Prezes Banku BPS chce zwiększyć udział Zrzeszenia w rynku bankowym

Prezes Banku BPS chce zwiększyć udział Zrzeszenia w rynku bankowym
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
O wskaźniku WIRON, transformacji cyfrowej i energetycznej oraz o konkurowaniu z bankami komercyjnymi rozmawiamy z Arturem Adamczykiem, prezesem Banku BPS.

Robert Lidke: Banki spółdzielcze muszą konkurować z bankami komercyjnymi, które mają swoje oddziały w całym kraju, natomiast banki spółdzielcze działają lokalnie. W Zrzeszeniu BPS znajduje się ponad 300 banków i jak się okazuje UOKiK widzi problem w tym, że banki spółdzielcze w ramach zrzeszenia chcą oferować wspólne produkty. Zdaniem urzędu antymonopolowego takie oferty naruszają zasady konkurencji. Jak Pan ocenia takie stanowisko UOKiK?


Artur Adamczyk:
Rzeczywiście pojawiło się stanowisko UOKiK, w którym tego typu ofertę urząd mógłby uznać za noszącą znamiona działania niezgodnego z przepisami o ochronie konkurencji i konsumenta, czyli stanowiącego potencjalną zmowę cenową.

Mamy więc pisemne stanowisko urzędu, które wstrzymuje nas przed oferowaniem wspólnych produktów.

Jako Zrzeszenie nie możemy zrobić takiej kampanii jaką robi każdy bank komercyjny, w której pokazuje się, że np. u nas kredyt gotówkowy jest za powiedzmy 7 proc. Urząd może postawić zarzut, że poszczególne banki spółdzielcze oferują produkt o tych samych parametrach i na tych samych warunkach w sytuacji, w której formalnie są oddzielnymi podmiotami. A więc jest to w opinii urzędu zmowa cenowa.

Uważam, że tę kwestię można rozwiązać tylko na poziomie ustawowym. Jest to tym bardziej potrzebne w związku z narastającą na poziomie unijnym, jak i krajowym, tendencją do maksymalizacji ochrony konsumentów.

Można więc powiedzieć, że w tym obszarze banki spółdzielcze są dyskryminowane względem banków komercyjnych?

Z punktu widzenia formalnego rozumienia przepisów prawa nie, ponieważ każdy bank jest oddzielnym podmiotem, ale z punktu widzenia udziału w rynku to zdecydowanie mamy do czynienia z dyskryminacją. 

Z jednej strony mamy jeden duży bank komercyjny, który ma powiedzmy 10 czy 15 proc. rynku bankowego, i w każdym oddziale, w każdej placówce w Polsce oferuje ten sam produkt. A z drugiej strony są banki spółdzielcze, które mają jako sektor niecałe 10 proc. rynku, a jest ich w sumie w obu zrzeszeniach i poza nimi około 500.

I jeśli w jednym zrzeszeniu banków spółdzielczych, które ma kilka procent rynku byłby oferowany ten sam produkt – to o jakiej zmowie cenowej jest mowa? Te banki z jednego zrzeszenia versus ten wielki bank komercyjny?

Patrząc chłodnym okiem na problem, to ten wielki bank komercyjny ma pozycję, która wyznacza poziom cen na rynku, a nie banki spółdzielcze jednego zrzeszenia, które mają wspólnie 5 czy 6 proc. rynku.

Skoro już wspomniał Pan o tym, że udział banków spółdzielczych nie przekracza 10 procent w rynku bankowym to rodzi się pytanie dlaczego przez tyle lat ten udział bankowości spółdzielczej stoi w jednym miejscu? Banki spółdzielcze, w tym zrzeszone w BPS, w ostatnim czasie odnotowały bardzo dobre wyniki finansowe, może więc nadszedł czas na zwiększenie Waszego udziału w torcie bankowym?

Myślę, że na ten problem musimy popatrzeć z dwóch perspektyw. Faktycznie nasz udział w rynku waha się od 7 do 8 proc.

Natomiast jeżeli popatrzymy na niektóre agregaty, które dotyczą naszego udziału w rynku, szczególnie jeżeli chodzi o liczbę klientów, to sektor spółdzielczy obsługuje 70 proc. rolników, 20 proc. małych i średnich przedsiębiorstw oraz 60 proc. jednostek samorządowych.

Patrząc więc na skalę lokalną, to nasze zaangażowanie jest zdecydowanie większe niż się na pierwszy rzut oka wydaje.

Dlaczego? W mojej ocenie nośnikiem informacji, wiedzy, doświadczenia w korzystaniu z produktów bankowych jest klient indywidualny. I to ten klient indywidualny przenosi na inne osoby swoje doświadczenie w kontaktach z bankowością spółdzielczą. A my niestety nie położyliśmy wystarczającego nacisku na jakość obsługi klienta detalicznego.

Zmiana naszego podejścia do klienta detalicznego jest moim zdaniem w najbliższej przyszłości kluczem do tego, żeby od strony wizerunku i promocji, pokazania się szerszej publiczności, przejść przez tę barierę 10 proc. udziału w rynku bankowym.

To oznacza jeszcze mocniejsze odmłodzenie bazy klientów, zwiększenie wolumenu transakcji i operacji dokonywanych w sferze wirtualnej.

Musimy więc bardziej eksploatować te narzędzia, które już wprowadziliśmy do obsługi klientów.

Klienci indywidualni, którzy już są klientami banków komercyjnych są przyzwyczajeni do pewnego poziomu obsługi w sensie technicznym, myślę tu o dostępie zdalnym do rachunków poprzez bankowość cyfrową.  I teraz pytanie, czy te nakłady, które to do tej pory poczyniono w Grupie BPS w celu rozwoju bankowości cyfrowej są wystarczające? Czy już tylko wystarczy promocja tego co w Waszych bankach zrobiono? Czy też nadal trzeba ponosić wydatki modernizacyjne aby gonić konkurencję?

Jeżeli nie będziemy dokonywać działań inwestycyjnych to tak jakbyśmy się cofali.  Cały rynek inwestuje i się modernizuje. Nie możemy odstawać od rynku.

To nie jest tak, że w bankowości spółdzielczej nie inwestuje się w IT.

Po pierwsze na poziomie banków zrzeszających budżety na modernizację są duże. Po drugie od strony świadczenia usług banki spółdzielcze płacą za usługi cyfrowe bankom zrzeszającym, ale te środki banki zrzeszające dalej inwestują w obszar IT.

Jednocześnie poszczególne banki spółdzielcze dużo inwestują ze swoich własnych środków na swoim poziomie.

Jeśli weźmiemy pod uwagę te usługi bankowe, które są najczęściej używane przez klientów,  to naprawdę oferta cyfrowa przedstawiana klientom banków spółdzielczych jest konkurencyjna w stosunku do oferty banków komercyjnych.

Nasz klient potrzebuje tradycyjnych produktów bankowych, ale w pełnym dostępie cyfrowym.

Podsumowując: musimy inwestować, ale nie jest tak, że nasze dotychczasowe inwestycje były niewystarczające.

Podczas Konwentu na rzecz Współpracy i Rozwoju Polskiej Bankowości Spółdzielczej przedstawiciele KNF, ale nie tylko oni, mówili, że dobry wynik finansowy banków spółdzielczych w roku ubiegłym to  rezultat wysokich stóp procentowych. Ostrzegali, że jeżeli stopy procentowe spadną zaczną to część banków spółdzielczych może mieć nawet ujemny wynik finansowy. Podziela Pan te obawy?

KNF patrzy na nas jako nadzorca od strony bezpieczeństwa. Taka jest jego rola.

Chciałbym przypomnieć, że kiedy stopy procentowe były prawie zerowe wielu ekspertów mówiło, że banki spółdzielcze będą miały stratę na poziomie 0,5 mld złotych.

Powiem wprost – stres test już mieliśmy. Trwał on ponad rok. Przy tak historycznie niskich stopach procentowych banki spółdzielcze swoje nadwyżki finansowe lokowały prawie na zero.

I jedynie kilka banków miało ujemny wynik finansowy.  Na podstawie tego co się wydarzyło można powiedzieć, że banki spółdzielcze bardzo dobrze sobie poradziły w tej trudnej sytuacji. 

To świadczy, że są odporne na stres i w takiej sytuacji, o której mówili eksperci na Konwencie, moim zdaniem bardzo dobrze sobie poradzą.

W mojej opinii dla banków najważniejsza jest stabilność stóp procentowych. Najbardziej stresogenne są szybkie ruchy stóp w górę, albo w dół.

Podczas Konwentu pojawiły się apele, aby banki spółdzielcze jak najszybciej wprowadzały nowe produkty oparte o WIRON. Czy Grupa BPS ma zamiar pozytywnie odpowiedzieć na te apele? 

Bank Polskiej Spółdzielczości uczestniczy w pracach Narodowej Grupy Roboczej ds. reformy wskaźników referencyjnych, także we wszystkich „streamach”, które pracują nad produktami, nad sposobem komunikacji klientowi tranzycji wskaźników referencyjnych, nad harmonogramami wdrożenia poszczególnych zmian. Pracujemy z innymi uczestnikami tej grupy i na pewno będziemy się stosowali do wszystkich wypracowanych rekomendacji.

Natomiast jeżeli chodzi o samą prędkość wdrożeń to nie jesteśmy sami na rynku. W jakimś sensie wszyscy siebie nawzajem obserwują.

Na ten moment ja nie widzę jakiejś gonitwy jeżeli chodzi o oferowanie produktów opartych na WIRONIE.

Klientowi tak naprawdę jest obojętne czy będzie miał kredyt na WIBORZE czy WIRONIE.  Klient oczekuje tańszego kredytu, a co będzie jego podstawą to mi się wydaje, że to ma dla niego drugorzędne znaczenie.

Na ten moment to WIRON jednomiesięczny – rekomendowany przez Narodową Grupę Roboczą – jest o jeden pkt procentowy niżej od WIBORU. Ale czy to oznacza, że kredyt z WIRONEM będzie zawsze tańszy od kredytu z WIBOREM? Niekoniecznie.

Tak samo WIRON nie zawsze będzie niższy od WIBORU, szczególnie w sytuacji kiedy stopy zaczną szybko spadać.

Jako banki spółdzielcze obserwujemy rynek, patrzymy na głównych graczy i do tego co robi rynek się dostosowujemy.

Skoro mówi pan, że banki nawzajem się obserwują, to mamy taką sytuację, że już trzy banki komercyjne zawiesiły udzielanie kredytów na zmienną stopę do momentu aż pojawi się WIRON. Pytanie czy na przykład Bank BPS chciałby pójść taką ścieżką?

Oferujemy teraz kredyty na zmiennej stopie i oferujemy kredyty na stopie stałej okresowo.

Ale co do zasady trzeba sobie powiedzieć, że aktualny rynek kredytów nie jest rynkiem dynamicznym. Kredytów w stosunku do poprzednich lat sprzedaje się naprawdę stosunkowo niewiele.

Więc jest to raczej moment  testowania rynku na ile dana oferta jest pożądana przez klienta. Nasi klienci nie wykazują większego zainteresowanie kredytami z okresowo stałą stopą.

Ale z ich punktu widzenia chyba nie jest dobry moment na to żeby brać taki kredyt?

Wtedy kiedy był dobry czas na to, żeby wypromować kredyty ze stałą stopą i zmienić strukturę kredytów pod względem ich sposobu oprocentowania, mówię przede wszystkim o latach, w których mieliśmy albo dość stabilne stopy przed covidem, albo potem bardzo niskie, prawie zerowe – to właśnie wtedy trzeba było podjąć tę inicjatywę.

Ci klienci, którzy wzięliby kredyt na stałą stopę na 5 lat, teraz znajdowaliby się w komfortowej sytuacji.  

Natomiast obecnie pojawiają się  mocne rekomendacje w zakresie stałej stopy, w momencie kiedy stopy rynkowe poszły radykalnie w górę i wszystko na to wskazuje, że wkrótce zaczną spadać.

W zasadzie należałoby pochwalić klientów, którzy teraz nie wybierają kredytu z okresowo stałą stopą.

Natomiast ci, którzy wybierają w tym momencie kredyt o stałej okresowo stopie, za dwa lub trzy lata mogą postawić zarzuty, że to banki wykorzystały sytuację i namawiały klientów na stałą stopę wtedy kiedy stopy były najwyższe od dziesięciu lat.

Jednak wcześniej czy później kredyty z okresowo stałą stopą będą powszechne. Jak banki spółdzielcze Grupy BPS  zabezpieczą się przed ryzykiem stopy procentowej?

Jako banki zrzeszające robimy to jak banki komercyjne, czyli zabezpieczamy się za pomocą instrumentów pochodnych. Robimy to, aby ograniczać też ryzyko banków – członków naszego Zrzeszenia.

Jednak każde ubezpieczenie kosztuje. I teraz właśnie problemem, z którym w jakimś sensie borykają się wszystkie banki jest to, że w ostatecznym rozrachunku również klienci ponoszą koszt tego ubezpieczenia od ryzyka stopy procentowej.

W krajach Europy Zachodniej ten koszt jest niwelowany poprzez opłaty, które są płacone przez klientów decydujących się na wcześniejszą spłatę kredytu, w momencie kiedy takiej spłaty dokonują.

W naszym prawodawstwie te przepisy są na tyle niejednoznaczne, że ze względu na ryzyka prawne i zwiększoną ochronę konsumenta banki nie stosują tych opłat dla klientów, którzy zdecydują się na wcześniejsze spłaty.

Inaczej mówiąc całe ryzyko stopy procentowej jest po stronie banku, a po stronie klienta go w ogóle nie ma.  

W związku z tym, że banki nie mogą sobie wliczyć poniesionych kosztów na uniknięcie ryzyka stopy procentowej w tę opłatę, w efekcie wliczają ten koszt w cenę każdego kredytu hipotecznego (co jest zgodnie z rekomendacjami KNF), przez co kredyt jest jeszcze droższy i mniej dostępny. Bo ten koszt ponoszą wszyscy klienci, bez względu na to czy będą wcześniej spłacali kredyt czy nie.

To jest kolejna naturalna blokada przeciwko temu, żeby zmieniać strukturę kredytów mieszkaniowych ze stopy zmiennej na okresowo stałą. Podsumowując, można się zabezpieczać przed ryzykiem stopy procentowej, ale w efekcie – przy obecnych rozwiązaniach – cena kredytu jest dla wszystkich klientów wyższa.

Jakie szanse upatrują banki Grupy BPS w transformacji energetycznej?

Są dwa aspekty tego problemu z naszego punktu widzenia. Pierwszy to jest generalna strategia każdego z podmiotów nakierowana na to, abyśmy mieli zdrowszą, piękniejszą, bardziej zrównoważoną planetę pod każdym względem.

Drugi – to jest już konkretny sposób działania. Zastanawiamy się nad tym jak banki mogą uczestniczyć w transformacji, która tak czy inaczej w jakimś sensie jest wprowadzana od góry. Jest wspierana poprzez różnego rodzaju programy.

Oceniamy je bardzo dobrze. Nasi klienci i banki spółdzielcze uczestniczą w nich chętnie.

Chodzi jednak o to, aby programy wsparcia były bardziej dostosowane do rynku i do potrzeb klientów.

Często rolnikom, jednostkom samorządu terytorialnego trudno spełnić parametry, które pozwalają zakwalifikować się do niektórych programów.

Jakieś przykłady?

Weźmy transformację związaną z wiatrakami, to pierwszy oczywisty przykład. Jeżeli mówimy o programie „Czyste Powietrze” to idzie on opornie. Kredytów jest udzielanych niewiele. Problemem jest zdolność kredytowa beneficjentów.

Przypomnę jednak, że kiedy stopy były znacznie niższe sprzedaż kredytów w „Czystym Powietrzu” też była nikła. Często na urządzenia, które mogłyby być sfinansowane w ramach  programu trzeba było czekać od kilku do kilkunastu miesięcy, co zniechęcało potencjalnych konsumentów.

Jako sektor czekamy na zmiany niektórych uregulowań. Chcielibyśmy z naszymi klientami robić biznes w tym obszarze, i też jako instytucje działające lokalnie chcielibyśmy, aby mieszkańcom na terenie naszego działania żyło się lepiej.

Jakie są plany Banku BPS i całego Zrzeszenia na ten rok?

Jeżeli chodzi o Bank Polskiej Spółdzielczości to sytuacja finansowa naszego banku zdecydowania poprawiła się, w tym adekwatność kapitałowa oraz jakość portfela. To były nasze główne cele, które realizowaliśmy jako bank.

Przypomnę, że przez ostatnie cztery lata podnieśliśmy wskaźniki adekwatności kapitałowej. Współczynnik kapitałowy TCR wzrósł w tym czasie z 12,43 proc. do 21,25 proc. Współczynnik Tier1 wzrósł z 8,7 proc. do 16,02 proc. Udział złych kredytów spadł z 16,9 proc. do 11,1 proc. Te działania stabilizowały sytuację finansową banku.

Teraz jesteśmy w trakcie bardzo mocnych procesów związanych z transformacją cyfrową banku. Wdrażamy nowy system centralny, nową bankowość mobilną, nową bankowość internetową.

Na to wszystko nakładamy prace związane z „workflowami” dotyczącymi zadań przede wszystkim sprzedażowych, sprzedaży kredytów, sprzedaży rachunków. Oczywiście przy uwzględnieniu tych procesów, które już mamy, czyli chociażby oferowania rachunków osobistych online.

Dla Zrzeszenia pracujemy nad hurtownią zrzeszeniową, w której wszystkie dane dotyczące transakcji w bankach spółdzielczych znajdą się w jednym miejscu, i dopiero wtedy można będzie realizować z takiej hurtowni sprawozdawczość obowiązkową, wsparcie procesów sprzedażowych i  preofertowanie kredytów itd.

Przy tworzeniu hurtowni pracujemy ze znaczącymi dostawcami rozwiązań chmurowych, bo do pracy z taką hurtownią potrzeba bardzo dużych mocy obliczeniowych.

Podsumowując, po poprawie naszej sytuacji finansowej bardzo mocno weszliśmy w transformację cyfrową. To jest zadanie na rok 2023 i 2024.

Źródło: BANK.pl