Koronawirus w Polsce. Credit Agricole: bezrobocie silnie wzrośnie mimo uruchomienia tarczy antykryzysowej
Dwoma najważniejszymi rozwiązaniami chroniącymi rynek pracy zaproponowanymi w ramach „tarczy antykryzysowej” są tzw. przestój ekonomiczny oraz obniżenie wymiaru czasu pracy. Oprócz tego wprowadzono świadczenia postojowe dla samozatrudnionych i zleceniobiorców, zwolnienie z płacenia składek ZUS, dofinansowanie z urzędu pracy kosztów płacowych dla firm zatrudniających do 249 osób oraz pożyczki dla mikrofirm.
Świadczenie postojowe
W przypadku przestoju ekonomicznego pracownik nie pracuje, ale otrzymuje połowę swojego wynagrodzenia. Pracodawcy przysługuje natomiast dopłata z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych w kwocie połowy płacy minimalnej, tj. 1,3 tys. zł, a państwo pokrywa składki na ubezpieczenia społeczne po stronie pracodawcy. W przypadku pracownika zarabiającego przeciętne miesięczne wynagrodzenie w gospodarce narodowej, skorzystanie z przestoju ekonomicznego pozwala przedsiębiorcy na obniżenie miesięcznych kosztów płacowych z 5,9 tys. zł do 1,4 tys. zł.
Obniżenie kosztów płacowych
W ramach drugiego rozwiązania zaproponowanego w ramach „tarczy antykryzysowej” pracodawca obniża wymiar czasu pracy pracownika i jego wynagrodzenie o 20%. Połowę nowego, niższego wynagrodzenia pokrywa państwo, a połowę pracodawca. W przypadku pracownika zarabiającego przeciętne miesięczne wynagrodzenie w gospodarce narodowej, skorzystanie z obniżonego wymiaru czasu pracy pozwala pracodawcy na zmniejszenie miesięcznych kosztów płacowych do 2,1 tys. zł.
Rozwiązania zaproponowane w „tarczy” polegające na obniżeniu kosztów płacowych, skonstruowane są w taki sposób, iż chronią one zatrudnienie tym lepiej, im krótszy jest oczekiwany przez przedsiębiorców okres znaczącego zmniejszenia aktywności firmy oraz im dłuższy jest okres wypowiedzenia umowy o pracę. Zwolnienie osoby z jednomiesięcznym okresem wypowiedzenia, wiążące się z koniecznością wypłacenia jednej pensji, jest tak samo kosztowne dla pracodawcy jak skorzystanie z przestoju ekonomicznego przez cztery miesiące lub obniżenie wymiaru czasu pracy przez trzy miesiące. Z kolei zwolnienie osoby z trzymiesięcznym okresem wypowiedzenia (wiążące się z wypłatą trzymiesięcznego wynagrodzenia) oznacza dla pracodawcy takie same koszty jak utrzymywania pracownika na przestoju ekonomicznym przez rok albo obniżenie wymiaru pracy przez dziewięć miesięcy. Obliczenia te zakładają, że pracownik zarabia przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej. Jednocześnie nie uwzględniają one kosztów związanych z ponownym poszukiwaniem i zatrudnieniem pracownika po zakończeniu kryzysu, co tym bardziej zwiększa atrakcyjność rozwiązań zaproponowanych w „tarczy”. Należy jednak pamiętać, że na rynku pracy działają również osoby pracujące w oparciu o umowy cywilnoprawne (ok. 1,3 mln osób) oraz pracownicy ze stażem pracy wynoszącym mniej niż 6 miesięcy (ok. 600 tys.). W tych przypadkach pracownikowi odpowiednio nie przysługuje okres wypowiedzenia lub wynosi on tylko 2 tygodnie. Dla takich osób rozwiązania przedstawione w „tarczy” stanowią dużo mniejsze zabezpieczenie, gdyż ich zwolnienie wiąże się z mniejszymi kosztami dla pracodawców.
Zobacz więcej najnowszych wiadomości o pandemii koronawirusa >>>
Biorąc pod uwagę zarysowane powyżej czynniki uważamy, że postój ekonomiczny i obniżenie wymiaru pracy będą cieszyły się dużym zainteresowaniem wśród przedsiębiorców. Argumentem na rzecz utrzymywania niezmienionej liczby etatów będą obawy pracodawców o możliwość ponownego zatrudnienia pracowników po zakończeniu trwającego obecnie kryzysu. Przed wybuchem epidemii, w większości branż obserwowane były bowiem trudności ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników. Problem ten będzie obecnie potęgowany przez powroty imigrantów zarobkowych (głównie Ukraińców) do kraju.
W celu wyznaczenia negatywnego wpływu epidemii COVID-19 na zatrudnienie i stopę bezrobocia, założyliśmy różną reakcję pracodawców w zależności od rodzaju wykonywanej działalności. W największym stopniu zwolnieniami zagrożona jest obecnie działalność związana z zakwaterowaniem i gastronomią, kulturą, rozrywką i rekreacją. Ze względu na wprowadzone przez rząd ograniczania, funkcjonowanie tych firm zostało praktycznie wstrzymane. Ponadto, przedsiębiorstwa te często charakteryzują się niskimi rezerwami gotówkowymi, co w obecnych warunkach może prowadzić do upadłości firmy. W rezultacie zatrudnienie w tych branżach zostanie zredukowane o kilkadziesiąt procent. W dłuższym okresie, wraz ze zmniejszającymi się restrykcjami firmy ponownie zaczną zwiększać zatrudnienie. Obroty tych firm oraz liczba pracowników pozostaną jednak na obniżonym poziomie przez dłuższy czas. Ze względu na pogorszenie sytuacji na rynku pracy i spadek dochodów gospodarstw domowych takie usługi będą cieszyły się mniejszym popytem. Ponadto, w najbliższych kwartałach będziemy mieli do czynienia z obawami społeczeństwa o drugą falę zakażeń oraz bezpieczeństwo korzystania ze wspomnianych usług charakteryzujących się zazwyczaj dużymi skupiskami ludzi (restauracje, kina, koncerty, etc.). Trwałym rozwiązaniem w tym zakresie będzie opracowanie szczepionki na koronawirusa, która zostanie wyprodukowana w wystarczających ilościach najprawdopodobniej dopiero w 2021 r.
Bądź na bieżąco z tematem koronawirusa – zapisz się na nasz newsletter >>>
W mniejszym stopniu (kilka procent) zatrudnienie będzie redukowane w przypadku handlu, transportu oraz przetwórstwa i budownictwa. Będzie to związane przede wszystkim z upadłościami firm oraz zmniejszeniem obrotów wynikających z restrykcji nakładanych przez rząd. Zakładamy jednak, że po początkowym wstrząsie, zatrudnienie zostanie relatywnie szybko odbudowane. Oczekujemy, że liczba etatów w innych branżach usługowych najprawdopodobniej nie ulegnie znaczącym zmianom.
Kto w pierwszej kolejności straci pracę?
W naszej analizie przyjęliśmy założenie, że w pierwszej kolejności pracodawcy będą zwalniać imigrantów zarobkowych, co wynika z charakteru stosowanych w ich przypadku kontraktów. Dopiero po wyczerpaniu się tego bufora redukowane będzie zatrudnienie polskich obywateli. Należy zwrócić uwagę, że zwalnianie imigrantów zarobkowych będzie miało neutralny wpływ na stopę bezrobocia. Większość z nich nie może zarejestrować się jako bezrobotni w polskich urzędach pracy i najprawdopodobniej powrócą do swojego kraju. Największy spadek zatrudnienia ogółem i wzrost stopy bezrobocia zaobserwujemy w II kw. Szacujemy, że zatrudnienie obniży się wówczas o ok. 600 tys. w porównaniu do poziomu sprzed wybuchu epidemii COVID-19. Uważamy, że od III kw. firmy ponownie zaczną zatrudniać pracowników, choć skala zwiększania liczby etatów będzie zależna od branży. Uważamy, że negatywny wpływ epidemii COVID-19 na sytuację na rynku pracy wygaśnie dopiero w drugiej połowie 2021 r.
W celu przygotowania nowej prognozy stopy bezrobocia posłużyliśmy się oczekiwaną przez nas ścieżką sprzed wybuchu epidemii COVID-19 oraz nałożyliśmy na nią przedstawiony powyżej niekorzystny efekt związany ze zwolnieniami. Największy wzrost liczby nowych bezrobotnych z powodu COVID-19 zaobserwujemy najprawdopodobniej na koniec czerwca br. Z uwagi na trwający okres wypowiedzenia czy też wstrzymywanie się firm z decyzjami z powodu panującej niepewności, statystyki za kwiecień i maj nie będą odzwierciedlały pełnej skali redukcji etatów. Ponadto, obecnie obserwowana jest tendencja do masowego rejestrowania się Polaków (m.in. osób biernych zawodowo, pracujących w szarej strefie, czy też wykonujących pracę w ramach umowy o dzieło) w urzędach pracy jako osoby bezrobotne w celu uzyskania ubezpieczenia zdrowotnego. Takie działanie jest neutralne z punktu widzenia zatrudnienia, ale przyczynia się ono do zwiększenia stopy bezrobocia. Uwzględniając powyższe czynniki prognozujemy, że stopa bezrobocia rejestrowanego wyniesie 8,1% na koniec kwietnia br. i wzrośnie do 9,4% na koniec czerwca. Następnie zacznie się ona stopniowo obniżać, osiągają poziom 8,2% na koniec 2020 r. i 6,1% na koniec 2021 r.