Wiceprezes BNP Paribas Bank Polska: większość klientów poradziłaby sobie bez wakacji kredytowych
„Na pewno jest jakaś graniczna stopa, przy której osoby fizyczne mogą mieć problem z obsługą swojego zadłużenia, bo jeżeli ktoś brał kredyt na 500 tys. czy 1 mln zł, to między 5% a 15% w koszcie obsługi – nie mówimy o racie kapitałowej – jest diametralna różnica” – przewiduje Kembłowski.
Wiceprezes dodał, powołując się na wykonywane przez bank analizy, że zdecydowana większość kredytobiorców poradziłaby sobie dziś ze spłatą, bez korzystania z wakacji kredytowych.
Czytaj także: BNP Paribas Bank Polska podwyższył szacunki kosztów wakacji kredytowych do 965 mln zł, będzie negatywny wynik netto w III kw. >>>
„Na bieżąco to sprawdzamy i przeprowadzamy stress-testy, żeby zobaczyć, co z tym naszym portfelem hipotecznym może się wydarzyć i adekwatnie do tego dostosowujemy nasze parametry ryzyka” – stwierdził.
„Patrzę na wakacje kredytowe tylko jak na odroczone ryzyko. Powiedziano kredytobiorcom: 'weź dzisiaj wakacje kredytowe, przykładowo przy stopie bazowej 5%’, ale nikt nie mówił o tym, że 'jak wrócisz do płatności, to może tak być, że stopa bazowa będzie 9%’. I co wtedy?” – podsumował Kembłowski.
Kredyty korporacyjne wciąż rosną, NPL pozostaje niski
BNP Paribas Bank Polska nie ma na razie do czynienia ze spowolnieniem na rynku kredytów korporacyjnych, ani z pogorszeniem jakości portfela, ocenił także Wojciech Kembłowski. Zaznaczył jednak, że nie oznacza to, że takiego ryzyka nie ma.
„Portfel nam bardzo pozytywnie rośnie. Kredytów z utratą wartości mamy ok. 2%, co jest bardzo bezpieczną wartością. W ostatnich latach mieliśmy bardzo mało nowych restrukturyzacji i windykacji. Dużo też udało się nam naprawić, bo ten wskaźnik zmalał nie tylko procentowo, ale i nominalnie – do ok. 3,2 mld zł” – powiedział Kembłowski.
Przyznał, że kredyty inwestycyjne „stanęły”, a wzrost w tym segmencie napędzają kredyty obrotowe, zaznaczył jednak, że w warunkach wysokiej i rosnącej inflacji jest to zjawisko naturalne.
„Jeśli weźmiemy pod uwagę cykl obrotu firmy, czyli zapasy, należności, zobowiązania, to za sprawą inflacji sprzedaż nominalna jest większa, a zatem i luka finansowa w tym cyklu jest większa. To zwiększone zapotrzebowanie na kredyt obrotowy nie wynika zatem na szczęście z łatania braków w kapitale obrotowym czy finansowanie strat” – wskazał wiceprezes.
Dodał jednak, że ryzyko znacznego pogorszenia się kondycji firm zawsze istnieje.
„Myślę, że bardziej narażony na turbulencję jest segment MŚP. Niewykluczone też, że większe przedsiębiorstwa będą się w jakiś sposób musiały restrukturyzować kosztowo. To może finalnie spowodować pewien niewielki wzrost bezrobocia, chociaż nie oczekuję szczególnie trudnej sytuacji na rynku pracy. Cała sytuacja może też spowodować określoną utratę wartości na kredytach” – powiedział Kembłowski.
Zwrócił uwagę, że dzisiaj wszystkie 10 największych banków ma wskaźnik kredytów z utratą wartości (NPL) poniżej 5%, co jest poziomem granicznym, uznawanym za prawidłowy. Jego zdaniem, przekroczenie tego poziomu przez BNP Paribas Bank Polska jest mało prawdopodobne.
„Dzisiaj mamy 3,2-3,3% kredytów z utratą wartości, a nominalnie to jest 3,2 mld zł. A więc do poziomu 5% brakuje nam 1,7-1,8%, czyli połowa tego, co mamy dzisiaj. Musielibyśmy zatem wyprodukować 1,6 mld zł kredytów z utratą wartości, co w praktyce trudno sobie wyobrazić” – wyliczył wiceprezes.
Jego zdaniem, oczekiwane spowolnienie gospodarcze może jednak pogorszyć jakość portfela kredytowego w całym sektorze, gdyż wyhamowuje produkcja nowych kredytów. W takiej sytuacji zwykle okazuje się, jakiej rzeczywiście jakości były kredyty udzielane wcześniej.
Brak zysków w sektorze ograniczy kredytowanie kraju
Kapitały sektora bankowego topnieją, a brak możliwości ich powiększania będzie ograniczał rozwój gospodarczy kraju, ocenia wiceprezes BNP Paribas Bank Polska.
„Obserwujemy obecnie bardzo dużą zmienność, interwały między kolejnymi kryzysami są coraz krótsze i nie uważam, że jesteśmy jako sektor w coraz lepszej sytuacji, także jeśli chodzi o kapitały. Ich niedawny poziom w sektorze, a ich poziom dziś, bardzo się różnią” – powiedział Kembłowski w rozmowie z ISBnews.
Podkreślił, że ta sytuacja, to splot bardzo wielu czynników. Wskazał jednak na mocno rosnące w ostatnich latach obciążenia regulacyjne.
„Mamy duże obciążenia, które można nazwać stabilnościowymi – mam tu na myśli składki na Bankowy Fundusz Gwarancyjny, czy wpłaty na System Ochrony Banków Komercyjnych. Mamy też obciążenia stricte fiskalne, jak podatek od aktywów, czy – zakładam, że na razie zawieszony – podatek od nadmiernych zysków dużych firm, a do tego wakacje kredytowe, które zostały skierowane do wszystkich, a nie tych potrzebujących” – powiedział wiceprezes.
Innym powodem presji na kapitały banków jest, jego zdaniem, sytuacja na rynkach finansowych, a w szczególności mocno rosnąca w ostatnich miesiącach rentowność obligacji, która przekroczyła 8%.
„To bardzo ważne, żeby osoby, które decydują w państwie o istotnych sprawach, były świadome, że generowanie zysku przez banki nie służy jedynie zadowoleniu akcjonariuszy. Zysk generowany przez banki jest jedynym właściwym narzędziem budowania kapitału banku” – podkreślił Kembłowski.
Jego zdaniem, dzięki odpowiednim poziomom kapitałów, banki mogą zaabsorbować różnego rodzaju szoki rynkowe i z tym właśnie mieliśmy do czynienia w ostatnich latach, kiedy mimo sporych turbulencji rynkowych, sektor bankowy jako całość przeszedł te trudne czasy bez większych zawirowań. Teraz jednak możliwości absorpcji kolejnych szoków stają pod znakiem zapytania i należy raczej myśleć o odbudowie bazy kapitałowej sektora i stworzyć do tego procesu odpowiednie warunki.
Dodał, że już teraz jeden bank – Bank Millennium – wszedł w plan naprawczy, a inny – Getin Noble Bank – chociaż z innych przyczyn – wszedł w proces resolution.
„To nie jest tak, że my – jako sektor bankowy – myślimy o zysku wyłącznie dla własnej przyjemności i korzyści akcjonariuszy. Ten zysk nam jest przecież potrzebny, by być w stanie absorbować szoki, po to, żeby depozyty były bezpieczne i po to, żeby można było generować nowe RWA – czyli po to, by generować nowe kredyty, czy to inwestycyjne, czy obrotowe, czy hipoteczne” – powiedział wiceprezes.
Jeżeli nie będzie zysku, co oznacza, że nie będzie możliwości powiększania kapitałów sektora bankowego, to będzie to ograniczało rozwój gospodarczy kraju.
„Bo nie będzie jego finansowania, nawet jeśli będą realizowane dobre projekty. A popatrzmy, jak duże projekty potrzebujemy finansować w najbliższych latach. Jeśli mówimy o transformacji energetycznej – a nasz kraj musi ją z wielu powodów przeprowadzić – to mówimy o potrzebach rzędu dziesiątków miliardów złotych” – podsumował Kembłowski.
BNP Paribas Bank Polska jest członkiem wiodącej międzynarodowej grupy bankowej BNP Paribas. Jest bankiem uniwersalnym, notowanym na GPW. Aktywa razem banku wyniosły 132 mld zł na koniec 2021 r.