Miliardy za późniejsze dzwonki szkolne

Miliardy za późniejsze dzwonki szkolne
Jan Cipiur Fot. Autor
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Dorośli dzielą się na skowronki i sowy. Pierwsi kładą się do łóżek wraz z ostatnim koguta pianiem, ale zrywają się z nich z uśmiechem nawet już o piątej rano. Drudzy snują się po domach do późnej nocy, ale dobudzić ich przed ósmą ‒ dziewiątą to nie lada wyczyn.

#JanCipiur: Nowe godziny nie będą jednak wprowadzane „z pieca na łeb”, jak to było u nas ze zmianami w szkolnictwie. Pełne wdrożenie ma nastąpić 1 lipca 2022 roku #EdukacjaSzkolna #ProfilaktykaZdrowotna #ReformaSzkolna

Z dziećmi oraz młodzieżą jest inaczej, i w Kalifornii powstało na tym tle nie byle jakie zamieszanie. Tamtejszy gubernator Gavin Newsome podpisał w połowie października ustawę stanową, w myśl której pierwsze lekcje w szkołach średnich rozpoczynać się będą mogły dopiero o 8.30, a w gimnazjach o 8.00 rano.

Nowe prawo ma służyć dobru dzieci, bowiem badania potwierdziły rzecz dostrzegalną gołym okiem, że ludzie bardzo młodzi lubią pospać sobie dłużej. Ochota na późne wstawanie rośnie wraz z procesem dojrzewania latorośli, a pobudzenie intelektualne pojawia się u nich popołudniu.

Pomysłodawcy, wspierani m.in. przez agencję rządową Centra Kontroli i Zapobiegania Zachorowaniom (Centres for Disease Control and Prevention), uważają w związku z tym, że opóźnienie godziny rozpoczynania lekcji połączy się poprawą uwagi uczniów w czasie lekcji, zmniejszeniem spóźnialstwa i podsypiania w trakcie zajęć, lepszymi stopniami, ale także zmniejszeniem liczby wypadków starszych uczniów dojeżdżających do szkół własnymi autami.

Dr Sumit Bhargava ze Stanfordu, specjalizująca się pediatrycznej medycynie snu, uznała nowe przepisy za „triumf” podkreślając, że mózgi młodocianych są nadal w rozwoju, a chroniczne niedosypianie za młodu zwiększa ryzyko zachorowań w przyszłości.

Tego typu opinii ze strony uznanych instytucji i osób jest znacznie więcej.

Jak to w USA, sprawa ma też swój wymiar dolarowy. Słynna RAND Corporation sporządziła szacunki, wg których ustalenie, że w całych Stanach lekcje rozpoczynają się o 8.30 ‒ rozbujałoby gospodarkę w zauważalnej skali ponad 80 dodatkowych mld dolarów uzyskanych przez 10 lat i 140 mld w ciągu 15 lat.

Uzyski nie byłyby porażające, ale byłby to wyłącznie efekt uboczny starań o dobro dzieci.

Ustawa jest jednak bardzo nie po myśli nauczycieli, którzy pamiętając o puli na ich płace ‒ nie chcieliby obciążania budżetów oświatowych kosztami dostosowań szkół do nowego rytmu szkolnych dzwonków.

Zła jest także spora część rodziców, zwłaszcza tych pracujących w usługach, gdzie godziny pracy są sztywne oraz tych mieszkających na terenach wiejskich, gdzie z kolei pojawiłyby się rzeczywiste komplikacje związane z reorganizacją dojazdów autobusami szkolnymi.

Nowe godziny nie będą jednak wprowadzane „z pieca na łeb”, jak to było u nas z o niebo bardziej posuniętymi zmianami w szkolnictwie. Pełne wdrożenie ma nastąpić 1 lipca 2022 roku, a więc dopiero za trzy lata.

Szkoły z terenów wiejskich mogą odstąpić od przesunięcia pierwszych dzwonków, ale i tak 80 ‒ 90 proc. kalifornijskiej młodzieży będzie mogła spać odrobinę dłużej

Źródło: aleBank.pl