiągnąć zrównoważoną sprawiedliwą ocenę.
Jak uważa, ruch ten ma na celu wywłaszczenie banków, wbrew konstytucji i bez odszkodowania. Dyskutowane i przyjmowane przez sądy wyroki, i czy to anulowanie wsteczne umów, czy też tzw. odwalutowienie lub ugody powodują, że banki tracą na tym pomiędzy 50 – 80, a nawet 87% wartości wierzytelności.
Sądy nie biorą pod uwagę praktyki bankowej i nie rozumieją funkcjonowania rynku walutowego i pieniężnego
To może prowadzić do ogromnych strat w sektorze bankowym szacowanych np. przez KNF na od trzydziestu kilku miliardów nawet do ponad dwustu miliardów złotych.
Wytrychem do unieważniania umów przez sądy prof. Kalicki nazwał uznawanie abuzywności umów z bankami.
Sądy nie biorą pod uwagę praktyki bankowej i nie rozumieją funkcjonowania rynku walutowego i pieniężnego. Jak stwierdził, ma duże zastrzeżenia do etyczności tych wyroków. Przeprowadził wywód co należy rozumieć przez określenie klauzula abuzywna.
Podkreślił też, że wybiórczo traktuje się abuzywność różnych umów np. nikt nie ma pretensji w stosunku do sposobu rozliczania płatności kartowych realizowanych w różnych walutach.
Zbyt formalne podejście sądów do kwestii kredytów walutowych
Prof. Krzysztof Koźmiński zgodził się, że sędziowie stosują prawo w sposób formalistyczny, nie wchodząc w istotę problemu. W badaniu przeprowadzonym w 2013 r. wśród kredytobiorców mających kredyty denominowane w walutach obcych na pytanie, dlaczego zdecydowano się na taki rodzaj kredytu, 81% ankietowanych odparło, że główną motywacją było płacenie jak najniższej raty.
Wysokie poparcie uzyskały też odpowiedzi wskazujące na wyższą opłacalność takiego kredytu oraz dążenie do uzyskania jak najwyższej kwoty. Natomiast w badaniach ze stycznia 2015 r. pokazały zmianę tych nastrojów. Wtedy 62% frankowiczów czuło się oszukanymi przez banki, a tylko 17% stwierdziło, że są sami sobie winni.
Kredytobiorcy w sądach powszechnych szukali wtedy jakiejś luki w umowie. Jak się okazało, nie udawało się wykazać sprzeczności z prawem zawierania takich umów.
Upadają one ze względu na usunięcie z nich jakiegoś elementu uznanego za abuzywny. Jednak nie powinno to powodować ich upadku i nawet TSUE wskazuje na konieczność ich utrzymania, jeśli jest to możliwe.
Konsumenci nie czytają podpisywanych umów
Prof. Michał Romanowski odniósł się do problemu aktów staranności wykonywanych ze strony konsumenta. Konsument niezależnie czy jest staranny, czy też nie, jest konsumentem. Zwrócił uwagę na konieczność analizowania czerwcowego postanowienia TSUE (nieprzeczytanie umowy przez klienta) raczej nie jako odnoszącego się do abuzywności postanowień w umowie, a misselingu.
Jeśli ktoś nie czyta umów i nie chce ponosić odpowiedzialności za skutki podejmowanych decyzji, to w istocie pozbawia się prawa żądania, żeby udzielić mu wolność wyboru, bo jego rolę przyjmuje państwo.
To podważa nawet interpretacje TSUE, że klient ma prawo zgodzić się nawet na nieuczciwe postanowienia, jeśli uzna, że w jego konkretnym przypadku jest to bardziej opłacalne dla niego niż upadek umowy.
Gospodarzem umowy jest konsument. Zwrócił też uwagę w kontekście umów tzw. frankowych na instytucję bezpodstawnego wzbogacenia w przypadku ostatecznego upadku umowy kredytowej.
Złe prawo, ale prawo
Prawo konsumenckie jest bardzo rozbudowane i podlega dynamicznym zmianom, ale jest obowiązującym prawem, czy nam się to podoba, czy też nie, stwierdziła prof. Edyta Rutkowska-Tomaszewska. Jest to też prawo które w sposób czasem trudny do zaakceptowania ogranicza prawo do swobodnej działalności gospodarczej.
Wspomniała o idei ochrony konsumentów przez informację. W wielu sytuacjach są już sformułowane wymogi, których spełnienie pozwala mówić o wypełnieniu obowiązków informacyjnych. Mowa jest o tym, że muszą to być informacje niewprowadzające w błąd, jasne, spójne, przejrzyste.
Trzeba zauważyć, że obowiązki informacyjne występują też na różnych etapach kontaktu z klientem i dotyczy to również reklamy.
Informacja powinna zmierzać nie w kierunku jej ilości, ale jakości. W wymogach podaje się, że sposób przekazania takich informacji ma być zrozumiały dla konkretnego konsumenta.
III Panel konferencji zatytułowano „Banki w finansowaniu rozwoju.”
Zamykający „Wyzwania Bankowości” panel dyskusyjny moderował Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich. Uczestniczyli: Joanna Erdman, wiceprezes Fundacji Polska Bezgotówkowa, Radosław Kwiecień, członek zarządu Banku Gospodarstwa Krajowego, Jarosław Rot, dyrektor zarządzający odpowiedzialny za obszar Zarządzania Aktywami i Pasywami oraz Skarbu w BNP Paribas Bank Polska i Magdalena Zmitrowicz, przewodnicząca Rady ZBP ds. Mikro, Małych i Średnich Przedsiębiorstw, wiceprezes banku PEKAO.
Stoimy wobec problemu przebudowania wielu sfer gospodarki na całym świecie, a bardzo dużą rolę do odegrania będą miały instytucje finansowe, w tym w polskich warunkach szczególnie banki, stwierdził Krzysztof Pietraszkiewicz, we wprowadzeniu do dyskusji.
Osłabione banki wobec wyzwań transformacji gospodarczej
Niestety polska bankowość pomimo ogromnego postępu ma słabą pozycję w porównaniu do banków UE. To powód do tego, żeby myśląc o rozwoju gospodarczym, budować siłę tej części dobra wspólnego, jaką jest bankowość.
Jak też podkreślił, banki mogą mieć za małe środki własne, żeby je wykorzystać na współfinansowanie różnych projektów. Nie są też atrakcyjne, żeby pozyskiwać kapitały z zewnątrz, bo więcej można zarobić, inwestując środki w inne branże.
Jak stwierdziła Magdalena Zmitrowicz wyniki banków po trzech kwartałach są bardzo dobre i lepsze niż 2019 r. Wzrostom w wynikach np. związanych z kredytami dla MŚP pomogły różnego rodzaju produkty gwarancyjne oferowane dzięki współpracy z BGK.
Ważna jest też dygitalizacja i dzięki temu oferowane produkty są bardziej „zwinne” i szybciej dostarczane do przedsiębiorców.
Wspomniała też o transformacji technologicznej. Barierą jest brak pracowników i trudność w przyciąganiu do banków talentów. Kapitał ludzki to jak stwierdziła największe aktywo w bankach.
Przypomniała o działaniach banków w zakresie dystrybucji środków pomocowych w ramach kolejnych Tarcz związanych z pandemią.
Jarosław Rot dodał, że w sektorze bankowym mamy obecnie bardzo dobrą sytuację płynnościową. Jednak miary efektywności, czyli zwrot na kapitale, nie są już tak dobre.
Wymienił mega trendy na świecie, w tym poza klimatem, starzenie się populacji, przyrost populacji i związane z tym nierówności społeczne.
Te światowe trendy są obserwowane w Polsce i wpływają na sektor bankowy. Przybywa regulacji związanych np. z ryzykami ESG, a to oznacza dla banków konieczność dostosowania systemów informatycznych, procesów w ramach udzielania finansowania. Jak stwierdził, problemem w przyszłości może być dla naszej gospodarki większy ślad węglowy od średniej w UE. Możemy przestać być konkurencyjni.
W dalszej części dyskusji podkreślił, że bardzo duże środki będą dostępne i będą mogły być skierowane na transformację energetyczną.
Za mały apetyt banków na ryzyko?
BGK chce łagodzić luki rynkowe i kierować działania sektora bankowego na wspieranie poszczególnych sektorów gospodarki, stwierdził Radosław Kwiecień.
Bank ma długą tradycję w oferowaniu instrumentów gwarancyjnych. BGK szykuje kolejne instrumenty gwarancyjne, które będą wypełniać luki w finansowaniu innowacyjności i segmentów gospodarki związanych z transformacją.
W zagrożeniach dla sektora widzi brak apetytu na ryzyko. Trudno mówić o zwrocie z kapitału, jeśli bardzo duży udział w bilansach banków mają instrumenty takie jak obligacje lub bony skarbowe Skarbu Państwa.
Ryzyko generuje niepewność regulacyjna
Jak podkreśliła Joanna Erdman, w okresie pandemii okazało się, że infrastruktura banków jest przygotowana na świadczenie usług na odległość w formie zdalnej i cyfrowej. Sektor płatności też może być uznany za silną stronę banków.
Mieliśmy do czynienia z rekordowym wzrostem płatności bezgotówkowych i płatności Blik. Jak stwierdziła, jesteśmy w sytuacji nadpłynności banków, ale powinna się ona zmieniać w miarę wzrostu stóp procentowych. Klienci wracają na rynek i zwiększa się popyt, co powinno mieć przełożenie na sytuację banków.
Musimy znaleźć sposób również na mobilizowanie oszczędności krajowych, żeby projekty modernizacyjne mogły być realizowane
W przyszłym roku może jednak zwiększyć się ryzyko kredytowe. Cały czas jest grupa klientów, dla których trzeba utrzymywać dostęp do placówek bankowych i utrzymywać infrastrukturę, która jest coraz mniej używana, a to generuje koszty. To również koszt obrotu gotówkowego, który musi być zapewniony. Wśród wyzwań wymieniła także niepewność regulacyjną.
W podsumowaniu „Wyzwań Bankowości” Krzysztof Pietraszkiewicz stwierdził, że musimy zapanować nad inflacją i nie jest to tylko problem NBP. Polityka fiskalna i monetarna powinna też sprzyjać tworzeniu warunków do rozwoju przedsiębiorczości.
Musimy znaleźć sposób również na mobilizowanie oszczędności krajowych, żeby projekty modernizacyjne mogły być realizowane.
Z kolei prof. ALK dr hab. Tadeusz Winkler-Drews z Katedry Bankowości, Ubezpieczeń i Ryzyka Akademii Leona Koźmińskiego stwierdził, że wszystkie ograniczenia nie leżą po stronie banków, ale wynikają z innych źródeł. Utrudnieniem są między innymi niektóre regulacje, które przeszkadzają sektorowi bankowemu w kreatywnych zachowaniach.