Prawo nie może obniżać autorytetu komornika
Karol Jerzy Mórawski: Z początkiem roku weszły w życie nowe przepisy dotyczące funkcjonowania zawodu komornika sądowego i kancelarii komorniczych. Czy w tym obszarze potrzebne były daleko idące zmiany, a jeśli tak to w jakim stopniu obecny stan prawny odzwierciedla owe potrzeby?
Zobacz więcej artykułów i opinii: Jerzy Bańka oraz dział „Prawo i regulacje” |
Jerzy Bańka, wiceprezes ZBP: Analizując nową ustawę o komornikach sądowych nietrudno odnieść wrażenie, że pod pretekstem daleko idącej reformy systemu egzekucji sądowej wprowadzono szereg rozwiązań o charakterze pozornym, na domiar złego motywowanych populistycznie. Niektóre spośród nowych regulacji zdają się wręcz bazować na najbardziej negatywnych i krzywdzących stereotypach dotyczących egzekucji sądowej i zawodu komornika.
Warto przypomnieć, iż egzekutor sądowy w żadnym kraju na świecie nie spotyka się ze szczególną sympatią, powinien on natomiast cieszyć się bezwzględnym autorytetem i jak najwyższym poziomem zaufania społecznego. Tymczasem polscy politycy, nie tylko zresztą z obecnie rządzącego ugrupowania, konsekwentnie wykorzystują negatywne emocje społeczne związane z pojedynczymi przypadkami nieprawidłowości w postępowaniu egzekucyjnym, na czele ze słynną już sprawą zajęcia ciągnika należącego do osoby trzeciej w gospodarstwie rolnym pod Mławą.
To właśnie na podstawie takich incydentów zaczęto formować postulaty „ukrócenia” złych praktyk komorniczych na drodze ustawowej. Propozycje te uznać należy za bezzasadne, jako że w poprzednim stanie prawnym istniały skuteczne instrumenty pozwalające na zapobieganie ewentualnym nadużyciom, w rodzaju skargi na czynności komornika czy przepisów określających zasady odpowiedzialności odszkodowawczej.
Oczywiście, na pewnym etapie kierownictwo Krajowej Rady Komorniczej nie stanęło na wysokości zadania, ponieważ w tych szczególnie bulwersujących przypadkach potrzeba było szybkiej interwencji, która nie nastąpiła co w konsekwencji przyczyniło się do eskalacji całego problemu. Jednak od pewnego czasu działania dyscyplinujące KRK ocenić należy ze wszech miar pozytywnie.
Tymczasem nowe przepisy zmierzają do całkowitego zanegowania zaufania do instytucji egzekutora. Jak bowiem inaczej określić obowiązek dokumentowania poprzez nagrywanie każdej czynności komorniczej, czy też konieczność przekazywania dłużnikowi przy pierwszej czynności wzoru skargi na czynności komornika?
Chcąc podwyższyć jakość egzekucji sądowej ustawodawca powinien raczej skoncentrować się na wymogach kwalifikacyjnych, swoistej certyfikacji, tak, by proces wyłaniania kandydatów oraz przeprowadzenia aplikacji i egzaminów komorniczych pozwalał na eliminację osób przypadkowych.
Wskazane byłoby również doprecyzowanie zasad wykonywania nadzoru nad działalnością komornika przez prezesów sądów rejonowych, którzy mają do tego celu stosowną legitymację. Zamiast tego stosuje się różne substytuty, które w mojej ocenie bezzasadnie wzmacniają pozycję dłużników kosztem wierzycieli.
Takie postępowanie prędzej czy później przełoży się na efektywność egzekucji sądowej. Przypominam, iż banki stanowią grupę największych wierzycieli i nam zależy na tym aby stan komorniczy wzmacniać a nie go osłabiać. Tym bardziej nie zgadzam się z taką diagnozą, jakoby dłużnicy w Polsce byli jakoś nadmiernie poszkodowani w wyniku działań komorników.
Nie można w oparciu o incydenty, o pojedyncze zdarzenia budować rozwiązań regulacyjnych które dotyczą ogółu działalności egzekucyjnej z negatywnymi skutkami dla efektywności tej egzekucji. To musi niepokoić. Powinny być wprowadzone rozwiązania systemowe, które zapewnią efektywność bowiem celem działalności komornika jest przymusowe ściąganie należności na rzecz wierzycieli, o tym nie możemy zapominać.
Owej niechęci wobec komorników towarzyszy tymczasem relatywnie niski poziom odzyskiwanych należności, co dotyka w szczególnym stopniu zwykłych Kowalskich.
Czytaj także: Nowe stawki kosztów komorniczych od 2019 roku
Jak przekonać społeczeństwo, że problemem nie jest egzekutor, tylko niesolidny dłużnik?
Konieczne jest budowanie świadomości społecznej odnośnie roli komornika, funkcji, jaką spełnia on w obrocie gospodarczym i prawnym. Zadanie to wpisuje się zarazem w szerszy aspekt, jakim jest potrzeba kształtowania dyscypliny płatniczej w polskim społeczeństwie.
Kreowanie takich postaw powinno być priorytetem, tymczasem od wielu lat spotykamy się z działaniami całkiem odwrotnymi, a mianowicie z sukcesywnym zwiększaniem asymetrii regulacyjnej pomiędzy wierzycielami i dłużnikami na korzyść tych ostatnich. Konsekwencją tak fatalnych tendencji legislacyjnych jest spadek efektywności polskiej gospodarki, jest bowiem rzeczą oczywistą, iż zarówno zatory płatnicze w sektorze B2B, jak też zaległe zobowiązania konsumentów wpływają ujemnie na kondycję polskich firm, w tym również możliwość zatrudniania pracowników oraz prowadzenia korzystnej dla załogi polityki płacowej.
Swoistym paradoksem jest, że w obliczu malejącej skuteczności egzekucji sądowej rozwinął się rynek różnego rodzaju firm windykacyjnych, których działania do niedawna pozostawiały wiele do życzenia. Dziś ten sektor się znacząco ucywilizował, jednak nietrudno odnieść wrażenie, iż polski ustawodawca nie ma przejrzystej koncepcji na funkcjonowanie systemu dochodzenia wierzytelności.
W mojej ocenie tego typu działalność powinna podlegać szczególnym regulacjom ze strony państwa. Można to zrealizować na dwa sposoby, albo bazując wyłącznie na komornikach sądowych, albo też zezwalając na rozwiązanie alternatywne w postaci firm windykacyjnych, podlegających wszakże nadzorowi państwowemu. W tak wrażliwej branży jaką jest dochodzenie należności z wykorzystaniem pewnej presji, a nawet z przymusu nie można zaufać wyłącznie niewidzialnej ręce rynku.
Obowiązujące od 1 stycznia br. regulacje przewidują także dalsze ograniczenia odnośnie przyjmowania spraw z wyboru wierzyciela, w tym spoza rewiru. Czy to właściwy kierunek w dobie powszechnych procesów konsolidacyjnych w tak wielu branżach?
To faktycznie poważny problem. Z jednej strony tworzenie dużych kancelarii komorniczych, tak zwanych hurtowni, wyspecjalizowanych w dochodzeniu należności niskokwotowych pochodzących od wierzycieli masowych, takich jak operatorzy telekomunikacyjni, zakłady energetyczne spółdzielni mieszkaniowe czy banki wydaje się mieć głęboki sens.
Ma to szczególne uzasadnienie we współczesnym świecie, w którym egzekucja należności z rachunków bankowych dłużnika czy też z wynagrodzenia za pracę może zostać znacząco usprawniona przy użyciu nowoczesnych narzędzi informatycznych. Należy sobie jednak uświadomić, iż owe hurtownie równocześnie zabierają najbardziej atrakcyjne źródło przychodu innym, mniejszym kancelariom, przyczyniając się nawet do ich upadłości.
Konsekwencją takiego stanu rzeczy jest utrudniony dostęp do egzekucji sądowej dla mniejszych firm, rzemieślników czy wreszcie osób prywatnych, które nie są szczególnie atrakcyjnym klientem dla hurtowni.
Biorąc pod uwagę te wszystkie uwarunkowania ustawodawca zdecydował się na wprowadzenie ograniczeń ilościowych dla kancelarii komorniczych. Jest w tym wiele racji, może to nie jest rozwiązanie idealne, ale na ten moment wydaje się być ze wszech miar uzasadnione.