Jak koronawirus wpływie na rynek nieruchomości
Jak obecna sytuacja może wpłynąć na rynek nieruchomości?
W dobie kryzysu koncentrujemy się wokół innych problemów tu i teraz, to naturalne, ale to nie znaczy, że całkiem zapominamy o przyszłości.
Mamy do czynienia jedynie z przesunięciem transakcji w czasie. Jeśli spadną stopy procentowe, to wzmocnią impuls do kupowania mieszkań, a kolejne zamieszania na giełdach oraz w branży turystycznej (condo i aparthotele) mogą skierować jeszcze większy strumień inwestycji na rynek mieszkaniowy.
Ludzie potrzebują mieszkań do życia, więc nie zrezygnują z zakupów.
Jak skutki epidemii odczuje branża deweloperska?
Krótkoterminowo zanotujemy znaczny spadek sprzedaży. Po pierwsze, wszyscy mamy inne problemy, po drugie, inaczej w tej chwili pracują biura sprzedaży, a ludzie zgodnie z zaleceniami unikają spotkań.
Mogą zwolnić prace budowlane. To jest efekt krótkotrwały, który zakończy się wraz opanowaniem epidemii, więc pewnie za kilka tygodni.
Jeśli chodzi o ilość zapytań oraz odwiedzin stron z ofertami, to wyraźnie widać, że zainteresowanie nie maleje, dlatego średnioterminowo pewnie te straty zostaną odrobione. Rynek nieruchomości zawsze jest jedną z najbezpieczniejszych przystani dla inwestorów.
A zatem mamy do czynienie jedynie z przesunięciem transakcji w czasie. I nic tak naprawdę złego się nie wydarzy. Żeby było inaczej, obecne czynniki musiałyby oddziaływać przez wiele miesięcy, a to raczej się to nie nastąpi.
Co się może wydarzyć w skali całej gospodarki w kontekście rynku nieruchomości?
Jeśli spadną stopy procentowe, to wzmocnią impuls do kupowania mieszkań, a kolejne zamieszania na giełdach oraz w branży turystycznej (condo i aparthotele) mogą skierować jeszcze większy strumień inwestycji na rynek mieszkaniowy.
Kapitał zagraniczny będzie szukał spokojnych miejsc do inwestowania i patrząc na to, co się dzieje na świecie wydaje się, że Polska i generalnie Europa Środkowa po raz kolejny okażą się bezpieczną przystanią i zyskają na atrakcyjności dla światowego biznesu.
Dotyczy to nie tylko rynku mieszkaniowego, ale szerzej – Polski, jako miejsca lokowania inwestycji logistycznych, produkcyjnych itp. W moim przekonaniu, jakkolwiek to zabrzmi, Polska, oczywiście na swoją skalę, gospodarczo zyska na tym zamieszaniu (prawdopodobnie politycznie w skali UE również).
Tym bardziej, że obniżanie stóp i dalsze „luzowanie” w Stanach i Europie Zachodniej uwolni kolejne potężne pokłady taniego pieniądza inwestycyjnego.
Pytanie tylko w jakim stopniu uda się nam ten kapitał przyciągnąć do Polski. Dodatkowo, wpompowanie do gospodarki miliardów euro z Unii da naszej gospodarce extra zastrzyk mocy.
Działania rządu w zakresie odraczania podatków, spłaty kredytów itd. przywrócą płynność – część biznesów cierpi, ale „per saldo” – cała gospodarka ostatecznie zyska mimo, że chwilowo, jak łatwo się domyślić – PKB spadnie pewnie wyraźnie.