Prezes NBP zapowiada: kiedy będzie potrzeba podwyżki stóp procentowych, zrobimy to
„Jeśli ocenimy, że inflacja w średnim okresie będzie kształtować się powyżej naszego celu w wyniku czynników popytowych, będziemy reagować. Nasze podejście jest całkowicie pragmatyczne. Kiedy będzie potrzeba podwyżki stóp – zrobimy to” – powiedział Glapiński w wywiadzie udzielonemu „Gazecie Bankowej”.
Czytaj także: W tym roku jeszcze trzy podwyżki stóp procentowych w Czechach >>>
Dodał, że w obecnej sytuacji dyskutowanie o zmianie polityki pieniężnej jest przedwczesne, a występująca podwyższona inflacja jest zjawiskiem przejściowym.
W tej chwili dyskutowanie o zmianie polityki pieniężnej jest przedwczesne zarówno w przypadku NBP, Fed i EBC.
– powiedział szef banku centralnego.
Podwyższona inflacja jest zjawiskiem przejściowym?
„W percepcji rynków i ekonomistów z najważniejszych banków centralnych, podwyższona inflacja jest zjawiskiem przejściowym. Nie brakuje jednak głosów, że może być inaczej, tj. że te oczekiwania okażą się niesłuszne i poziom inflacji będzie wyższy. Są to jednak nadal głosy poszczególnych ekonomistów, a nie powszechny pogląd, zwłaszcza w głównych bankach centralnych” – dodał.
Czytaj także: Czechy: stopy procentowe w górę >>>
Przypomniał, że w procesie normalizacji polityki pieniężnej „wycofuje się najpierw luzowanie ilościowe, a dopiero potem podnosi stopy”.
„Nie jest możliwe, byśmy podnosili stopy i jednocześnie dokonywali dużych zakupów obligacji” – wskazał Glapiński.
Presja na podwyżki stóp procentowych
Presja na podwyżki stóp procentowych – jak zaznaczył – może występować z uwagi na to, że „ogólnie utarło się, że w krajach konwergujących stopy muszą być wysokie”.
„Dla inwestorów zagranicznych i banków im wyższe stopy procentowe, tym oczywiście lepiej. W tej chwili zagraniczni gracze wyprzedają obligacje, oczekując, że stopy procentowe wzrosną i będzie można taniej je odkupić. Dla nas też jest to odczuwalne, wzrosła podaż obligacji na aukcjach odkupu, które organizujemy w ramach strukturalnych operacji otwartego rynku” – wskazał Glapiński.
Czytaj także: Węgry: główna stopa procentowa w górę; bank centralny reaguje na ryzyko inflacyjne >>>
„Po kilku latach okaże się, czy stopy w Polsce nadal będą wyższe niż w krajach zachodnich, czy nie. Moim zdaniem, nadal będą wyższe, bo nasza gospodarka będzie się rozwijać szybciej” – podkreślił.
Zaznaczył, że w środowisku niskich stóp w Polsce występuje niski popyt inwestycyjny.
Szczególnie martwi to, że nie ma popytu na kredyty inwestycyjne.
„Inwestycje nadal są niskie ze względu na wysoką niepewność, bo nikt nie wie co będzie za rok, czy nie pojawi się kolejna fala pandemii”- ocenił Glapiński.
Na razie nie chcemy, by złoty się umacniał.
– podsumował.
Glapiński: Polska powinna zachować własną walutę na zawsze
Polska powinna zachować własną walutę „na zawsze”, uważa prezes NBP.
Własna waluta jest niezwykle korzystna dla kraju, który się rozwija. Dzięki temu mamy trwałe warunki, by iść szybciej o 2-2,5% niż bogate państwa UE. Własną walutę trzeba utrzymać – nie, jak niektórzy mówią, najdłużej jak się da, ale utrzymać na zawsze.
„Nie jesteśmy krajem wielkim, lecz z pewnością dużym, w którym własna waluta najlepiej się sprawdza. Korzyści z przyjęcia euro mogą dotyczyć Litwy, Chorwacji, Estonii czy mniejszych państw o bardzo otwartych gospodarkach. Ale tak duży kraj, jak Polska powinien mieć własną walutę” – powiedział Glapiński w wywiadzie dla „Gazety Bankowej”.
Podkreślił, że szoki i wahania koniunktury mogą być w w przypadku zachowania własnej waluty amortyzowane w dużym stopniu zmianami kursu tej waluty, a nie stopy bezrobocia.
„Gdybyśmy mieli euro, każdy kryzys przynosiłby większy spadek aktywności gospodarczej, czyli wzrost bezrobocia, tak jak we Włoszech i Hiszpanii” – podkreślił.
Dodał, że w przypadku zewnętrznych kryzysów kraj „bez własnej waluty nie ma narzędzi, aby chronić własną gospodarkę”.
„Dla biznesu międzynarodowego, lepiej by było, gdybyśmy zamiast złotego mieli euro. Operacje na wspólnej walucie są prostsze, dostępność kapitału większa, nie ma dodatkowych kosztów. Ale punkt widzenia interesów polskiej gospodarki jest inny” – ocenił szef banku centralnego.
Wsparcie banku centralnego w budowie „polskiego atomu”
Jedynym sposobem powiększania zasobów energetycznych jest budowa elektrowni atomowych w Polsce, co zamierza wspierać finansowo – obok konsorcjów bankowych – NBP, poinformował poinformował Adam Glapiński. Jego zdaniem, wsparcie banku centralnego w budowie „polskiego atomu” jest kluczowe zarówno dla gospodarki, jak również dla cen energii, a więc i dla inflacji.
„Wzrost cen energii jest nie tylko główną przyczyną inflacji, lecz również czymś, co nam coraz bardziej ciąży i może hamować rozwój gospodarczy. W najbliższych 20 latach będzie to rosnący problem. W tej chwili nie mamy dobrej odpowiedzi, skąd będziemy brali energię. Dla nas jedynym wyjściem jest atom” – powiedział Glapiński w wywiadzie dla „Gazety Bankowej”.
„Wspomniałem już publicznie o naszym możliwym zaangażowaniu w program budowy elektrowni atomowych. Tak jak w innych krajach, tak prawdopodobnie u nas powstaną konsorcja bankowe, które będą te projekty finansować. Skala tego finansowania będzie musiała być bardzo wysoka. Dlatego właśnie bez wsparcia banku centralnego trudno będzie to finansowanie zapewnić. My to wsparcie zapewnimy” – wyjaśnił prezes NBP.
Dodał, że jest za wcześnie na konkretne deklaracje.
„Wpierając ten program, będziemy wprost dbać o potencjał gospodarki i o wartość pieniądza” – podsumował.
Na początku kwietnia br. szef banku centralnego poinformował, że rola NBP byłaby kluczowa w budowie systemu elektrowni atomowych w Polsce; bank centralny spełniałby podobną rolę, jak w przypadku finansowania kolejnych tarcz, uruchamianych przez rząd.