Represja finansowa, czyli jak banki i ich klienci finansują zadłużenie państwa
Represję finansową umożliwia ekspansyjna polityka pieniężna banków centralnych, która obniża stopy procentowe. Nie odzwierciedlają one ryzyka inwestycyjnego i nie gwarantują zwrotu od pożyczek na satysfakcjonujący poziomie.
Prezent dla rządu od banków centralnych
Represja finansowa jest praktyką powszechną od światowego kryzysu finansowego z 2008 roku.
Polski rząd od kilku lat korzystał na polityce pieniężnej dużych banków centralnych, która doprowadziła do obniżenia rentowności obligacji na całym świecie.
Od kilku miesięcy represję finansową wzmacnia dodatkowo polityka Narodowego Banku Polskiego.
Polityka EBC przekierowała inwestorów na rynki wschodzące
W 2001 roku obsługa długu publicznego kosztowała budżet 7,4% wielkości długu Skarbu Państwa. Z pewnym uproszczeniem można powiedzieć, że rząd zaciągał pożyczki na taki procent.
Stopniowo ten procent spadał, co wynikało z rosnącej wiarygodności Polski. W 2007 roku, przed zastosowaniem na dużą skalę represji finansowej przez główne banki centralne, relacja kosztów obsługi długu do wielkości długu SP wynosiła 5,5%. Zaczęła spadać od roku 2015, gdy EBC kupując obligacje rządowe, doprowadził do spadku ich rentowności w strefie euro.
Inwestorzy szukając wyższych rentowności przenieśli się na rynki wschodzące, w tym do Polski, powodując obniżkę kosztów obsługi naszego długu.
W 2013 roku obsługa długu SP kosztowała podatników 42,5 mld zł, a w roku 2018 już tylko 29,5 mld zł. Tymczasem w okresie między 2013 a 2018 rokiem dług SP wzrósł o 116 mld zł.
Dług rośnie, koszt obsługi długu spada?
Na rok 2020 rząd w budżecie zaplanował wydatki na obsługę długu w wysokości 27,6 mld zł, a w ciągu pięciu miesięcy wydał na ten cel 12,6 mld zł.
W marcu NBP rozpoczął skup obligacji. W efekcie ich rentowność zaczęła spadać mimo, że stało się oczywiste, że deficyt budżetowy i dług SP w końcu roku będą znacznie wyższe niż planowane w ustawie budżetowej.
Tylko w I kwartale dług sektora rządowego wzrósł o 63 mld zł. Tymczasem na początku roku rentowność 10-letnich obligacji wynosiła 2,36%, a obecnie 1,3%.
Gdyby koszt obsługi długu pozostał na takim poziomie jak w roku 2013, rząd musiałby w tym roku wydać na ten cel przeszło 50 mld zł.
Represja finansowa obniżyła ten koszt o blisko 30 mld zł, czyli niewiele mniej niż wynoszą dochody budżetu z CIT.
To obciąża nie tylko banki, kupujące obligacje skarbowe, ale także ich klientów. W ostatnich tygodniach otrzymali od swoich banków informacje o spadku oprocentowania depozytów, niemal do zera oraz o wzroście opłat za rozmaite usługi.
To ukryty podatek, który płacimy, by rząd mógł tanio pożyczać pieniądze.