Prezes mBanku o podważaniu WIBOR-u, umowach frankowych i wakacjach kredytowych

Prezes mBanku o podważaniu WIBOR-u, umowach frankowych i wakacjach kredytowych
Cezary Stypułkowski,
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Podważanie złotowych umów kredytowych opartych na wskaźniku WIBOR to nie jest armagedon, to jest bomba atomowa - powiedział w rozmowie z nami Cezary Stypułkowski, prezes mBanku, podczas Forum Bankowego.

Na nasze pytanie co jest większym zagrożeniem dla sektora bankowego – czy nierozwiązana kwestia kredytów frankowych czy kwestionowanie WIBOR-u – Cezary Stypułkowski odpowiedział:

„Jedno i drugie jest zagrożeniem. Proszę pamiętać, że w odniesieniu do tzw. spraw frankowych też zaczęło się od kwestionowania tabeli kursowej jako podstawy wyznaczania kursu wymiany waluty. Co było bezzasadne.”

W jego opinii kwestionowanie WIBOR-u to jest próba zastosowania tego samego scenariusza, co w przypadku umów frankowych. Jak mówi prezes mBanku taki scenariusz jest bardzo niebezpieczny, bo kwestionuje zasady działania 30- czy 40-letnich umów.

„Żaden kraj w takich warunkach nie jest w stanie funkcjonować” – zaznaczył.

Na uwagę, że jednak kredyty walutowe to już przeszłość, i że już takich kredytów się nie udziela, natomiast kredyty złotowe są cały czas udzielane i ich wartość jest znacznie większa niż kredytów walutowych – stwierdził:

„W tym sensie zagrożenie z tego tytułu jest nieporównywalnie większe, gdyby doszło do precedensowych spraw związanych z unieważnieniem umów. To nie jest armagedon, to jest bomba atomowa”.

Czytaj także: Prezes ZBP o pierwszej w historii Forum Bankowego debacie polityków o sektorze bankowym

Co jest w stanie udźwignąć sektor bankowy?

Pytany o komentarz do wypowiedzi przewodniczącego KNF Jacka Jastrzębskiego podczas Forum Bankowego, który mówił, że banki nie powinny liczyć na to, że powstanie ustawa. która rozwiąże kwestie kredytów frankowych, mimo tego, że nadzór finansowy pracuje nad tą ustawą, powiedział:

„Myślę, że w KNF i w pozostałych instytucjach jest świadomość skali zagrożenia wynikającego z nierozwiązanej kwestii kredytów walutowych” i dodał:

 „Sądzę, że przewodniczący KNF trafnie powiedział, że my jesteśmy odpowiedzialni za zarządzanie bankami w warunkach, w których funkcjonujemy. […} Mnie osobiście wydaje się, że ustawa jest niezbędna, ale nie ma jej, więc musimy działać w tych warunkach, w których jej nie ma.”

Następnie stwierdził, że obecnie banki jedynie mogą  prowadzić dialog z klientami i proponować im ugody. Zaznaczył jednak, że osiągnięcie porozumień z klientami w związku ze skalą ich oczekiwań jest dość trudne.

Przypomniał w tym miejscu propozycję przewodniczącego KNF sprzed dwóch lat, która najogólniej mówiąc zmierza do wyrównania sytuacji kredytobiorcy walutowego i złotowego, którzy zawarli umowę kredytowe w tym samym czasie. Wyraził przypuszczenie, że rozwiązania, nad którymi pracuje obecnie KNF są oparte właśnie na tej propozycji.

„W tym sensie to rozwiązanie w dzisiejszych warunkach wydaje się być najdalej idące, zrozumiałe.”

Cezary Stypułkowski przypomniał, że od czasu kiedy przewodniczący KNF przedstawił swoją propozycję, sektor bankowy stworzył olbrzymie rezerwy pod scenariusze, które z tej propozycji wynikają.

„W dzisiejszych warunkach sektor ten scenariusz byłby w stanie udźwignąć” – ocenił prezes mBanku.

Czytaj także: Przewodniczący KNF o wnioskach dla polskiego sektora bankowego z upadku amerykańskiego Silicon Valley Bank

Kolejne wakacje kredytowe?

Zapytany o ewentualne wydłużenie wakacji kredytowych, czego nie wyklucza premier Mateusz  Morawiecki, prezes mBanku stwierdził krótko:

„To byłoby nieszczęście. Uważam, że promowanie takiej formuły, którą ja wiele lat temu nazywałem – Polska szkoła bankowa – czyli pożyczyć, nie oddać, zredukować, a na tym polegają wakacje kredytowe, to jest zła droga.”

I jeszcze dodał: „W sumie jest to transfer w jakiejś części kapitałów banków do relatywnie zasobniejszej części społeczeństwa polskiego.”

Jego zdaniem lepszym rozwiązaniem od wakacji kredytowych jest korzystanie z Funduszu Wsparcia Kredytobiorców.

Czytaj także: Forum Bankowe: kwestionowanie WIBOR, obciążenia fiskalne i franki głównym wyzwaniem dla bankowości

Atrakcyjność polskich banków dla inwestorów zagranicznych

Na pytanie czy w tej sytuacji polski sektor bankowy jest atrakcyjny dla zagranicznych inwestorów, którzy ewentualnie chcieliby wejść na polski rynek, stwierdził, że nie ma przesłanek, aby był atrakcyjny.

Wskazał na obciążenia podatkowe. Podał przykład mBanku, którym kieruje.

„Myśmy obciążeń publicznych zapłacili znacznie więcej niż wynoszą nasze koszty własne – będąc w stracie. Kiedy rozmawia się z jakimkolwiek bankowcem na świecie, to oni tego w ogóle nie rozumieją. A inwestorzy wkładają pieniądze nie po to, aby być, ale żeby zarobić. Na tym polega natura używania kapitału.”

Jak powiedział, inwestorzy oczekują określonej stopy zwrotu. Przypomniał, że w roku ubiegłym polski sektor bankowy przyniósł około 12 mld złotych zysku. Inwestorzy, których teraz nie ma w Polsce, oczekują stopy zwrotu na poziomie 14 procent. Przy takich oczekiwaniach polski sektor bankowy musiałby w roku ubiegłym mieć zysk na poziomie 30 mld złotych.

W jego opinii polski sektor bankowy maleje w relacji do rosnącej skali naszej gospodarki, a jego obciążenia i różne ryzyka – w tym regulacyjne, skutecznie odstraszają zagranicznych inwestorów od zakupów na naszym rynku.

Czytaj także: Forum Bankowe: potrzebne stabilne warunki prowadzenia działalności bankowej

Źródło: BANK.pl