W oczekiwaniu na wyniki wyborów w USA.

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

bachert.joanna.01.150xWydarzeniem minionego tygodnia na rynkach finansowych był niewątpliwie huragan Sandy, który zamknął amerykański rynek akcji na dwa dni. Powrót na rynek Amerykanów po tej przymusowej przerwie - zgodnie z oczekiwanymi - przyczynił się do umocnienia euro zakończonego spadkiem kursu EUR/USD do 1,28. To spory jak na dwa dni ruch biorąc pod uwagę, że jeszcze w środę (31.10) główna para walutowa testowała okolice 1,30 USD. Nastroje wobec wspólnej waluty psuć zaczęły słabe dane makroekonomiczne. Stopa bezrobocia wzrosła w Europie powyżej oczekiwań prognostyków.

W górę zrewidowano także odczyt z poprzedniego miesiąca. Do pogłębienia spadku notowań euro doszło już pod koniec środowej sesji – notowania pary EUR/USD spadły do 1,295. Czwartek, dzień wolny od handlu m.in. Polsce, ale też i w innych krajach (i to nie tylko europejskich) tętnił jednak życiem na rynkach światowych i co więcej przyniósł kolejne, ważne dla inwestorów publikacje. Pozytywnie zaskoczył raport ADP pokazujący zmianę zatrudnienia w sektorze prywatnym poza rolnictwem. Rynek wskazywał na 135 tys. nowych miejsce pracy, podczas gdy z opublikowanych danych wynikało, że w październiku przybyło 158 tys. miejsc pracy Lepsza od przewidywań i wyniku z poprzedniego tygodnia okazała się również liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA (363 tys.).

Dobre dana z amerykańskiej gospodarki wraz ze spokojnym powrotem na rynek amerykańskich inwestorów (do końca nie można było bowiem przewidzieć ich reakcja na wydarzenia związane z huraganem) zadziałały pro-dolarowo. Piątek (2.11), dobre nastroje wobec „zielonego” podtrzymywały opublikowane kolejne mocniejsze niż oczekiwał rynek dane z USA. Raport rządowy z amerykańskiego rynku pracy (non-farm payrolls) okazał się zwieńczeniem szeregu korzystnych publikacji jakie wcześniej docierały zza oceanu. Nie tylko podano bowiem, że w ubiegły miesiącu przybyło 171 tys. nowych miejsc pracy (oczekiwano 125 tys.), ale dodatkowo w górę zrewidowano dane wrześniowe (o +34 tys.). W rezultacie, biorąc pod uwagę publikowane wcześniej lepsze wskaźniki aktywności ekonomicznej i nastrojów konsumenckich (m.in. odczyty ISM dla przemysłu, czy indeks Conference Board), mamy wyraźne potwierdzenie poprawy kondycji gospodarczej w USA. W tej sytuacji, nawet wzrost stopy bezrobocia do 7,9% z 7,8% nie przestraszył inwestorów, którzy najprawdopodobniej zinterpretowali go jako korektę nieoczekiwanego spadku w poprzednim miesiącu (z 8,1%).

W tym samym czasie dodatkowo nastroje i perspektywy dla euro nadszarpnął przewijający się przez rynek temat Grecji. Decyzja tamtejszego trybunału konstytucyjnego, który podważył zgodność reformy emerytalnej uzgodnionej przez rząd z ekspertami Troiki, sprawia, iż niewykluczone, że trzeba będzie szukać oszczędności gdzie indziej, a sprawę dodatkowo pogarsza słabnąca pozycja koalicji rządowej. Jak pokazało środowe głosowania nad ustawą prywatyzacyjną rządu nie popiera już Demokratyczna Lewica. Co więcej kurczy się koalicyjny PASOK. Jeśli w proteście przeciwko dalszym oszczędnością zaczną odchodzić kolejni politycy popierający działania Aten, wkrótce rosnące powątpiewanie w finansowania tzw. trzeciego bailoutu dla Grecji może przywrócić na rynek widmo Gretixu.

W tym tygodniu to jednak nie Grecja będzie na pierwszym planie. Uwaga inwestorów zostanie skierowana przede wszystkim na wybory prezydenckie w USA, które odbędą się we wtorek (6.11). To, kto zasiądzie w Białym Domu jest dla rynków bardzo ważne. Gdyby bowiem wygrał M.Romney, pojawiłoby się ryzyko, że Republikanie nie przedłużą kadencji szefowi FOMC, a to mogłoby oznaczać koniec luźnej polityki monetarnej w USA. Taki rozwój wydarzeń prowadziłby zapewne do umocnienia dolara. Faworytem wydaje się jednak B.Obama. Jego wybór to w zasadzie gwarancja stanowiska dla B.Bernanke, a co za tym idzie kurs na słabszego dolara. W rezultacie, obecnie możliwy jest zarówno ruch ku 1,25 USD, jak również w kierunku 1,33 USD. Na razie euro traci na wartości, kurs EUR/USD zaatakował dzisiaj z rana wsparcie na 1,28. Do ogłoszenia wyniku wyborów w USA raczej nie oczekiwalibyśmy znaczącej zmiany obrazu rynku głównej pary walutowej.

Na płytkim rynku pozytywne nastroje zza oceanu umocniły złotego. W piątek (2,11) kurs ERU/PLN podjął próbę ataku na wsparcie przy 4,10, a dzisiaj od rana notowany jest w okolicach 4,12. Ten silny spadek notowań euro można traktować w kategoriach korekty ruchu do 4,16 z końca ubiegłego miesiąca, który w średnim terminie czasu najprawdopodobniej wsparty zostanie dalszym dyskontowaniem potencjalnych działań ze strony RPP oraz głębszymi spadkami na rynku euro/dolara. W środę (zgodnie z oczekiwaniami rynkowymi) Rada zdecyduje się na rozpoczęcie cyklu obniżek stóp procentowych (7.11 o 25pb) czym może osłabić naszą walutę. Nie wykluczamy zatem powrotu do 4,15 a może i naruszenia strefy 4,18-4,20 w tym tygodniu. Pierwszy, silny opór to 4,125-4,13 a następnie 4,145-4,15. Od dołu spadki na parze EUR/PLN ograniczane będą przez poziomu 4,115 oraz 4,10.

W tym tygodniu mamy też posiedzenie EBC i Bank Anglii. O ile M.Draghi raczej nie wzbudzi emocji (bank wciąż czeka na ruch Hiszpanii, która musi oficjalnie poprosić o pomoc, aby EBC mógł zacząć interweniować, a ta nadal odwleka w czasie swą decyzję), o tyle na kolejną ekspansję może zdecydować się natomiast BoE. W centrum uwagi znajdzie się też bank Australii. Oczekiwana, kolejna obniżka stóp może dodatkowo negatywnie wpłynąć, szczególnie na notowania walut emerging markets, w tym złotego.

121105.ryn.walut.01.300x654

121105.ryn.walut.02.600x251

Joanna Bachert
Biuro Strategii Rynkowych
PKO Bank Polski