Rośnie liczba niewypłacalności polskich firm. To efekt przegrzania gospodarki?

Rośnie liczba niewypłacalności polskich firm. To efekt przegrzania gospodarki?
Fot. Pixabay.com
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Liczba niewypłacalności polskich firm wzrosła o 13% r/r do 76 w kwietniu 2018 r., podał Euler Hermes na podstawie oficjalnych danych z Monitora Sądowego i Gospodarczego. Od początku roku opublikowano informacje o niewypłacalności 336 polskich przedsiębiorstw wobec 291 w tym samym okresie ubiegłego roku (wzrost o 15% r/r).

Rośnie liczba niewypłacalności polskich firm. To efekt przegrzania gospodarki?

Niewypłacalności obejmują niezdolność do regulowania zobowiązań wobec dostawców, skutkującą upadłością bądź którąś z form postępowania restrukturyzacyjnego, podano.

„Liczba niewypłacalności w IV wzrosła r/r najbardziej w województwach pomorskim (najliczniejsze – firmy produkcyjne) oraz wielkopolskim (tutaj głównie – firmy budowlane).Jednak największym odwróceniem dotychczasowego trendu był wzrost niewypłacalności w woj. podkarpackim, podobnie jak w woj. pomorskim efekt przede wszystkim problemów sektora produkcyjnego (trzy z czterech niewypłacalności). Z kolei największe niewypłacalności w kwietniu w budownictwie to firmy z województwa podlaskiego” – czytamy w komunikacie.

Wśród spostrzeżeń dotyczących niewypłacalności polskich firm eksperci wymienili:

– Budownictwo jak na razie nie stało się kołem zamachowym gospodarki – mimo rozwoju sezonu budowlanego liczba niewypłacalności w branży wciąż rośnie (w kwietniu było ich 18, czyli dwukrotnie więcej niż przed rokiem). Nie są to już jedynie firmy małe – dwie z trzech największych niewypłacalności dotyczyło właśnie firm budowlanych. W większości przypadków są to firmy o obrotach od kilkunastu do ok. 30 mln zł, często firmy prac wyspecjalizowanych – czyli podwykonawcy dużych firm ogólnobudowlanych.

– Sektor o największej liczbie niewypłacalności, bo aż 22 w kwietniu to firmy produkujące na potrzeby budownictwa, ale także wyroby konsumenckie (nie tylko żywność) i inwestycyjne.

– Najwyższy wzrost liczby niewypłacalności dotyczył spółek akcyjnych – aż o 48% r/r (37 firm).

– Usługi – największą grupa w tym gronie były niewypłacalne firmy z sektora obsługi nieruchomości i inwestycji.

– Handel hurtowy – 7 z 11 niewypłacalnych hurtowni dostarczało wyroby na potrzeby budownictwa bądź do obsługi procesów inwestycyjnych (zbiorniki, maszyny, urządzenia etc.).

Widać już pierwsze symptomy przegrzania

– Gospodarka jest w tej chwili w dość dziwnym momencie: rośnie PKB, rośnie eksport, wiele firm ma dosyć duże zasoby gotówki, a z drugiej strony mamy duży wzrost niewypłacalności oraz pogorszenie r/r tempa spłaty zobowiązań w całej gospodarce (firmy płacą sobie gorzej, niż rok temu). Z czego to wynika? Jedną z głównych przyczyn jest to, iż dystrybucja korzyści z rozwoju gospodarczego nie jest równa. Te np. tak znacznie rosnące inwestycje są przede wszystkim inwestycjami w wielkie projekty infrastrukturalne, z czego korzysta dosyć wąskie grono dużych wykonawców. Stąd mimo, iż gospodarka rośnie, to ryzyko w gospodarce, m.in. ze względu na znaczne rozwarstwienie również rośnie – powiedział członek zarządu Euler Hermes odpowiadający za ocenę ryzyka Tomasz Starus.

Według Euler Hermes, widać już pierwsze symptomy przegrzania – w budownictwie brakuje wszystkiego: nie tylko pracowników czy materiałów, ale także czasu na realizację kontraktów, jak i wystarczających marż z ich realizacji. Są już więc pierwsze przypadki firm opuszczających inwestycje, dla których zapłacenie kary za niewykonanie kontraktu wiążą się z mniejszymi stratami niż kontynuowanie ich realizacji.

– Wiele firm – nie tylko mniejszych podwykonawców, ale także firm usługowych obsługujących proces inwestycyjny, handlowych czy w końcu produkcyjnych odczuje skutki niskiej lub wręcz ujemnej rentowności budownictwa – dodał Starus.

Upadają firmy MSP

Większość upadłości dotyczyło firm z sektora MSP, który nie jest w stanie czerpać korzyści ze wzrostu gospodarczego. Przeciwnie, rosnąca konsumpcja i eksport wymagając jednocześnie dużej konkurencyjności cenowej i kredytowej obnaża ich słabość w tym względzie.

„Sprzedają coraz więcej ci, którzy mogą zejść z cenami na poziom dla nich nieosiągalny oraz kredytować sprzedaż przez okres i na skalę, na którą polski sektor MSP nie może sobie pozwolić. Tym niemniej obroty aktualnie niewypłacalnych firm są z reguły o rząd wielkości większe, niż w minionych miesiącach (podobnie jak we wspomnianym budownictwie) – średni obrót firm z tego grona oscylował już w granicach kilkunastu, a nie kilku milionów złotych. Co więcej, w kwietniu najwyższy wzrost liczby niewypłacalności dotyczył spółek akcyjnych – aż o 48% r/r (37 firm)” – czytamy dalej.

– To pewien paradoks, że koncentracja następuje nie w chwili kryzysu, ale boomu gospodarczego (przynajmniej pod względem wskaźników makroekonomicznych). Podobnie jak wzrost liczby upadłości firm budowlanych w okresie największego wzrostu nakładów na inwestycje budowlane. Paradoksy, które w Polsce stają się faktem, tak jak chociażby 15% wzrost niewypłacalności (od początku roku) przy 5% wzroście PKB w I kw. – podsumował Starus.

Źródło: ISBnews