Finansowy poradnik studenta: jak obniżyć wydatki na początku nauki
Akademik tylko dla nielicznych
W tym roku akademickim studia rozpocznie nieco ponad 400 tys. osób, które będą musiały zmierzyć się nie tylko z trudami nauki, ale także z dużymi wydatkami. Z największymi kosztami muszą liczyć się osoby, które wybrały studia z dala od domu. Zalicza się do nich przede wszystkim wydatek związany z wynajęciem mieszkania lub opłacenia miejsca w akademiku. – To drugie rozwiązanie pozostaje bardziej ekonomiczną opcją, jednak nie wszyscy chętni studenci mają szansę na przydział w akademiku. O przyznaniu pokoju w domu studenckim nie decyduje bowiem kolejność zgłoszeń, ale kryteria, które ustala dana uczelnia. Pierwszeństwo mają często żacy w trudnej sytuacji materialnej lub tacy, których dom rodzinny leży daleko od uczelni – wyjaśnia Bartosz Turek, ekspert Związku Firm Pośrednictwa Finansowego (ZFPF), Open Finance. Ci, którym uda się zakwaterować w akademiku, muszą liczyć się z kosztami na poziomie od kilkuset do nawet 1000 zł za pokój. Przykładowo, za miesięczny pobyt w domu studenckim Uniwersytetu Warszawskiego zapłacimy od 315 zł do 780 zł, za to na UJ nawet 1000 zł, jeśli wybierzemy pokój 1-osobowy.
Studenci mogą także korzystać z prywatnych akademików, które często oferują wysoki standard zakwaterowania i dodatkowe atrakcje, np. w postaci siłowni na terenie budynku. W przypadku prywatnego domu studenckiego BaseCamp w Łodzi, za najem apartamentu studenckiego trzeba zapłacić od 1150 zł miesięcznie, ale koszt można dzielić ze współlokatorem. Jeszcze więcej zapłacimy za wynajęcie mieszkania. Ceny ofertowe za najem małego lokalu, o powierzchni do 38 mkw. w największych miastach Polski zaczynają się od 1223 zł w Katowicach i sięgają nawet 2084 zł w Warszawie. Koszty te można jednak znacznie obniżyć, wynajmując lokal w kilka osób, co jest dobrym rozwiązaniem, szczególnie na początku studiów.
Studenckie sposoby na wysokie wydatki
Koszt związany z opłaceniem najmu mieszkania, pojedynczego pokoju czy miejsca w akademiku, nie wyczerpuje wszystkich wydatków przyszłego studenta. Do tej listy należy doliczyć również pozostałe koszty utrzymania, czyli np. wydatki związane z wyżywieniem, opłaceniem rachunków za telefon czy Internet, kupieniem biletu komunikacji miejskiej, co jest wygodnym rozwiązaniem, kiedy „pierwszak” ma zajęcia w kilku punktach miasta, sporo od siebie oddalonych, itp. Ponadto, studia na niektórych kierunkach, np. medycznych czy artystycznych, wymagają także zakupu np. specjalnej odzieży czy materiałów dydaktycznych, co trzeba sfinansować na początku roku akademickiego, kiedy jest najwięcej kosztów. Wszystkie wydatki osoby rozpoczynającej studia mogą wynieść nawet 1600 zł miesięcznie – tyle przeciętnie wydają na utrzymanie studenci zbadani przez Związek Banków Polskich.
– Największym wydatkiem w budżecie studenta, szczególnie tego, który dopiero zaczyna naukę z dala od domu rodzinnego, jest zakwaterowanie. Pierwszy miesiąc najmu mieszkania czy pokoju w domu studenckim oznacza wpłatę nie tylko czynszu, ale także jednorazowej kaucji lub prowizji dla pośrednika, który pomoże w poszukiwaniach „czterech kątów”. To duże wyzwanie szczególnie dla osób, które mają ograniczone fundusze. Poznając uczelnię i jej otoczenie, warto skorzystać z rad starszych kolegów. Ci mogą podpowiedzieć, jak obniżyć koszty związane ze studiowaniem – np. gdzie w okolicy uczelni można zjeść tanie i dobre posiłki, gdzie warto robić zakupy i skompletować pomoce dydaktyczne. Ponadto, warto wiedzieć, że na niektórych uczelniach wyższych już na etapie rekrutacji, można ubiegać się o stypendium socjalne, jeżeli student jest w trudnej sytuacji materialnej
– wyjaśnia Bartosz Turek, ekspert ZFPF, Open Finance.
Dodatkowy zastrzyk gotówki w zasięgu ręki
Gdy nie można liczyć na pomoc rodziny, warto poszukać dodatkowych źródeł finansowania. Jak to zrobić? – Studenci, którzy potrzebują dodatkowego wsparcia finansowego, mogą starać się o preferencyjny kredyt studencki. Jego niewątpliwą zaletą jest to, że jest on niemal darmowy. Przez cały okres studiów i jeszcze przez 2 lata po ich zakończeniu wszystkie odsetki od takiego długu spłaca Państwo. Jest on nietypowy także dlatego, że nie jest wypłacany jednorazowo, jak w przypadku „normalnego” kredytu, lecz w comiesięcznych transzach. Student sam wybiera, czy chce dostawać 400 zł, 600 zł, 800 zł czy 1000 zł miesięcznie. O kredyt studencki można ubiegać się w następujących bankach: PKO BP, Bank Pekao, BPS (wraz ze zrzeszonymi bankami spółdzielczymi) i SGB-Bank (wraz ze zrzeszonymi bankami spółdzielczymi) – komentuje Jarosław Sadowski, ekspert ZFPF, Expander Advisors.
Jest to atrakcyjne wsparcie, które wielu osobom w ogóle umożliwia rozpoczęcie nauki na uczelni wyższej, dodaje Jarosław Sadowski. – Spłata kredytu studenckiego rozpoczyna się 2 lata od otrzymania dyplomu. Trzeba jednak pamiętać o tym, że w przypadku przerwania studiów, kredyt trzeba będzie spłacić wcześniej. Nie jest to także produkt finansowy dostępny dla każdego. Mogą go uzyskać tylko ci studenci, w przypadku których dochód na osobę w rodzinie nie może przekraczać 2500 zł netto.
Bartosz Turek z Open Finance z kolei radzi, by osoby rozpoczynające naukę na uczeniach wyższych korzystały z „przywilejów studenckich”, które pomagają zaoszczędzić czasami niemałe kwoty. – Studenci mają możliwość zakupu tańszych biletów komunikacji miejskiej czy tych do kin, bądź teatrów. Co więcej, z początkiem października warto rozejrzeć się za atrakcyjnym kontem bankowym dedykowanym studentom, którego prowadzenie przeważnie jest bezpłatne. Wiele banków oferuje dodatkowe korzyści za otworzenie takiego rachunku, np. zniżki w sklepach czy bonusy za korzystanie z mobilnych płatności. Pamiętajmy także, że sposobem na zastrzyk gotówki „ekstra”, może być także praca dorywcza, czyli taka, która umożliwi łączenie nauki z płatnym zajęciem,
a przyniesie stały dochód – uważa Bartosz Turek.
Źródło: Związek Firm Pośrednictwa Finansowego