Warsztaty samochodowe szybko odrabiają straty po pandemii
Kryzys wywołany pandemią dał się branży mocno we znaki. Choć nie wszystkie rodzaje działalności motoryzacyjnej ucierpiały tak samo, to jednak w mniejszym lub większym stopniu powodów do zmartwień nie brakuje wszystkim.
Szybko okazało się, że pandemia przejawia się m.in. przestojami w fabrykach spowodowanych brakiem komponentów od poddostawców. Niefortunnie, w najgorszym możliwym momencie wzrosły ceny nowych samochodów, podwyżki wywołały m.in. wymagania ekologiczne i techniczne wynikające choćby z norm emisji spalin, a także ochrona europejskiego rynku stali.
W 2020 r. liczba rejestracji nowych aut osobowych i dostawczych spadła o 15 proc., autobusów o prawie 40 proc., a samochodów ciężarowych o 27 proc.
Za wzrostem cen nowych aut, szybko zaczęły podążać wyceny pojazdów z drugiej ręki, które na dodatek w pandemii trudniej było sprowadzić z zagranicy. Może i nie martwiło to salonów sprzedaży, ale serwisy już tak.
Jak podaje raport Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego i KPMG, w 2020 r. liczba rejestracji nowych aut osobowych i dostawczych spadła o 15 proc., autobusów o prawie 40 proc., a samochodów ciężarowych o 27 proc.
Liczne lockdowny dotknęły też rynek aut używanych. Według danych Instytutu Samar liczba rejestracji tych sprowadzanych z zagranicy spadła o 17 proc., a nawet w przypadku jeżdżących już po polskich drogach, właściciela zmieniło o 8 proc. pojazdów mniej niż rok wcześniej.
W ciągu pierwszych pięciu miesięcy 2021 r. na drogi wyjechało o 38 proc. więcej nowych samochodów osobowych i dostawczych oraz o 62 proc. więcej ciężarówek i autobusów
Grudzień 2020 r. przyniósł już jednak sygnały poprawy na rynku aut osobowych i dostawczych, a od marca 2021 r. klienci naprawdę ruszyli na zakupy. W przypadku samochodów ciężarowych i autobusów systematyczna poprawa zaczęła się już w listopadzie. Koniec końców, w ciągu pierwszych pięciu miesięcy 2021 r. na drogi wyjechało o 38 proc. więcej nowych samochodów osobowych i dostawczych oraz o 62 proc. więcej ciężarówek i autobusów.
Czytaj także: Raport ACEA o rynku nowych aut w UE: diesle w odwrocie, elektryki w natarciu
Długie kolejki do serwisów samochodowych
Wiele salonów samochodowych zaczęło uskarżać się na braki w dostawach nowych aut. Ale jeszcze bardziej od salonów samochodowych zapracowane są obecnie serwisy, do których ruszyli kierowcy przed zbliżającymi się wakacjami.
Przedstawiciele warsztatów zgodnie twierdzą, że w pandemii musieli zmagać się z zastojami, bo ludzie generalnie mniej jeździli. Skutkowało to wzrostem ich zaległości wobec dostawców i banków do 338 mln zł na koniec kwietnia 2021 roku, przy 324 mln zł rok wcześniej (wzrost o 4,4 proc.).
Teraz mają szansę to odrobić. Po wymuszonych lockdownami postojach wiele aut wymaga gruntownych przeglądów i przygotowania do sezonu urlopowego, z którego Polacy raz, że nie chcą w tym roku rezygnować, a dwa częściej wybierają wypoczynek w kraju i chcą mieć do dyspozycji samochód. W efekcie serwisy doświadczają zdwojonego obłożenia. Nie mogą doprosić się o niezbędne części u dystrybutorów, a klienci muszą czekać w wydłużających się kolejkach.
Problemy z płatnościami na rzecz dostawców i banków ma aktualnie 6 tys. aktywnych, zawieszonych i zamkniętych firm zajmujących się naprawą aut. Średnia ich zaległość przekracza 56 tys. zł
– W pandemii serwisy, choć miały znacznie mniej klientów, radziły sobie jak mogły. Aby uniknąć problemów z płatnościami, rozliczały się z nowymi kontrahentami tylko gotówkowo i nie stosowały odroczonych terminów płatności.
W efekcie niektórym właścicielom firm zdarzało się nawet poprawić jakość rozliczeń z klientami w porównaniu z sytuacją sprzed pandemii, ale obroty serwisów były jednak niższe i jak pokazują nasze statystyki przełożyły się na wzrost zaległości u kontrahentów i w bankach – mówi Sławomir Grzelczak.
Problemy z płatnościami na rzecz dostawców i banków ma aktualnie 6 tys. aktywnych, zawieszonych i zamkniętych firm zajmujących się naprawą aut. Średnia ich zaległość przekracza 56 tys. zł.
Kłopotów tego typu doświadcza też 2,1 tys. firm sprzedających w hurcie i detalu części i akcesoria samochodowe. Ich nieopłacone w terminie faktury i kredyty zbliżają się do 273 mln zł. Przez rok wzrosły nieznacznie mniej niż zaległości serwisów, bo o 3,2 proc. (8,2 mln zł).
Najwięcej firm ma problemy z rozliczeniami w woj. mazowieckim i śląskim, jednak najwyższy odsetek niesolidnych płatników, min. 6 proc. występuje wśród prezentowanych przedsiębiorstw na Dolnym Śląsku oraz w kujawsko-pomorskim.
Najmniejszy odsetek niepłacących na czas jest w tej branży w woj. podkarpackim, świętokrzyskim i lubelskim.
Czytaj także: Kosztowny problem z OC może dotyczyć 1,5 mln właścicieli używanych pojazdów
Zaległości sprzedawców samochodów
Dla dopełnienia obrazu rozliczeń z podmiotami z branży motoryzacyjnej można dodać, że o niemal 5 proc. wzrosły zaległości przedsiębiorstw sprzedających w hurcie i detalu samochody osobowe oraz furgonetki, do 483,3 mln zł.
Z kolei handlujący ciężarówkami i autobusami zmniejszyli wartość nieopłaconych zobowiązań o prawie 7 proc. co przełożyło się na spadek o 4,6 mln zł do 61,9 mln zł. W tym czasie, od kwietnia 2020 r. do kwietnia 2021 r., widoczne w bazach BIG InfoMonitor oraz BIK zaległości firm z wszystkich branż zyskały na wartości niecałe 2 proc.
O niemal 5 proc. wzrosły zaległości przedsiębiorstw sprzedających w hurcie i detalu samochody osobowe oraz furgonetki, do 483,3 mln zł
– Po okresowych spadkach sprzedaży, wszystko wskazuje na to, że konsumenci wracają do zakupów i aktywnego użytkowania oraz konserwacji posiadanych pojazdów. Firmy nawet wcześniej wystartowały z uzupełnianiem lub odnawianiem swoich flot.
Oby tylko sytuacja na świecie ustabilizowała się na tyle, aby dostawy odbywały się w normalnym trybie – mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
Czytaj także: Całkowity koszt posiadania elektryka już po roku jest taki sam, jak samochodu spalinowego