Główny ekonomista BNP Paribas BP: jesienne restrykcje mniej dotkliwe, ale covidowy rollercoaster zwiększa niepewność
„Sądzę i mam nadzieję, że restrykcje wprowadzone jesienią nie będą miały tak dużego przełożenia na spadek PKB jak wiosenny lockdown. Najważniejszą różnicą jest to, że – w odróżnieniu od wiosny – sytuacja w przemyśle jest względnie dobra. Zarówno twarde dane o produkcji jak i wskaźniki wyprzedzające nie sugerują dużej skali recesji. Wartość dodana w przemyśle w II kw. spadła o ok. 13 proc., a teraz – jeśli w ogóle będziemy mieć do czynienia ze spadkiem – będzie on względnie ograniczony. To o tyle istotne, że z przemysłem bezpośrednio związana jest branża transportowo-magazynowa, odpowiadająca za ok. 6-7 proc. PKB naszej gospodarki. Dzięki lepszej koniunkturze przemysłowej sektor usług ogółem nie będzie tak mocno dotknięty jesiennymi obostrzeniami, jak to miało miejsce na wiosnę” – powiedział ekonomista.
„Jest to coś, co odróżnia naszą gospodarkę od krajów Europy Zachodniej – w Polsce udział w PKB usług skierowanych bezpośrednio do konsumenta, takich jak hotele czy restauracje, jest relatywnie niski. W tych branżach spadek obrotów może być podobny jak w II kw., ale nie wydaje się, żeby w branżach usługowych nakierowanych na przemysł wystąpiły podobnie dramatyczne spadki” – dodał.
Dybuła podkreśla, że choć kolejne, związane z pandemią obostrzenia stanowią czynnik ryzyka dla aktywności gospodarczej w IV kw., to obecnie gospodarka jest na nie lepiej przygotowana niż wiosną.
Kolejne restrykcje stanowią niewątpliwie czynnik ryzyka dla aktywności gospodarczej w IV kw. Wciąż jednak na korzyść trwającego kwartału przemawia w miarę dobra sytuacja w przemyśle i branżach bezpośrednio z nim związanych.
„Nie mamy też tak wielkich, jak na wiosnę obaw o handel – znaczna część biznesu przestawiła się na sprzedaż asortymentu przez Internet. Wydaje się, że ogólnie gospodarka jest lepiej przygotowana na obostrzenia. Mam oczywiście świadomość, że dla niektórych branż i wielu podmiotów druga fala pandemii jest wielką tragedią i ogromnym wyzwaniem” – powiedział ekonomista.
„W IV kw. PKB Polski spadnie o ok. 2-3 proc. kdk”
Ekonomista BNP Paribas BP prognozuje, że w IV kw. PKB Polski spadnie o ok. 2-3 proc. kdk, zaś w całym 2020 r. gospodarka skurczy się o ok. 3-3,5 proc.
„W IV kw. w ujęciu kdk PKB skurczy się, ale nie w takim stopniu, jak w II kw. Nasza prognoza zakłada na chwilę obecną spadek o ok. 2-3 proc. w ujęciu kwartalnym. Warto jednak pamiętać, że spadek ten nastąpi po bardzo dynamicznym około 8-procentowym odbiciu aktywności gospodarczej w III kw.” – ocenił.
„Od kwietnia-maja podtrzymujemy prognozę spadku PKB o ok. 3-3,5 proc. w bieżącym roku. Oczekiwaliśmy, że po wiosennym załamaniu nastąpi odbicie, którego szybkie tempo jednak najprawdopodobniej nie będzie kontynuowane do końca roku. Już wtedy bowiem nie dało się wykluczyć wystąpienia drugiej fali pandemii. Oczywiście w kolejnych miesiącach zmienialiśmy nasze przewidywania dla poszczególnych kwartałów, ale scenariusz na cały rok pozostawał względnie stabilny” – dodał.
Niepewność związana z rozwojem epidemii
W rozmowie z PAP Biznes Dybuła zaznaczył, że niepewność związana z rozwojem epidemii znacząco wpływa na średnioterminowe perspektywy gospodarki.
„Im dłużej mamy do czynienia z +covidowym rollercoasterem+, tym większa niepewność, która wpływa na średnioterminowe perspektywy gospodarki. Dlatego nie jesteśmy wielkimi optymistami jeśli chodzi o inwestycje sektora korporacyjnego. Nawet zakładając, że pandemia szybko minie i gospodarka zacznie szybciej rosnąć, uważamy że niepewność utrzyma się na wysokim poziomie przez jeszcze jakiś czas. W konsekwencji nakłady inwestycyjne – przede wszystkim te, nakierowane na wzrost możliwości produkcyjnych – będą dosyć słabe. Dopóki niepewność nie zostanie istotnie zredukowana, trudno spodziewać się, żeby firmy zaczęły szybko inwestować” – powiedział.
„Skala spadku PKB w bieżącym kwartale jest z pewnością czynnikiem ryzyka jeśli chodzi o średnioroczne tempo wzrostu w całym 2021 r. Na obecną chwilę wydaje się, że przyszły rok będzie trudny, chyba że kwestie medyczne zaskoczą nas in plus – np. uda się znaleźć skuteczną szczepionkę czy lekarstwo, co spowoduje, że pandemia szybko odejdzie w przeszłość. Jeśli taki przełom medyczny nastąpi, to z pewnością mocno – być może nadmiernie i na wyrost – poprawią się nastroje i perspektywy gospodarcze” – dodał.
W przyszłym roku wzrost gospodarczy w Polsce może wynieść ponad 3 proc.
Ekonomista prognozuje, że w przyszłym roku wzrost gospodarczy w Polsce może wynieść ponad 3 proc., choć – jak zaznacza – wciąż istnieje wiele czynników niepewności.
„Wciąż różne, nawet bardzo ekstremalne, scenariusze są możliwe. Obecnie jakakolwiek punktowa prognoza PKB, nawet na tak krótki okres jak IV kw., jest bardzo niepewna. Rozwój sytuacji gospodarczej nie jest bowiem bezpośrednio związany z czynnikami ekonomicznymi czy rynkowymi. A skali pandemii, zasięgu i długości obowiązujących restrykcji nie możemy precyzyjnie przewidzieć. Dlatego wolimy raczej starać się oszacować, kiedy aktywność gospodarcza wróci do poziomu sprzed pandemii, czyli do IV kw. 2019 r. O ile latem – w naszym uśrednionym scenariuszu, nazwijmy go bazowym – spodziewaliśmy się, że jest to możliwe w III kw. 2021 r., obecnie sądzimy że raczej nastąpi to w IV kw. przyszłego roku” – powiedział.
Czytaj także: KIG: polska gospodarka skurczy się realnie o 2,2 proc. w 2020 roku >>>
„W obecnych warunkach rozważanie przynajmniej kilku alternatywnych scenariuszy ma sens. Nie wydaje się przy tym, żeby prawdopodobieństwo ekstremalnych prognoz było znacząco mniejsze, niż czegoś, co wydaje nam się być umiarkowana ścieżką. Zbyt wiele zależy od czynników, które pozostają poza wpływem polityki gospodarczej i sytuacji na rynkach” – dodał.
„Rząd ma przestrzeń do dalszej stymulacji fiskalnej”
Zdaniem Dybuły, rząd ma przestrzeń do dalszej stymulacji fiskalnej i dodatkowe, zapowiadane przez rząd środki na wsparcie gospodarki, mogą zostać szybko uruchomione.
„Niezależnie od tego, jak ocenia się skuteczność dotychczasowych działań rządowych, wciąż istnieje przestrzeń do dalszej stymulacji po stronie polityki fiskalnej. Dodatkowe środki, które mogą zostać uruchomione, czyli 10-20 mld zł które zapowiadał premier, są w zasadzie dostępne od zaraz” – powiedział.
„Poduszka płynnościowa MF na koniec października wynosiła ok. 115 mld zł, samo to daje możliwość sfinansowania kolejnej transzy pomocy. Do tego dochodzi tarcza finansowa PFR. Wydaje się, że program i skala środków pomocowych zostały skalibrowane z dość dużą zakładką i ona się teraz przydaje, niezależnie od wszystkich innych problemów w walce z epidemią” – dodał.
W ocenie ekonomisty, nic nie wskazuje na to, żeby parametry polityki pieniężnej w Polsce miały się wkrótce zmienić, choć niczego nie można wykluczyć.
„Patrząc w przód, nie można oczywiście wykluczyć kolejnych działań Rady, zwłaszcza jeśli stan gospodarki wymagałby szybkich i zdecydowanych działań banku centralnego. Niemniej jednak w komunikacie po listopadowym posiedzeniu RPP nic nie wskazuje na to, żeby parametry polityki pieniężnej miały się wkrótce zmienić” – powiedział PAP Biznes Dybuła.
„Listopadowa projekcja NBP realnego PKB zakłada, że w latach 2021-22 będzie on rósł w dość przyzwoitym tempie. Pod koniec okresu projekcji – czyli na koniec 2022 r. – w ujęciu nominalnym gospodarka znajdzie się na znacznie wyższym poziomie, niż NBP oczekiwał jeszcze trzy miesiące temu. Ostatnie projekcje PKB i inflacji nie wskazują więc na to, że istnieje potrzeba dodatkowych działań ze strony banku centralnego – przynajmniej na razie” – dodał.
Dybuła zaznaczył, że w razie potrzeby Rada Polityki Pieniężnej prawdopodobnie sięgnie po narzędzia niestandardowe.
„Dodatkowej, ewentualnej stymulacji ze strony polityki monetarnej spodziewałbym się raczej w postaci narzędzi niestandardowych i niekoniecznie kolejnej obniżki stóp procentowych, której skutki z punktu widzenia całej gospodarki byłyby znikome. Ewentualnej modyfikacji mogłyby ulec warunki kredytu wekslowego, albo zamiana tego narzędzia na przykładowo kredyt refinansowany przez bank centralny po ujemnej stopie procentowej” – powiedział.
W rozmowie z PAP Biznes ekonomista zaznaczył, że w warunkach podwyższonej niepewności, brak przejrzystej komunikacji ze strony RPP jest błędem.
„Od wybuchu pandemii polityka komunikacyjna RPP stała się wyjątkowo nieprzejrzysta, a od marca nie odbywają się już konferencje po posiedzeniach Rady. Uważam, że to błąd. W warunkach i tak już ogromnej niepewności, która dotyka przecież nie tylko rynków finansowych, ale przede wszystkim realnej sfery gospodarki, warto eliminować pojawiające się znaki zapytania, a nie tworzyć nowe” – ocenił Dybuła.