Prezes JPMorgan Chase o Ameryce i świecie w tym roku
Referencje ma po temu wyśmienite. Bank, którym kieruje od 2006 roku zamknął 2023 r. zyskiem netto w wysokości niemal 50 miliardów dolarów. Wartość udzielonych kredytów i kapitałów zebranych dla klientów bankowości inwestycyjnej wyniosła monstrualne 2,3 bln (2 300 mld) dol. Każdego dnia przez komputery JPMorgan Chase przepływało między ponad 160 państwami 10 bilionów dolarów w ponad 120 walutach.
Jamie Dimon spodziewa się inflacji „higher-for-longer”
W liście do akcjonariuszy optymizmem jednak nie zgrzeszył. Spodziewa się inflacji „higher-for-longer”, niepewnych perspektyw wzrostu i pogłębiających się podziałów politycznych u siebie w kraju i na świecie. Nie są to warunki wymarzone dla banków, ale nie musi przecież mieć racji, może się mylić. Pytanie, ilu dałoby za to, że w ocenach błądzi – więcej niż dolara?
Zaznaczył, że konsumenci amerykańscy grosza wprawdzie nie ścibolą, a inwestorzy nie są bojaźliwi, ale gospodarka karmiona jest wydatkami rządu i narastającymi minusami na rachunkach państwa.
Literalnie powiedział w tej sprawie, że „dzisiejsze deficyty są wyższe i (co gorsza – JC) rosną w czasie boomu; nie są skutkiem recesji i otrzymały wspomaganie w postaci quantitative easing”. Nie trzeba chyba przekonywać, że nie było to tylko stwierdzenie faktów, ale też krytyka.
W związku ze zbyt licznymi niewiadomymi, władze JPMorgan Chase mają w zanadrzu bardzo różne scenariusze, w których jest miejsce na stopy procentowe w przedziale od 2 proc. aż do 8 proc.
Gospodarka może więc równie dobrze mocno rosnąć w warunkach umiarkowanego wzrostu poziomu cen przy wysokich stopach będących skutkiem wysokiego zapotrzebowania na środki (kapitał), jak popaść w recesję połączoną z inflacją, czyli co najmniej w tzw. stagflację. Prezes JPMorgan Chase dodał jednak, że prawdopodobieństwo najgorszego, tj. stagflacyjnego obrotu sytuacji jest obecnie znacznie mniejsze.
Czytaj także: Globalna gospodarka nadal poszukuje równowagi w zmienności
Zbyt – niestety – niespokojnie na świecie
Bardzo ciemne chmury – to w dwóch słowach obraz nieba nad światem. Wojny w Ukrainie i na Bliskim Wschodzie (Gaza) mogą jeszcze bardziej zakłócić rynki energii i żywności, (nasilić) migracje i (pogorszyć) układ militarny oraz stosunki gospodarcze. Te czynniki i nieprzewidywalność sił z nimi związanych nakazują kierownictwu Banku zachowywać czujność.
Na szoki geopolityczne nakłada się spotęgowanie inwestycji państwa w celu wzmocnienia procesów „zielonej transformacji”, konieczność zmian łańcuchów dostaw i kierunków handlu (Chiny) oraz podnoszenie wydatków na ochronę zdrowia.
Precyzyjnie określona amerykańska polityka przemysłowa
Jamie Dimon uważa, że „polityka przemysłowa” jest w Stanach potrzebna, ale powinna mieć ograniczony zakres i być celowana. Nie zaskoczył niczym nowym i wymienił w tym kontekście zapewnienie surowców kluczowych dla bezpieczeństwa narodowego, w tym metali ziem rzadkich, półprzewodników i infrastruktury 5G.
Wskazał, że Inflation Reduction Act (IRA) i ustawa „półprzewodnikowa” CHIPS są dobre dla USA, ale zezłościły sojuszników Ameryki obawiających się ich negatywnego wpływu na własne sektory wysokich technologii.
Z krytyką z jego strony spotkało się natomiast zatrzymywanie w Stanach z pobudek politycznych wielu projektów związanych z ciekłym gazem ziemnym LNG.* Podkreślił, że ponieważ mimo wszystko rośnie światowe zużycie węgla, najlepszym sposobem ograniczania emisji CO2 będzie w nadchodzących dekadach zastępowanie węgla właśnie gazem ziemnym.
Pozycja USA jako potęgi w wydobyciu ropy i gazu ma olbrzymie znaczenie geopolityczne. Jej (ewentualne) osłabienie może skłaniać sojuszników Ameryki do szukania źródeł zaopatrzenia w Iranie, Katarze, ZEA, a nawet Rosji.
Jak na rasowego bankiera, który trwa i trwa, choć wokół zmieniają się prezydenci i premierzy, nie odniósł się bezpośrednio do jesiennych wyborów prezydenckich w USA, ale wspomniał o „mocno podkręcanych, emocjonalnych kwestiach politycznych” skupionych wokół kwestii migracji oraz o postrzępionym „amerykańskim śnie”.
Czytaj także: Europa coraz mniej zależna od importu surowców energetycznych, zwłaszcza z Rosji
Pesymizm szefa JPMorgan Chase
W ślad za listem do akcjonariuszy Jamie Dimon nie krył w miniony piątek (12.04.2024) w rozmowie z dziennikarzami lęku, że potężne rynki finansowe są nadto niefrasobliwie (too happy).
Powiedział, że nie jest w stanie przewidzieć, czy gospodarka wejdzie w fazę recesji, ale „szansa na zły obrót sytuacji jest wyższa niż się sądzi”
Prezes JPMorgan Chase ma uzasadnioną opinię pesymisty. Pod koniec 2022 r. przewidywał kocie łby na drodze przed amerykańską gospodarką i możliwość recesji w 2023 roku. Wbrew jego ocenom, gospodarka jednak rozkwitła.
Pomyłki nie umniejszają wagi jego osądów. Nawet jeśli się z nim nie zgadzają, to słuchają go „wszyscy”.
W przypadku ubiegłorocznego boomu zamiast przewidywanych przez niego kłopotów – być może jego przestrogi zapobiegły jeszcze większemu i już niebezpiecznemu rozbujaniu amerykańskiej gospodarki.
Czytaj także: Globalny dług publiczny w 2024 roku będzie o ponad 50% wyższy niż przed pandemią
***
* Jamie Dimon odniósł się m.in. do pierwszej od 1920 r. podwyżki opłat (royalties) za wiercenia na gruntach państwowych oraz do wielokrotnego zwiększenia wielkości obowiązkowych kaucji gotówkowych składanych przed rozpoczęciem robót. Zmiany te kosztować mają firmy z sektora paliw kopalnych 1,5 mld dol., ale od teraz do 2032, więc biznesu nie wywrócą, choć mogą eliminować małych poszukiwaczy i prowadzić do dalszej oligopolizacji.