PIU: 50 tys. odszkodowań po ulewach i zalaniach w czerwcu 2020 r.

PIU: 50 tys. odszkodowań po ulewach i zalaniach w czerwcu 2020 r.
Fot. stock.adobe.com / Andrey Popov
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
W czerwcu tego roku ponad 50 tys. osób otrzymało pomoc ubezpieczeniową w związku z ulewami, zalaniami i podtopieniami - szacuje Polska Izba Ubezpieczeń. Około 60 proc. zgłoszeń udało się obsłużyć przy pomocy uproszczonych procedur. Dzięki temu poszkodowani otrzymali pieniądze w ciągu 1‒5 dni od momentu powiadomienia ubezpieczyciela o szkodzie.

#JGPrądzyński: Potrzebujemy spójnej strategii zarządzania ryzykiem klimatycznym oraz odpowiedniej prewencji. W przeciwnym wypadku zjawiska pogodowe będą powodowały coraz większe szkody #Ubezpieczenia #Powodzie #Ulewy #ZmianyKlimatu @PIU_org_pl

Większość szkód to zniszczenia o wartości około kilku tysięcy złotych. Zdarzają się jednak kwoty wielokrotnie wyższe. Największe zgłoszone dotąd roszczenie ubezpieczyciele oszacowali na 1,3 mln zł.

– W przypadku podtopień większość szkód to drobne zalania, nie wymagające nawet wizyty rzeczoznawcy na miejscu zdarzenia. Są jednak przypadki, w których powódź niszczy wszystko, a osoby poszkodowane zostają bez dachu nad głową.

W takich sytuacjach ubezpieczyciele, poza odszkodowaniem odpowiadającym wartości domu i zniszczonego majątku, wypłacają zaliczki na najpilniejsze potrzeby, a w ramach assistance mogą zaoferować poszkodowanym również nocleg – mówi Jan Grzegorz Prądzyński, prezes zarządu PIU.

Skutkom żywiołów trzeba zapobiegać

Czerwcowe podtopienia potwierdzają, że gwałtowne zjawiska pogodowe występują w Polsce każdego roku. Niestety nie ma podstaw, by spodziewać się poprawy sytuacji.

– Zmiany klimatu powodują, że gwałtowne burze, silne wiatry oraz nawałnice będą pojawiały się w Polsce częściej. Ubezpieczyciele są finansowo i organizacyjnie przygotowani do niesienia pomocy poszkodowanym – mówi Jan Grzegorz Prądzyński.

Czytaj także: Czy Zielony Ład ma szansę realizacji w dobie koronawirusa?

Przy tegorocznych podtopieniach mieliśmy do czynienia z tzw. powodziami błyskawicznymi. Nie mają one związku z wylewaniem rzek, a z gwałtownymi opadami deszczu, podczas których nadmiar wody nie może zostać odprowadzony.

Ma to ścisły związek ze złym planowaniem przestrzennym.

– Potrzebujemy spójnej strategii zarządzania ryzykiem klimatycznym oraz odpowiedniej prewencji. W przeciwnym wypadku zjawiska pogodowe będą powodowały coraz większe szkody. Za zniszczenia coraz trudniej będzie zapłacić z prywatnych oszczędności.

Polisa na dom lub mieszkanie jest niezbędna, ale ubezpieczenia powinny być elementem krajowej strategii zarządzania ryzykiem klimatycznym. Nie mogą tej strategii zastępować – mówi Jan Grzegorz Prądzyński.

Czytaj także: Koalicja Klimatyczna o unijnych planach zielonej transformacji

Strategia zarządzania ryzykiem klimatycznym

W wydanym pod koniec 2018 r. raporcie pt. „Klimat ryzyka”, Polska Izba Ubezpieczeń zawarła rekomendacje dotyczące zarządzania ryzykiem klimatycznym. Są to m.in.:

‒ Przegląd i niezbędne zmiany regulacji dotyczących planowania przestrzennego;

‒ Tworzenie lokalnych planów zarządzania ryzykiem, wspólnie z mieszkańcami, przedsiębiorstwami i organizacjami pozarządowymi;

‒ Wypracowanie jednorodnego podejścia do gromadzenia danych statystycznych;

‒ Wzrost nakładów na działania edukacyjne i informacyjne.

Na tegoroczne negatywne zjawiska pogodowe nałożyła się także pandemia COVID-19.

– W czasie kryzysu ochrona ubezpieczeniowa jest szczególnie istotna. Fakt, że z powodu pandemii spędzamy więcej czasu w domu, nie oznacza, że ryzyko związane z wystąpieniem nieszczęśliwego zdarzenia maleje. W niektórych przypadkach nawet rośnie, dlatego tym bardziej powinniśmy zadbać o odpowiednie polisy.

Pamiętajmy, że konieczność płacenia za szkody z własnej kieszeni, zwłaszcza gdy mamy mniej pieniędzy, może być ogromnym obciążeniem dla domowego budżetu zaznacza Jan Grzegorz Prądzyński.

Więcej o uproszczonej likwidacji szkód można przeczytać na blogu ekspertów PIU:

Źródło: Polska Izba Ubezpieczeń / PIU