Sekretarz Wydawnictwa: Słowom sens przywrócić warto
![Sekretarz Wydawnictwa: Słowom sens przywrócić warto Sekretarz Wydawnictwa: Słowom sens przywrócić warto](https://sp-ao.shortpixel.ai/client/to_webp,q_glossy,ret_img,w_850,h_478/https://bank.pl/wp-content/uploads/2019/08/Andrzej-Lazarowicz-sekretarz-wydawnictwa-850x478.jpg)
Tak naprawdę jednak to zbyt wiele się wokół nas nie zmieniło. Kolejny styczeń listopad raczej niż zimowy miesiąc przypomina. Nie milkną kłótnie polityków, już nie wiadomo nawet, o co się wadzących, albo co jedni drugim chcącym udowodnić. Znowu coś tam proponują, życie lepsze społeczeństwu obiecują, a niektórym to nawet kolejne podwyżki…
A my, jak słusznie onegdaj zauważył prof. Leszek Kołakowski: rozdarci jesteśmy między niedające się pogodzić pragnienia: chcemy coraz mniej państwa, którego nadzór i natrętne wtrącanie się w nasze sprawy odczuwamy z przykrością, względem którego przeżywamy niemiło własną swoją niemoc; jednocześnie chcemy coraz więcej państwa, by broniło nas przeciw wszystkim możliwym nieszczęściom, pochodzącym od natury, od społeczeństwa czy od nas samych, by zagwarantowało nam bezpieczeństwo totalne, zajęło się naszymi interesami i wspierało naszą szczególną sprawę przeciwko wszystkim innym.
Ale, z drugiej strony – no bo zawsze jakaś tam druga jest – nie do końca wierzymy temu, co słyszymy. Może po trosze i dlatego, że to, co w mediach publikuje się, bądź mówi, dziwnie jakoś przypomina – zwłaszcza tym, co latek co nieco przeżyli – to, co w czasach sowietyzacji naszego kraju się działo. Bo – według przywołanego już prof. Kołakowskiego – sowietyzm buduje się jako właśnie taka sytuacja, w której wszyscy wiedzą, że nic nie jest i nic nie może być „naprawdę” w mowie publicznej, że wszystkie słowa utraciły pierwotny swój sens i że dziwić się temu nie należy, że można karalucha nazwać słowikiem, a pietruszkę nazwać symfonią, wówczas zaś zgrozę i osłupienie budzi odkrywca, który karalucha karaluchem nazwie, a pietruszkę pietruszką. Tam właśnie sowietyzacja zbiera żniwo, gdzie za wyczyn umysłowy i moralny albo za ekstrawagancję szaleńczą uchodzi publiczne użycie słów w ich zwykłym znaczeniu (…) Jeśli życie prawdziwe wyczerpuje się w powszedniej krzątaninie i powszedniej udręce, a rytualny frazes pozbawiony semantycznej wartości unieruchamia i zastępuje myśl wszelką i jeśli nikt się już temu nie dziwi, sowietyzacja jest spełniona.
Może zatem najwyższa pora poprosić za Julianem Tuwimem:
Lecz nade wszystko – słowom naszym,
Zmienionym chytrze przez krętaczy,
Jedyność przywróć i prawdziwość:
Niech prawo zawsze prawo znaczy,
A sprawiedliwość – sprawiedliwość.