Pokłosie sympozjum bankowców centralnych w Jackson Hole
Ich najbliższe decyzje pozostają niewiadomą, ale w Polsce będącej przed wyborami można się spodziewać lekkiego przedwyborczego zmniejszenia stóp „w trosce o zwykłych Polaków”.
Mieszkańcy strefy euro, gdzie inflacja jest o ok. połowę mniejsza niż w Polsce mogą oczekiwać małej podwyżki lub utrzymania stóp na dotychczasowym poziomie. W USA najbardziej prawdopodobne jest utrzymanie dzisiejszego poziomu.
Bardziej jastrzębia niż w większości RPP postawa ECB i Fed bierze się ze zrozumienia wielorakich, wieloaspektowych (nie tylko gospodarczych, ale też społecznych i politycznych) i długotrwałych szkód ponoszonych w wyniku inflacji, która jest jak ropień sprawiający ból, lecz głównie zatruwający i osłabiający organizm.
Wprawdzie skutki inflacji mogą być przerażające, to pacjenci z tym ropniem obawiają się bólu związanego z jego usuwaniem. Stąd zachowawcza często postawa banków centralnych odpowiedzialnych za utrzymywanie wartości pieniądza.
Poza tym wielu ekonomistów zaczęło uważać, że tradycyjne zabiegi na „ropniu” w formie wysokich stóp procentowych są dziś mniej skuteczne niż kiedyś, bo dziś jest inaczej (this time is different).
Jesteśmy w czasie „przesunięć i przełamań” uznała więc podczas zakończonego właśnie sympozjum w Jackson Hole Christine Lagarde stojąca na czele Europejskiego Banku Centralnego. Wyjaśniła, ze „dotychczasowe prawidłowości przestać mogą tłumaczyć działanie gospodarki”.
Szef Fed Jerome Powell podzielił jej ocenę w poetyckich słowach mówiąc, że „nawigujemy śledząc gwiazdy ukryte pod chmurami”.
Kudy mi do pani Lagarde, ale uważam, że przesadziła. Główne zasady pozostają te same, co setki i tysiące lat temu. Relatywnie znacznie silniejsze niż np. przed Rewolucją Francuską są jedynie obawy przed reakcją ludzi.
Z drugiej strony, banki centralne są od zarządzania bieżącymi procesami i zdarzeniami, co nie zostawia sił na wielkie deliberacje makroekonomiczne.
Anomalie, które stają się normalnością
W trakcie zakończonego właśnie dorocznego spotkania elity bankowości centralnej prochu zatem nie wymyślono. Głównie dlatego, że mierzyć się przyszło z szerokim zestawem „anomalii”, które stać mogą się kiedyś nową normalnością.
Na pierwszy plan wysuwana jest najczęściej zmiana dotycząca przebiegu tzw. Krzywej Phillipsa. W poprzednich dekadach zmniejszenie inflacji powodowało zazwyczaj wzrost bezrobocia. Dzisiaj, mimo sporych sukcesów w zmaganiach z inflacją, głównie w USA, rynek jest dla pracobiorców świetny.
Nieoczekiwanym jeszcze trzy-cztery lata temu wyzwaniem stały się zakłócenia podaży w wyniku pandemii, zmian klimatycznych i powiązanej z nimi transformacji energetycznej oraz wielkich napięć politycznych będących następstwem wojny Rosji z Ukrainą oraz rywalizacją USA z Chinami na wszystkich głównych polach.
Wobec długich lat pochodu globalizacji za niespodziewany uznać można zwrot ku protekcjonizmowi i polityce przemysłowej skupionej na „samozaopatrzeniu” państw w produkty o znaczeniu strategicznym, co efektywności z pewnością nie służy.
Polityka przemysłowa to wielkie wydatki państw już i tak już duże w wyniku nowej fali zbrojeń. Ponieważ środki pochodzące z bieżących dochodów są niewystarczające, wzrosło i jeszcze wzrośnie zadłużenie. Sprzyja temu rosnąca polaryzacja polityczna i pochód populizmu, który żywi się olbrzymimi wydatkami państwa, przy czym najczęściej są to wydatki bez pokrycia w możliwościach gospodarek.
Nawet USA cierpią z powodu długów zmuszone znosić upokorzenie po obniżeniu przez „jakichś liczykrupów” z Fitch wiarygodności finansowej (ratingu) jedynego supermocarstwa z ekskluzywnego poziomu AAA do AA+.
Banki centralne są do ostrzegania i od polityki monetarnej
Świat musiał się będzie dostosować do funkcjonowania z garbem zadłużenia o wiele większym i cięższym niż obecnie więc w Jackson Hole głowiono się, jakie tego będą konsekwencje? Zapewne bardzo przykre, ale dokładnie jakie dopiero odczujemy.
Dochodzą drobniejsze na razie skutki rozwoju pracy zdalnej oraz wdrażania metod sztucznej inteligencji.
Nie przedstawiono, rzecz jasna, konkretnych propozycji odpowiedzi na wyzwania. Działania będą reaktywne. Na proaktywne, czyli zapobiegawcze i wyprzedzające pomysłów, nie ma. Głównie dlatego, że to domena polityków – banki centralne są do ostrzegania i od polityki monetarnej.
Pani Lagarde uważa, że „nakazem są otwarte głowy i zdolność dostosowywania w czasie rzeczywistym umiejętności analitycznych do dokonujących się przemian”. Ujmując hasłowo, potrzeba „klarowności, elastyczności i pokory”.
W kilku relacjach z Jackson Hole znaleźć można wypowiedzi profesor Kristin Forbes z MIT. Nic dziwnego, ma za sobą niezwykle bogatą karierę obejmującą m.in. pracę w Banku Światowym, wysoką posadę w Departamencie Skarbu USA, członkostwo w prezydenckiej Radzie Doradców Ekonomicznych (CEA) oraz w Komitecie Polityki Monetarnej Bank of England.
Prof. Forbes porównała zadanie stojące przed bankowcami centralnymi do górskiej wspinaczki po ścieżce, której koniec niknie za linią drzew.
– Wiadomo, gdzie zmierzasz, wiesz, gdzie piętrzy się szczyt, ale nie ma znaków wytyczających szlak, musisz sam znaleźć drogę.
Odnosząc się do dotychczasowych wyników kiełznania inflacji dodała: – Nawet jeśli pokonałeś już większą część dystansu, przed tobą najtrudniejszy odcinek, bardziej stromy, gęściej najeżony skałami.
Nic dodać, nic ująć. Amen.