Jak zwiększyć akcję kredytową banków spółdzielczych?
W dyskusji uczestniczyli Krzysztof Karwowski, przewodniczący Sekcji Banków Spółdzielczych i Banków Zrzeszających Związku Banków Polskich i prezes zarządu Banku Spółdzielczego w Szczytnie; Tomasz Łazarski, prezes zarządu Małopolskiego Banku Spółdzielczego; Joanna Wandtke, prezes zarządu Banku Rumia Spółdzielczego i dr inż. Krzysztof Zawadzki, prezes zarządu Lubelskiego Banku Spółdzielczego.
Czy bariery dla akcji kredytowej leżą bardziej w kwestiach podażowych, czy popytowych? Krzysztof Zawadzki powiedział, że reprezentowana przezeń instytucja nie ma problemów z pozyskaniem chętnych na kredyty, gdyż, wzorem nowoczesnych banków uniwersalnych, oferuje szeroką paletę produktów finansowych, nie ograniczając się do jakiegoś konkretnego obszaru czy branży. Rzecz w tym, że uzyskanie takiej pozycji zajmuje sporo czasu.
– Tego nie da się zrobić z dnia na dzień. To jest cel, do którego dochodzi się przez nawet lata– dodał Krzysztof Zawadzki.
– Po pierwsze, trzeba chcieć. Po drugie, trzeba wiedzieć jak. Po trzecie, trzeba mieć na to wszystko pieniądze – takie warunki rozwoju akcji kredytowej przedstawiła Joanna Wandtke.
Podkreśliła, iż obecnie praktycznie wszystkie banki dysponują stosownymi środkami, z uwagi na nadpłynność. Pojawia się pytanie, jak sektor zamierza spożytkować te środki, czy będą one desygnowane na zakup obligacji, lokowane w bankach zrzeszających, czy też banki przeznaczą je na rozwój akcji kredytowej.
Ta ostatnia opcja jest tyleż wskazana, co najbardziej naturalna dla spółdzielców
– Ponad 90% przychodów w bankach spółdzielczych pochodzi z odsetek – wskazała prezes Banku Rumia Spółdzielczego dodając, iż w obecnych warunkach banki tym bardziej powinny angażować się w udzielanie kredytów.
Czytaj także: Banki spółdzielcze niezbędne do finansowania rozwoju lokalnych społeczności
Niepewny klimat gospodarczy
Tomasz Łazarski zwrócił uwagę, iż obecnie banki spółdzielcze udzielają coraz mniej kredytów inwestycyjnych, co może mieć związek z niepewnością gospodarczą. Przykładem może być sytuacja po wybuchu pandemii, kiedy stopy początkowo spadły do poziomu bliskiego zeru, by następnie dynamicznie wystrzelić w górę, co z kolei zwiększyło koszt obsługi kredytów przez firmy.
Równocześnie rosnąca inflacja spowodowała wzrost wydatków ponoszonych przez sferę realną gospodarki, w tym nakłady na zakup surowców czy zatrudnienie. Szczególną rolę odegrał tu wzrost cen surowców energetycznych, co z kolei jest konsekwencją rosyjskiej agresji na Ukrainę.
– Przedsiębiorcy w tej chwili zwracają uwagę na to, że prognozy finansowe, które muszą składać przy kredytach inwestycyjnych, powinny być zrobione bardzo rzetelnie – dodał Tomasz Łazarski. Rzecz w tym, że weryfikacja tych prognoz po latach może przynieść zaskakujące efekty, co nie pozostanie bez wpływu na ocenę kredytobiorcy.
Krzysztof Karwowski zwrócił uwagę na fakt, że obok czynników niezależnych od banków, na dynamikę akcji kredytowej wpływają postawy samych spółdzielców.
– Wysokie stopy procentowe hamują nasz apetyt na ryzyko być może jeszcze w większym stopniu niż inwestycje przedsiębiorców – zaznaczył prezes BS w Szczytnie.
Jego zdaniem, jednym z większych wyzwań banków spółdzielczych na najbliższe lata będzie zapewnienie odpowiedniej jakości kadr, zdolnych oceniać coraz trudniejsze projekty inwestycyjne. Dziś wiele przedsięwzięć jest ocenianych przez banki negatywnie, z uwagi na trudność oszacowania ryzyka, związanego z bardziej ambitnymi czy skomplikowanymi inicjatywami.
Bankowość spółdzielcza musi powrócić do źródeł, czyli do silnego osadzenia w lokalnej społeczności, tak by firmy z regionu dostrzegały partnera w instytucji finansującej.
– To może być przyczynkiem do późniejszego rozwoju akcji kredytowej, kiedy na przykładach pokażemy, jak wpłynęliśmy na rozwój lokalnego biznesu – dodał Krzysztof Karwowski.
Czytaj także: Debata FLBS 2024 o przyszłości i wspólnych działaniach w bankowości spółdzielczej
Transformacja energetyczna szansą rozwojową dla banków lokalnych
Jednym z obszarów, w których bankowość spółdzielcza może upatrywać swoją niszę rynkową, jest transformacja energetyczna. Czy lokalny sektor finansowy jest gotów zaangażować się w finansowanie tych działań?
Krzysztof Zawadzki zauważył, iż projekty z tego obszaru są nie tylko wysokokwotowe, ale również wymagają odpowiednich kompetencji do ich merytorycznej oceny. Tymczasem wiele lokalnych banków po prostu nie stać na zatrudnienie odpowiednich fachowców.
Stąd cenną inicjatywą może być partnerstwo, jakie w ostatnim czasie zaproponował spółdzielcom Bank Ochrony Środowiska.
Przedstawiciel Lubelskiego Banku Spółdzielczego podkreślił rolę lokalnego sektora finansowego w uświadamianiu przedsiębiorcom, jakie wymogi będą musieli spełniać w związku z niskoemisyjną gospodarką.
Odnosząc się do kwestii zasobów ludzkich, Joanna Wandtke sugerowała, że banki powinny się zaangażować w przygotowywanie swych kadr do wyzwań współczesności.
Jej zdaniem, w obecnych realiach banki nie powinny stracić żadnej szansy na dopływ wniosków kredytowych, a w konsekwencji nowych klientów. Dlatego trzeba brać pod uwagę specyfikę danego regionu, nie w każdym bowiem przypadku orientowanie się np. na produkcję rolną będzie kluczem do sukcesu.
Stąd też warto angażować się we współpracę z innymi instytucjami lokalnego sektora finansowego, tylko w ten sposób można nie stracić klienta, którego specyfika wykracza poza profil danej instytucji.
Tomasz Łazarski odwołał się do wspomnianej już propozycji współdziałania z BOŚ w dziedzinie tzw. zielonego finansowania.
– Ja sobie wyobrażam to w ten sposób, że Bank Ochrony Środowiska będzie przekazywał swoją wiedzę, doświadczenie, procedury, natomiast my jako banki spółdzielcze będziemy umożliwiać dostęp do tych produktów naszym klientom lokalnym – stwierdził prezes Małopolskiego Banku Spółdzielczego.
Podkreślił, iż reprezentowany przezeń Bank dysponuje wielkim doświadczeniem we współpracy z producentami zielonej energii czy z zakładami utylizacji odpadów. Ambicją MBS jest obecnie udział w transformacji, realizowanej przy użyciu środków pochodzących z KPO.
Zieloną transformację można też wykorzystać marketingowo, budując pozytywny wizerunek banku, który dba o środowisko – sugerował Krzysztof Karwowski. Jego zdaniem, jest to korzystny trend, choćby dlatego, że banki uczą się tych projektów na własnej skórze, co z kolei wpływa mobilizująco na ich klientów.
Zwrócił też uwagę, iż perspektywa dopływu środków z KPO paradoksalnie działa na przedsiębiorców demobilizująco – oczekując na kolejne nabory wniosków, opóźniają inwestycje.
– Gdyby na przykład w ramach tych programów była możliwość refinansowania inwestycji, które spełniają ich wymogi, to myślę, że szereg inwestycji ruszyłaby. Ale jeżeli warunkiem koniecznym do tego, by otrzymać finansowanie jest to, że ta inwestycja się jeszcze nie rozpoczęła, to potem będziemy mieli problem z dostępnością do usług budowlanych i innych działań, które w ramach projektu będą realizowane, co podniesie ceny inwestycji i na pewno utrudni absorpcję tych środków – dodał prezes Banku Spółdzielczego w Szczytnie.