Mądry czy sprytny – oto jest pytanie…

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

Inteligenci pilnie poszukiwani? Kiedyś pewnie tak, dziś zdecydowanie rzadziej. Ważniejsze stały się inne kryteria doboru.

Nikomu nie trzeba udowadniać, że lepiej być młodym, pięknym i bogatym niż starym, brzydkim i na dodatek ubogim. W tym przypadku problemu z wyborem nie ma. Podobnie powinno być – tak przynajmniej jeszcze do niedawna mi się wydawało – z wyborem pomiędzy cwaniactwem a uczciwością. Okazuje się jednak, że nie do końca. Wielu bowiem dążących do sukcesu zaczyna coraz częściej mieć dylemat – skoro nie docenia się umiejętności, może lepiej podeprzeć się sprytem. „W końcu stanowisko się liczy, bo daje i prestiż i pieniądze” – dumają.

I tak na naszych oczach spełniają się słowa Sándora Márai (jednego z najwybitniejszych dwudziestowiecznych pisarzy węgierskich, autora licznych powieści, esejów, felietonów, sztuk teatralnych oraz poezji): Istnieją mądrzy ludzie, którzy nie są zdolni. Istnieją też ludzie zdolni, którzy nie są mądrzy. I oprócz nich istnieją całe tłumy ludzi niezdolnych i niemądrych, ale sprytnych i wygadanych. I często oni zwyciężają.

Jak jednak żyć w świecie, który oni proponują, w którym nie tyle liczy się fachowość co „bycie swoim”? Bo swój swojemu zginąć nie da. O czym rozmawiać, gdy wokół pełno chwalipiętów i lizusów? I tylko hymny pochwalne o tym, którego akurat chwalić trzeba słychać? A prawda w ciemnym kącie zakneblowana siedzi. Jedynym wyjściem będzie chyba posłuchać Érica-Emmanuela Schmitta, który stwierdził: Jeżeli będę zajmował się tym, co myślą głupcy, nie będę miał czasu na to, o czym myślą ludzie inteligentni.