W pandemii Niemcy wybudowali rekordową liczbę mieszkań, ale to wciąż za mało
Dane o wynikach budowlanych za zeszły rok opublikował pod koniec maja Federalny Urząd Statystyczny. Ten rekord to ponad 306 000 mieszkań, najwyższy stan od roku 2001, gdy zbudowano ich 326 000.
Brakuje pracowników i materiałów budowlanych
Związek zawodowy budowlańców IG BAU jednak zauważył, że popyt jest większy, a zatem ofensywę budowlaną rządu trzeba uznać za porażkę. Faktycznie, koalicja CDU/CSU-SPD postawiła sobie za cel budowanie 375 000 mieszkań rocznie, w sumie 1,5 mln w mijającej kadencji.
Eksperci są zdania, że jedną z możliwych przyczyn wolniejszego niż zakładano tempa budowy jest brak rzemieślników i budulca, drewna, stali, materiałów izolujących, których dostawy się w pandemii opóźniają.
Ten zdawałoby się dość nieoczekiwany stan rzeczy wciąż niepokoi osoby odpowiedzialne za mieszkalnictwo. Od pewnego czasu rośnie liczba inwestycji rozpoczętych, ale niemogących doczekać się finalizacji. W zeszłym roku takich „rozgrzebanych” budów było 780 000.
Trudna sytuacja mieszkaniowa w Berlinie
Na niedostatek własnych czterech kątów cierpią szczególnie mieszkańcy Berlina, gdzie w zeszłym roku zbudowano zaledwie szesnaście tysięcy nowych mieszkań, o kilkanaście procent mniej niż planowano. Berliński senator (minister) ds. rozwoju miasta Sebastian Scheel przyznał, że z powodu rosnących potrzeb rocznie musi przybywać dwadzieścia tysięcy mieszkań.
Jednocześnie w stolicy Niemiec spadły czynsze do nieco ponad dziesięciu euro za metr kwadratowy. W dorocznym raporcie na temat tamtejszego rynku mieszkaniowego „Wohnmarktreport Berlin” wyliczyli to eksperci banku specjalizującego się w kredytach budowlanych Berlin Hyp AG oraz pośrednika na rynku nieruchomości CBRE GmbH.
Nieudana próba obniżenia czynszów
Autorzy ekspertyzy zarazem zwrócili uwagę na ograniczoną wymowę tych danych z powodu obowiązującej krótko w zeszłym roku, a potem (w połowie kwietnia 2021 r.) uchylonej przez trybunał konstytucyjny ustawy, która zamrażała czynsze w berlińskich mieszkaniach.
Ustawa weszła w życie w lutym 2020 roku i zamrażała na poziomie z czerwca 2019 roku czynsze półtora miliona mieszkań, a także ustanawiała według wieku i standardu budynku maksymalny poziom czynszów.
Ustawa, zwana też „pokrywką na komorne” (Mietendeckel) była reakcją czerwono-czerwonej koalicji (SPD-Lewica) na podwojenie się czynszów w latach 2008-2019, do jedenastu euro za metr kwadratowy, oraz na protesty najemców i miejskich aktywistów.
Ustawę zaskarżyli jednak deweloperzy oraz politycy CDU/CSU i FDP jako ograniczającą prawo własności. Federalny Trybunał Konstytucyjny przychylił się do tej oceny, wskazując zarazem na to, że tego typu ograniczenie może tylko wprowadzić ustawodawca federalny, a więc Bundestag (który po części już to wcześniej uczynił), a nie parlament krajowy, w tym wypadku Izba Deputowanych landu Berlin.
Najemcy będą więc musieli zwrócić zaległe niedopłacenia. Dla tysięcy z nich ta wsteczna dopłata do czynszów będzie stanowić ogromne obciążenie, ale lewicowy Senat Berlina, czyli krajowy rząd socjaldemokratów i Lewicy, obiecał ich wspomóc.
Czyli – trybunał z Karlsruhe potwierdził świętość własności prywatnej w kapitalizmie, ale społeczna gospodarka rynkowa (soziale Marktwirtschaft) raczej przez to nie ucierpi. A budować jak najwięcej mieszkań i tak trzeba. Bo tylko to może rozwiązać problem ich niedostatku.