Wiceprezeska ZBP o propozycjach KNF modyfikacji Wskaźnika WFD
Agnieszka Wachnicka udzieliła wywiadu portalowi BANK.pl tuż po zakończeniu moderowanej przez nią debaty „ Czy Wskaźnik Finansowania Długoterminowego obniży dostępność do kredytu hipotecznego?” Uczestnicy debaty wiele uwagi poświęcili zasygnalizowanej możliwości modyfikacji WFD.
„Muszę powiedzieć, że zaproponowane wczoraj przez przedstawiciela KNF zmiany, są zgodne z tym co jako środowisko bankowe postulowaliśmy od dłuższego czasu” – powiedziała wiceprezeska ZBP.
Jak zaznaczyła bankowcy na etapie konsultacji projektu rekomendacji WFD, a także już po jej wejściu w życie, przeprowadzili analizy skutków rekomendacji. Również w ramach Programu Analityczno-Badawczego powstał raport pokazujący wpływ Wskaźnika Finansowania Długoterminowego na wymogi emisyjne banków.
„Z naszych analiz i z raportu PAB WIB wynikało, że potrzeby emisyjne banków w perspektywie najbliższych kilku lat będą się kształtowały w okolicach 80, a nawet 100 miliardów złotych. To jest bardzo dużo biorąc pod uwagę, że polski rynek jest w stanie wchłonąć emisje tego typu papierów wartościowych na kwotę 12-15 miliardów” – zaznaczyła.
Podkreśliła, że pozostałe emisje musiałaby być skierowana na rynek zagraniczny, na przykład na rynek euro.
„A to z kolei przesuwałoby nasz sektor bankowy z niedopasowania terminowego struktury aktywów i pasywów do niedopasowania walutowego” – podkreśliła.
Od dłuższego czasu środowisko bankowe zwracało na to uwagę Urzędowi Komisji Nadzoru Finansowego. W efekcie UKNF wystąpił do banków z prośbą o oszacowanie indywidualnych potrzeb emisyjnych banków w oparciu o wskaźnik WFD.
Czytaj także: KNF modyfikuje swoje propozycje zmian we wskaźniku WFD>>>
Propozycje KNF
Jak zauważyła Agnieszka Wachnicka zaproponowane przez KNF w czwartek 20 listopada zmiany przede wszystkim obniżają sam wskaźnik. Jak tłumaczyła dotychczasowa propozycja KNF mówiła o tym, że docelowo wskaźnik WFD miał wynosić 40%.
„Oznacza to, że 40% portfela kredytów mieszkaniowych miałoby być finansowane dłużnymi papierami i instrumentami, które są dziś wymienione we wskaźniku. 40% to jest dużo, biorąc pod uwagę, ile mamy kredytów hipotecznych w sektorze bankowym. Docelowo po zaproponowanych zmianach ten wskaźnik się obniża do 20%.” – powiedziała. Zaznaczyła przy tym, że projekt zmian trafia właśnie do konsultacji.
„Druga zmiana też jest bardzo ważna. W obecnej wersji wskaźnika banki mogą przejściowo wypełniać wskaźnik WFD poprzez nadwyżki kapitałowe ponad całkowity wymóg kapitałowy, przy czym w początkowej fazie waga dla nadwyżek wynosi 1,4, co oznacza, że nadwyżki są premiowane, a docelowo miała zmniejszać się do 0” – mówiła.
„W nowej propozycji wskaźnika KNF usunął w ogóle nadwyżki funduszy własnych, co, w połączeniu z obniżeniem wymogu, należy ocenić jako krok w kierunku uspójnienia podejścia do liczenia wskaźnika. Jednocześnie oznacza to, że banki będą musiały wyemitować więcej instrumentów dłużnych, żeby wypełniać wskaźnik WFD.
Mając jednak na uwadze, że termin wejścia w życie WFD ma pozostać niezmieniony, może to okazać się problematyczne dla banków, które posiadają wysokie nadwyżki kapitałowe. Wymaga to jeszcze precyzyjnych wyliczeń, niemniej nie wykluczamy rozmowy z UKNF o wydłużeniu okresu przejściowego.” – dodała.
Wskazała także na trzecią modyfikację WFD, która pozwoli na finansowanie portfeli kredytów mieszkaniowych depozytem długoterminowym, o terminie zapadalności powyżej dwóch lat.
„W tej wersji, która dzisiaj obowiązuje, KNF dopuścił takie spełnianie WFD poprzez depozyty tylko czasowo, czyli do końca roku 2027. W nowej wersji będzie to bezterminowe, czyli zawsze będzie można zaliczyć depozyt długoterminowy do licznika, ale z wagą 0,5. To znaczy, że KNF chce pozostawić pewien bufor bezpieczeństwa na wypadek gdyby depozyty terminowe były wycofywane” – wyjaśniała.
„Myślę, że na temat tej wagi będziemy jeszcze z KNF rozmawiać. Dzisiaj w panelu o tym dyskutowaliśmy. Część ekspertów uważa, że jeśli chcemy promować długoterminowe oszczędzanie, to jednak ta waga powinna być wyższa, żeby zachęcać banki do tego, żeby kształtowały ofertę w obrębie depozytów długoterminowych”.
Kim powinni być nabywcy listów zastawnych?
Agnieszka Wachnicka przypomniała, że w konsultacjach obecnej wersji wskaźnika bankowcy zwracali uwagę na tak zwane „netowanie wierzytelności”. Jak tłumaczyła chodzi o sytuację, w której bank wyemituje listy zastawne i kupi listy zastawne innego banku. W takim przypadku te transakcje się wzajemnie znoszą.
W opinii bankowców byłoby to sztuczne wypełnianie wymogów WFD, poprzez nabywanie listów zastawnych przez banki między sobą, po to tylko, żeby podnosić sztucznie Wskaźnik Finansowania Długoterminowego.
„My wskazywaliśmy, że to może powodować efekt zarażania w sytuacji, gdyby się okazało, że któryś z banków znajduje się w trudnej sytuacji. Problemy jednego rozchodziłyby się po całym sektorze bankowym. W najnowszej propozycji KNF wyłączył taką możliwość” – wskazała.
Na pytanie kto będzie nabywał listy zastawne banków i inne ich papiery dłużne jeśli banki nawzajem nie będą mogły ich kupować, Agnieszka Wachnicka odparła:
„Cały czas toczy dyskusja o tym jak poszerzać i pogłębiać polski rynek kapitałowy”.
Jak wskazała chodzi przede wszystkim o poszerzenie bazy inwestorów instytucjonalnych. Istnieje propozycja aby takie emisje mógł nabywać Bankowy Fundusz Gwarancyjny.
„To jest propozycja, która została zgłoszona zarówno przez sektor, jak też wczoraj pojawiła się w propozycjach Komisji Nadzoru Finansowego.”
Potrzebny rynek wtórny listów zastawnych
Zauważyła, że nabywcami mogłyby być, w szerszym zakresie, fundusze inwestycyjne, czy zakłady ubezpieczeniowe. Musimy jednak dążyć do tego, aby wytworzył się rynek wtórny dla listów zastawnych, dlatego z aprobatą przyjmujemy zapowiedzi UKNF w zakresie zorganizowania rynku międzybankowego obrotu listami zastawnymi, czy utworzenia przez GPW Benchmark S.A. indeksu listów zastawnych.
Podkreśliła, że należałby wyodrębnić w przepisach listy zastawne jako zupełnie odrębne instrumenty dłużne, bo są one – w jej ocenie – absolutnie unikalne na tle innych dłużnych papierów wartościowych, w tym niezabezpieczonych.
„To jest kwestia, którą będziemy omawiać z Ministerstwem Finansów bowiem w jego gestii są tego typu zmiany regulacyjne.”
Wiceprezeska ZBP podała przykłady innych państw Unii Europejskiej gdzie banki centralne, także EBC pełnią rolę animatorów dla rynku listów zastawnych pomagając budować ich wiarygodność. Często same nabywają listy zastawne. Także nabywają emitowane w euro listy zastawne polskich banków.
„W związku z tym dobrze by było, żeby nasz bank centralny również włączył się do budowania wiarygodnego rynku listów zastawnych” – powiedziała. Jej zdaniem wiarygodny rynek polskich listów zastawnych będzie przyciągał inwestorów instytucjonalnych.
Agnieszka Wachnicka podkreśliła znaczenie pierwszej emisji detalicznych listów zastawnych przeprowadzonej przez PKO Bank Hipoteczny. Jej zdaniem śladem PKO Banku Hipotecznego mogą pójść inne banki. Należy jednak przeprowadzić akcję edukacyjną wśród klientów detalicznych i uświadomić im, że list zastawny pod względem bezpieczeństwa jest instrumentem porównywalnym z obligacjami skarbowymi.
Nawiązując do tytułu panelu, który moderowała dotyczącego wpływu wskaźnika WFD na cenę kredytów hipotecznych powiedziała, że obecnie w Polsce refinansowanie kredytów hipotecznych jest w dużej mierze oparte o depozyty.
„Mówi się, że depozyty są najtańszym źródłem finansowania. Przeniesienie ciężaru refinansowania kredytów hipotecznych w kierunku emisji dłużnych papierów wartościowych może implikować cenę kredytu. Ale z drugiej strony, jeśli przeniesiemy ten ciężar w kierunku listów zastawnych, to pamiętajmy, że list zastawny jest relatywnie najtańszym instrumentem dłużnym, dlatego, że jest mało ryzykowny i jest świetnie zabezpieczony.
To powoduje, że jego cena jest znacząco niższa niż innych instrumentów, które są niezabezpieczone, czy instrumentów podporządkowanych. Więc jeśli by udało się zbudować szerszy rynek listów zastawnych w Polsce, to wydaje się, że wpływ takiej struktury finansowania na cenę kredytu hipotecznego raczej byłby bardzo ograniczony.”
To nie jest ryzyko systemowe
Agnieszka Wachnicka przypomniała, że celem Wskaźnika Finansowania Długoterminowego jest zapewnienie, aby na portfelu długoterminowych kredytów hipotecznych był odpowiednik terminowy w pasywach. Innymi słowy, chodzi o to aby nie finansować całości portfela kredytów hipotecznych krótkoterminowym depozytem, który w bardzo skrajnych okolicznościach może z sektora bankowego wypłynąć.
Przypomniała, że Narodowy Bank Polski nigdy nie identyfikował takiego ryzyka w polskim sektorze bankowym jako ryzyka systemowego. Jej zdaniem powodem jest to, że zdecydowana większość depozytów w polskich bankach to depozyty gwarantowane, co powoduje, że klienci nie są skłonni je wycofywać pod wpływem sytuacji zewnętrznej.
Gwarancje BFG dla środków zgromadzonych w banku obejmują 100 procent wkładu klienta do równowartości 100 tysięcy euro. Jak zaznaczyła pojedynczy klient może mieć lokaty w różnych bankach, co oznacza, że środki w kolejnym banku też mają gwarancję do równowartości 100 tysięcy euro.
Jednak jej zdaniem mimo to powinniśmy dążyć do tego, żeby zapewniać większe dopasowanie terminów zapadalności długoterminowych instrumentów finansowych do wieloletnich kredytów hipotecznych.
„Stąd pomysł, żeby przynajmniej część tego portfela kredytowego była właśnie refinansowana przez emisję długoterminowych papierów dłużnych. Najlepiej byłoby, żeby to były listy zastawne, więc dążymy do tego, żeby rynek listów zastawnych się intensywniej rozwijał” – podsumowała Agnieszka Wachnicka.