Wyniki banków muszą pasować do nowego wzorca z Sevres
Prawdopodobnie zdecydowana większość 15 polskich banków przejdzie przez ogólnoeuropejski przegląd jakości aktywów (AQR – asset quality review) niemal bezboleśnie. Niewykluczone, że tylko w nielicznych przypadkach zobaczą one czerwone światło, jakie niebawem będą zapalać nadzorcy – krajowy, Komisja Nadzoru Finansowego oraz ogólnoeuropejski, SSM przy Europejskim Banku Centralnym. Po półroczu widać już przynajmniej w niektórych instytucjach pierwsze efekty AQR – wyraźny wzrost pokrycia rezerwami ekspozycji kredytowych i zwiększenie rezerw na ryzyko ogólne. Prawdopodobnie przyspieszy także sprzedaż niepracujących kredytów. A może także sprzedaż całych banków.
Przeglądem, który rozpoczął się w kwietniu, a skończył w lipcu. objętych zostało 15 naszych instytucji. KNF bezpośrednio prowadziła przegląd w Alior Banku, BPH, BGŻ, Citi Handlowym, BOŚ, Pekao, BNP Paribas Polska, Deutsche Banku Polska, Getin Noble, ING BŚK, mBanku, PKO BP oraz – wspólnie z nadzorami macierzystymi grup będących ich właścicielami – w BZ WBK, Millennium i w Raiffeisen Bank Polska.
Zakończyła się wprowadzona do całego procesu nowa procedura – ocena jakości dokonanego AQR oraz stress-testów. Teraz przeprowadzona zostanie kolejna procedura nazwana „join-up”, czyli połączenia jakości badanych „próbek” aktywów (jak np. historia ekspozycji kredytowej) z oceną jej wrażliwości na warunki skrajne, które mogłyby wystąpić w gospodarce. Testy odbywały się według założeń dwóch scenariuszy warunków skrajnych: bazowego i niekorzystnego, a przeprowadził je Europejski Urząd Nadzoru Bankowego (EBA) razem z nadzorcami krajowymi.
EBC ogłosi wyniki przeglądu aktywów i stress-testów w drugiej połowie października. Bank centralny strefy euro podkreślał, że zamierza zagwarantować spójne, całościowe i przejrzyste rezultaty dzięki systemowemu charakterowi przeglądu i centralnej ocenie danych pozyskanych w bankach. Teraz postanowił uściślić i ogłosić publicznie metodologię: pogłębionej oceny jakości przeprowadzanych badań oraz „join-up”.
– Poświęcamy dużo czasu i starań, aby ten proces był rygorystyczny – powiedział Vitor Constancio, wiceprezes EBC cytowany w komunikacie banku. – „Join-up” zawiera wszystkie informacje, które zostały zebrane podczas AQR, dodając to ćwiczenie do poprzednich. Pokazujemy również nasze zaangażowanie na rzecz przejrzystości poprzez publikację podręcznika – dodał.
Po co EBC mnoży procedury? Chce mieć jak największą pewność co do sytuacji w bankach, nad którymi obejmie nadzór 4 listopada. W trzy miesiące po poprzednich ogólnoeuropejskich stress-testach przeprowadzonych w 2011 roku przez EBA upadł francusko-belgijski bank Dexia. Wiarygodność procedur poddana została silnej krytyce. Dlatego powstała koncepcja przeprowadzenia AQR oraz dodatkowych ocen i badań bilansów.
– To bardzo ciekawe doświadczenie wskazujące na sposób myślenia regulatorów. Ten przegląd był znacznie bardziej szczegółowy i wskazuje, gdzie koncentruje się ich uwaga, a tym samym pokazuje, jak regulator chce widzieć sektor w przyszłości, a do czego chce banki zniechęcać – powiedział Sławomir Sikora, prezes Citi Handlowego.
Nowy podręcznik EBC
Wspomniany podręcznik jest kolejnym już opublikowany przez EBC. Poprzedni manual liczący 287 stron poświęcony był metodologii prowadzenia AQR. Mimo to EBC odpowiedział dodatkowo na kilka tysięcy pytań, które inspektorzy kierowali do centrali, kiedy pojawiały się interpretacyjne wątpliwości. Kolejny podręcznik szczegółowo opisuje zasady oceny jakości wyników, które dały AQR i stress-testy oraz metody integrowania wyników przeglądu z testami warunków skrajnych.
Przypomnijmy, że do badań AQR brane są „próbki” aktywów, głównie ekspozycje kredytowe, według stanu na koniec 2013 roku. Stress-testy miały pokazać, jak zachowałyby się aktywa banku przy założeniu „statycznej”, czyli nie zmieniającej się w latach 2014-16 sumy bilansowej, w sytuacji gdyby globalna gospodarka popadła znowu w recesję, papiery dłużne i udziałowe zostały mocno przecenione i nastąpiły silne wahania kursowe.
Do AQR wybrano „próbki” aktywów najbardziej wrażliwych na takie scenariusze z punktu widzenia prowadzonego przez bank biznesu i charakteru jego ekspozycji. Sprawdzano, czy historia „próbki” miała tendencję do psucia się, czy bank właściwie ją zaklasyfikował pod względem ryzyka i właściwie ocenił prawdopodobieństwo upadłości kredytobiorcy, czy „odłożył” wystarczający kapitał na jego pokrycie, czy w końcu w odpowiednim momencie i skutecznie zajął się restrukturyzacją, jeśli ekspozycja była w jakiś sposób zagrożona, czy w takim wypadku stworzył odpowiednie odpisy oraz czy i jakie ma zabezpieczenia.
Ponowna ocena jakości danych zebranych w czasie AQR oraz postępowania banku właśnie trwa. Następnym krokiem będzie porównanie i zintegrowanie tych wyników ze scenariuszami warunków skrajnych, weryfikacja zachowania pod wpływem niekorzystnego otoczenia makroekonomicznego, czyli „join-up”. Na koniec – nastąpi ogłoszenie wyników.
Co istotne, EBC zapowiedział w opublikowanym podręczniku, że przed ostateczną publikacją nie ujawni bankom pełnych rezultatów całego ćwiczenia. O wynikach poinformuje je „bardzo krótko” przed ich ogłoszeniem. Chodzi o to, żeby zapobiec możliwości przedstawienia przez bank własnego podejścia do wyników. Słowem, banki będą mogły się tłumaczyć, ale dopiero wtedy, gdy wyniki już będą znane wszystkim.
Jak zapewnić jakość wyników
Teraz bankowcy na pewno będą bardzo uważnie studiować kolejny podręcznik EBC. Powodów jest przynajmniej kilka. Banki czekają na to, jak ocenią dane nadzorcy, czyli jakie światełko zapalą przy testach, którym poddano „próbki”. Samych testów związanych z ryzykiem kredytowym jest 13, a każdy zostanie oceniony. Przed końcem sierpnia mają zakomunikować bankom w ten sposób które z testów zakończyły się pomyślnie, a które nie. Nadzorcy – zarówno KNF jak i EBC – mogą wymagać dodatkowych wyjaśnień i uzupełnienia danych.
Informacja zwrotna zostanie wyrażona poprzez trzy kolory, jak w światłach drogowych. Zielony oznacza, że test został zaliczony, dane są w porządku, wyniki są zgodne ze standardami EBA i nie wymagają modyfikacji. Kolor pomarańczowy oznacza ostrzeżenie. Bank powinien przeanalizować raz jeszcze te elementy ryzyka, np. kredytowego, które zostaną wskazane, i dostosować sytuację „próbki” do wymagań EBA. Ale może też wytłumaczyć, czemu ekspozycja lub portfel nie powinien budzić wątpliwości i uzasadnić swoje twierdzenia, tym np., iż ekspozycja nie jest wrażliwa na ryzyko stopy procentowej.
W końcu czerwone światło. To oznacza poważne kłopoty. Bank będzie musiał przeanalizować wszystkie zastrzeżenia jeszcze raz. EBC dopuszcza możliwość, żeby banki przeprowadzały własne analizy uzasadniające takie a nie inne postępowanie, ale muszą być one satysfakcjonujące dla nadzoru krajowego i europejskiego. Im więcej czerwonych świateł, tym niżej bank spada w hierarchii pod względem jakości, bowiem EBC przewiduje, że uszereguje instytucje takiej hierarchii.
To, co wyniknie z badania portfeli podczas AQR, będzie punktem wyjścia do sprawdzenia, jak może się zachowywać w warunkach skrajnych i – w efekcie – jakie grożą straty, gdyby doszło do niekorzystnego scenariusza rozwoju wydarzeń. EBC zapowiedział, że integracja wyników AQR i stress-testów, czyli procedura „join-up” może prowadzić do korekty bilansu na koniec 2013 roku. Stworzona zostanie zatem symulacja możliwych strat banków w latach 2014-2016, gdyby bank nie przeprowadził odpowiednich korekt.
Efekty AQR już widać
W trakcie AQR banki zbierały pieczołowicie dane przez wiele miesięcy. W Polsce 160 inspektorów badało średnio 400-500 ekspozycji każdej z objętych przeglądem instytucji.
– To była ogromna praca. Trzeba było znaleźć wiele szczegółowych danych, a potem przedstawić je zgodnie z wymaganiami. Wiele czasu zajęło tłumaczenie informacji, nie tylko na angielski czy polski, ale też na inne języki, dla innych nadzorów – powiedział prezes jednego z największych polskich banków.
– Daleki byłbym od oceny, że podejście AQR było łagodne – mówi wysoki przedstawiciel innego z czołowych banków.
Pierwszym efektem AQR jest wzrost odpisów na złe kredyty. Pomimo wyraźnej poprawy gospodarczej w stosunku do I półrocza zeszłego roku, banki zrobiły 3,86 mld zł nowych odpisów, gdy wtedy było to 3,46 mld zł. Jest to więcej aż o 11,6 proc. Zauważmy, że stało się to przy lekkim spadku należności ze stwierdzoną utratą wartości od całego sektora niefinansowego, do 72,3 mld zł z 72,8 mld zł na koniec czerwca 2013 r. Równocześnie większe były w ostatnim półroczu rezerwy na ryzyko ogólne – wyniosły 244,9 mln zł, podczas gdy przed rokiem było to 126 mln zł.
Przynajmniej częściowo wzrost rezerw jest związany ze wzrostem akcji kredytowej, zwłaszcza dla konsumentów. Po złagodzeniu Rekomendacji T w zeszłym roku banki weszły w pożyczki konsumenckie na niższe kwoty, w segment klientów, którzy wcześniej udawali się do firm pożyczkowych. To oznacza wyższe ryzyko. Wprawdzie środowisko niskich stóp poprawia ich zdolność kredytową, ale perspektywa wzrostu stóp – jakkolwiek nie byłaby odległa – także zwiększa ryzyko akcji kredytowej.
– Istotne jest dla nas, żeby osiągnąć cele (sprzedażowe) przy tym samym poziomie ryzyka jeśli chodzi o kredyty gotówkowe – mówił Joao Bras Jorge, prezes Millennium, który już w zeszłym roku zaczął prowadzić wzmożoną akcję kredytową w segmencie konsumenckim.
Niektóre banki nie „dotwarzały” jednak rezerw na koniec I półrocza.
– Wskaźnik NPL (złych kredytów, nonperforming loan) jest w naszym banku znacząco lepszy od sektora, spadł do 5,9 proc. Wskaźnik pokrycia rezerwami 83 proc. pozostaje bez zmian – mówił prezes Citi Handlowego.
– Myślę, że nie będzie potrzeby dostosowania rezerw po AQR – powiedział Luigi Lovaglio, prezes Pekao.
Jednak spośród banków, które do tej pory ogłosiły półroczne wyniki BZ WBK zwiększył wskaźnik pokrycia rezerwami do 57,7 proc. na koniec ostatniego półrocza, z 53,8 proc., przy spadku wskaźnika NPL do 7,5 proc. z 7,9 proc. w tym okresie. Wspomniany Millennium zwiększył wskaźnik pokrycia rezerwami z 64 proc. na koniec I półrocza 2013 r. do 71 proc. w czerwcu 2014 r.
– Czujemy się dobrze z wynikami AQR, a jednocześnie wykorzystaliśmy to, żeby wprowadzić dodatkowe rezerwy w kilku konkretnych przypadkach. Lepiej mieć lepsze pokrycie niż gorsze w tym okresie – powiedział Fernando Bicho wiceprezes Millennium, dodając, że chodziło głównie o kredyty korporacyjne.
Kto będzie celem
Kolejnym zjawiskiem, które nastąpi prawdopodobnie w ślad za AQR będzie wzmożona sprzedaż złych kredytów, choć w pierwszym półroczu nastąpiło tylko jedno spektakularne wydarzenie. Getin Noble sprzedał firmie windykatorskiej Kruk kredyty hipoteczne o wartości 710 mln zł. W zeszłym roku banki sprzedały złe kredyty za 5,6 mld zł, ale wśród nich hipoteczne miały śladową wartość.
Silny trend do sprzedaży niespłacanych kredytów widać już w dotkniętych recesją państwach strefy euro, gdzie gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa są znacznie bardziej zadłużone niż w Polsce. Według raportu Związku Banków Włoskich, na koniec kwietnia tego roku złe kredyty w tamtejszym sektorze bankowym miały wartość 166,4 mld euro, a wskaźnik NPL wynosił 8,8 proc., wobec 2,8 proc. na koniec 2007 roku. Jak podaje agencja Bloomberg, dwa globalne fundusze sekurytyzacyjne Anacap Financial Partners i Fortress Investment Group złożyły włoskim bankom ofertę na zakup długów za 7 mld euro. Ofertę zakupu NPL od funduszy Apollo Global Management i Fortress, według nieoficjalnych informacji, otrzymał UniCredit, właściciel Pekao.
Najdalej idącym efektem AQR dla polskich banków, będzie prawdopodobnie nowe rozdanie kart w sektorze. Jeśli okaże się, że niektóre ze spółek-matek nie przejdą całości testów, będą musiały sprzedawać także polskie aktywa bądź same zostaną przejęte, w całości lub w częściach. Z powodu złej sytuacji właścicieli naszych banków doszło zresztą do poprzedniej fazy fuzji w polskim sektorze bankowym. Mimo, że nasz nadzór jest przeciwny dalszej konsolidacji, wydaje się ona jednak prawdopodobna, choć jeszcze odległa, a takie wydarzenia jak upadek spółki-matki portugalskiego Banco Espirito Santo przybliżają ją nieuchronnie.
– Jest za wcześnie, żeby sobie wyobrazić wpływ AQR na konsolidację sektora w Polsce – powiedział Luigi Lovaglio.
Trudno sobie jednak jej nie wyobrażać. Tym bardziej, że w pierwszej dwudziestce może być nawet kilka celów do przejęcia.
Źródło: obserwatorfinansowy.pl