Już 671 mln zł zaległości restauratorów
Branża gastronomiczna jest jedną z tych, które bardzo mocno ucierpiały w efekcie pandemii koronawirusa. Po tygodniach całkowitego zamknięcia nie wszystkie lokale zdecydowały się na powrót do działalności na zasadach uwzględniających daleko idące obostrzenia wprowadzonego reżimu sanitarnego.
Nie wszyscy mogą się dostosować
Część przedsiębiorców kalkulowała, że konieczne zmiany organizacyjne wymagają zbyt dużych nakładów inwestycyjnych, przy znacząco zmniejszonej liczbie potencjalnych klientów, co i tak ogranicza bieżące przychody placówek.
– Nieliczne restauracje, już wcześniej operujące w takim modelu, kontynuowały działalność dzięki posiłkom oferowanym na wynos lub z dowozem. W przypadku wielu wprowadzenie takiej formuły w ogóle nie było możliwe – albo ze względu na konieczność poniesienia dodatkowych kosztów, albo przez niedostosowaną ofertę – mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
Spadek obrotów o 90 procent
Według szacunków Polskiego Instytutu Ekonomicznego zamknięcie stacjonarnych punktów gastronomicznych spowodowało spadek obrotów branży o 80-90 proc. Nie powinno więc dziwić, że wiele firm nieprzygotowanych na taką sytuację rynkową było zmuszonych zamknąć działalność.
Te, które jeszcze funkcjonują najczęściej wskazują wśród barier w prowadzeniu biznesu, niepewność dotyczącą ogólnej sytuacji gospodarczej (66,6 proc. w czerwcu, a 29,4 proc. przed rokiem) – wynika z badania koniunktury przeprowadzonego przez GUS.
Najbardziej spadła natomiast uciążliwość bariery związanej z niedoborem wykwalifikowanych pracowników (z 25,8 proc. do 7,1 proc.).
Według danych GUS branża gastronomiczna w czerwcu wykazywała znacznie mniej niekorzystne nastawienie niż jeszcze miesiąc wcześniej.
Wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury kształtuje się na poziomie minus 29,5 (minus 66 w maju). Jej poprawę odnotowuje 19,2 proc. badanych firm, a pogorszenie – 48,7 proc. Przed miesiącem te wartości wynosiły odpowiednio 6,7 proc. i 72,7 proc.
Rzadziej chodzimy do restauracji
Choć widok zatłoczonych deptaków i ogródków restauracyjnych jest coraz powszechniejszy, badania przeprowadzone na zlecenie BIG InfoMonitor pokazują, że w rzeczywistości po odmrożeniu gospodarki goście wcale nie rzucili się do swoich ulubionych lokali.
Zaledwie 5 proc. z nich odreagowuje kwarantannę i korzysta z restauracji częściej niż przed pandemią, prawie co czwarty wrócił do wcześniejszych nawyków i stołuje się na mieście tak jak wcześniej.
Jedna trzecia bywa jednak w lokalach rzadziej niż przed pandemią, a aż 39 proc. badanych zadeklarowało, że w ciągu dwóch miesięcy od ponownego otwarcia, w ogóle nie poszło do restauracji.
Najgorzej w firmach caterignowych
Jak pokazują dane Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor, w ubiegłym roku wielu przedstawicielom branży udało się poradzić z zaległościami. Liczba firm opóźniających płatności faktur i rat kredytów spadła z 9698 w marcu do 9453 w grudniu 2019 r., a udział przedsiębiorstw restauracyjnych z problemami płatniczymi zmalał z 7,7 proc. do 7,3 proc.
Marzec 2020 r. przyniósł bardzo wyraźne odwrócenie tego trendu. Choć odsetek utrzymał się na grudniowym poziomie, liczba zadłużonych podmiotów wzrosła do 9830.
Dane z maja pokazują, że wielu przedsiębiorców gastronomicznych nie poradziło sobie również w pierwszych miesiącach obowiązywania ograniczeń – liczba firm z nieuregulowanymi zaległościami wzrosła do ponad 10,3 tys., a odsetek niesolidnych dłużników do 7,6 proc.
Jeśli weźmiemy pod uwagę całościową kwotę zaległości branży restauracyjnej, widzimy utrzymujący się stały trend wzrostowy. Między marcem 2019 r. a marcem 2020 r. podwyższyła się ona o ponad 14 proc., do 647,4 mln zł, a w kolejnych dwóch miesiącach podskoczyła jeszcze o 3,6 proc., czyli dodatkowe 23 mln zł. Dla porównania, w całej gospodarce, zaległości przedsiębiorstw w omawianych okresach rosły wolniej, bo o 9 proc. oraz o 2,3 proc.
Najbardziej – po 10 proc. podwyższyły się w czasie lockdownu zaległości firm cateringowych oraz mobilnych punktów gastronomicznych. Na koniec maja wyniosły one odpowiednio 45,8 mln zł i 15,2 mln zł.
Największa kwota spoczywa jednak na restauracjach i stacjonarnych punktach gastronomicznych – ponad 550,1 mln zł, tu jest też największy odsetek firm, które opóźniają rozliczenia z dostawcami i bankami – 8,5 proc.
Według danych GUS ceny towarów i usług konsumpcyjnych w czerwcu 2020 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ubiegłego roku wzrosły o 3,3 proc., ale w przypadku restauracji i hoteli różnica jest o wiele wyraźniejsza, sięga 6 proc.
Badanie zrealizowane dla BIG InfoMonitor przez research&grow techniką CAWI na ogólnopolskiej próbie reprezentatywnej Polaków N=1000, w dniach 10-13 lipca 2020 r.