Czy w płatnościach bezgotówkowych osiągnęliśmy już szczyt możliwości?
Mnogość różnych rozwiązań, a przecież nie wymieniłem wszystkich, powoduje że możemy zacząć zastanawiać się czy przypadkiem nie osiągnęliśmy punktu krytycznego, w którym trudno o jeszcze jakieś innowacje, a otwartym pytaniem pozostaje, która z opcji zostanie uznana za najbardziej obiecującą i powszechną.
Płatności trwają po prostu zwyczajnie długo. (…) Środki, które w teorii znajdują się w portfelu np. sprzedawcy, wcale tak szybko do niego nie trafiają
Może być oczywiście i tak, że nadal będziemy korzystali z różnych rozwiązań, a to z czego będziemy korzystali uwarunkowane będzie tym, gdzie aktualnie dokonujemy zakupów czy korzystamy z usług. Mnie osobiście marzą się płatności całkowicie frictionless (w zasadzie bez naszego czynnego udziału), gdzie można wykorzystać biometrię tradycyjną, jak i behawioralną. Jest to oczywiście związane z wysokim ryzykiem nieautoryzowanych transakcji, a także wyzwaniami w obszarze ochrony danych osobowych i prywatności, ale pewnie i na wszystko ‒ kiedyś ‒ znajdziemy odpowiednie rozwiązania.
Czytaj także: Już pół miliona terminali zainstalowanych dzięki Fundacji Polska Bezgotówkowa
Płatności trwają za długo
W praktyce jednak wyzwań dla płatności jest znacznie więcej, choć niekoniecznie dotykają one bezpośrednio konsumenta, a stanowią raczej problem dla sprzedawców, instytucji finansowych czy po prostu kontrahentów. Nie dotyczą więc samego front-endu, czyli tego co widzi użytkownik dokonujący jakiejś płatności, ale tego, co ukryte w zakamarkach systemów IT i rozliczeniowych.
Płatności trwają po prostu zwyczajnie długo. Dużo za długo. Oznacza to, że środki, które w teorii znajdują się w portfelu np. sprzedawcy, wcale tak szybko do niego nie trafiają ‒ przynajmniej w sensie księgowym, choć zapewnienie o ich dostępności jak najbardziej jest.
Trwają już prace nad stworzeniem systemów płatności, które mają zapewnić natychmiastowość płatności i to w skali globalnej
Cóż, tak jest skonstruowany system finansowy, który opiera się na różnej maści pośrednikach, którzy mają różne obowiązki (w tym w zakresie przeciwdziałania praniu pieniędzy), ale też i przywileje, mniej lub bardziej bezpośrednie, jak np. możliwość obrotu środkami, które w praktyce do nich nie należą, ale służą do realizacji transakcji ‒ oczywiście z zastrzeżeniem ograniczeń wynikających z ustawy o usługach płatniczych.
Globalna natychmiastowość płatności
Jak wspomniałem trwają już prace nad stworzeniem systemów płatności, które mają zapewnić natychmiastowość płatności i to w skali globalnej. Ambitne założenia, które trudno jest nam dzisiaj zrealizować na poziomie krajowym czy regionalnym, ale trzymam kciuki za powodzenie.
Rodzi się więc pytanie o to, który kierunek powinniśmy obrać, aby stworzyć równe warunki dla wszystkich, tj. klientów, sprzedawców oraz jakiejś formy pośredników (a może dążyć do eliminacji pośrednictwa?).
Odpowiedzi mogą być zasadniczo trzy, choć każda z nich ma swoje plusy i minusy, a także wymagać może znacznego nakładu czasu, pracy i pieniędzy. Jakie to kierunki?
Po pierwsze waluty cyfrowe banków centralnych, czyli popularne już CBDC, które jeżeli zostaną stworzone jako coś bezpiecznego, zapewniającego prywatność, ale także interoperacyjnego i globalnego, to może to być kierunek, który odmieni całkowicie system finansowy.
Te niezbędne elementy są jednak trudne do osiągnięcia nawet na poziomie krajowym, bowiem ze swej istoty taka forma pieniądza podlega jakiejś instytucji i widnieje w jej rejestrach (księgach) i może być przypisana do konkretnego konta lub użytkownika. Ciężko więc mówić tutaj o anonimowości płatności, która jest charakterystyczna np. dla gotówki. Oczywiście z punktu widzenia przeciwdziałania praniu pieniędzy i finansowania terroryzmu czy ściągania należności podatkowych, wydaje się to być prawdziwie rewolucyjnym i pożądanym rozwiązaniem. Tak czy inaczej ‒ w praktycznie każdej postaci ‒ CBDC będzie raczej uzupełnieniem i ułatwieniem dla istniejących już rozwiązań płatniczych. Prawdopodobnie.
Druga opcja, to zdecentralizowane finanse, czyli DeFi. To coś, z czym walczy obecnie wiele jurysdykcji i globalnych organizacji (ostatni raport Financial Stability Board), a co rozpala wyobraźnię wielu. Wprowadzenie kryptowalut i tzw. stablecoins (w tym globalnych) dla wielu stanowi kierunek dla rozwoju płatności i w ogóle usług finansowych, choć w wielu przypadkach jest to raczej konsekwencją niezrozumienia jak w praktyce działają takie rozwiązania i dlaczego nie są one ‒ przynajmniej na razie ‒ dostosowane do realiów ekonomicznych, technologicznych i prawnych.
Poza oczywistym brakiem stabilności, której nie jest w stanie do końca zapewnić nawet stablecoin, jest też brak kontroli pod kątem przeciwdziałania praniu pieniędzy czy coś, o czym często się zapomina ‒ brakiem prywatności. Tak, blockchain i DLT, w najbardziej rozpowszechnionym wariancie nie zapewnia prywatności i z użyciem danych zarówno on-chain, jak i off-chain, jesteśmy w stanie w stosunkowo prosty sposób zidentyfikować zarówno strony transakcji, jak i posiadaczy portfeli. Czy jest to więc dobry kierunek?
Trzecia to dalszy rozwój istniejącej infrastruktury. Nie jest może ona dzisiaj zbyt wydajna, ale organizacje takie jak Financial Stability Board czy Bank Rozrachunków Międzynarodowych (BIS), a także krajowe banki centralne, intensywnie pracują nad stworzeniem efektywnych rozwiązań dla wspomnianych już płatności natychmiastowych i poprawy efektywności rozliczeń (nie tylko międzybankowych). Z różnym skutkiem, ale przecież nie od razu Rzym zbudowano.
Pojawiają się też różne inicjatywy o charakterze prywatnym, gdzie instytucje finansowe próbują dogadać się co do wspólnych rozwiązań. Tutaj jednak widać duży rozdźwięk i polaryzację. Wyzwań jest sporo i zasadniczo są one zbieżne z tym, o czym pisałem przy okazji CBDC, czyli prawo i regulacja, infrastruktura oraz interoperacyjność. I kilka innych kwestii, w tym o charakterze politycznym. Niestety.
Jest też czwarta, być może najbardziej prawdopodobna opcja, czyli połączenie wszystkich trzech kierunków. Każdy z nich niesie ze sobą kilka pozytywnych cech, a jednocześnie pewne braki mogą być uzupełniane przez pozostałe.
Tutaj brakuje jednak pewnej zgody pomiędzy przykładowo światem zwolenników centralizacji i decentralizacji. Obie strony muszą dobrze rozumieć swoje pobudki i potrzeby, aby możliwe było stworzenie czegoś sensownego, co przyniesie korzyść nam wszystkim. Skoro mamy budować prawdziwie globalną, bezpieczną i rozwojową gospodarkę, to tym bardziej potrzebujemy współpracy. Tylko wtedy będziemy mogli mówić o tym, że jesteśmy jednym globalnym społeczeństwem. Finanse to ważny aspekt naszego życia.
Nie mam jednocześnie złudzeń co do tego, że jest możliwe stworzenie takiego wariantu dla całej populacji. Niestety, nadal mamy dość sporą polaryzację i wielu kwestiach bardzo się różnimy. Pytanie jak daleko jesteśmy w stanie iść na kompromisy. I czy jest to w ogóle możliwe.
Michał Nowakowski, https://pl.linkedin.com/in/michal-nowakowski-phd-35930315, Head of NewTech w NGL Advisory oraz Counsel w NGL Legal, założyciel www.finregtech.pl, wykładowca studiów podyplomowych SGH: FinTech ‒ nowe zjawiska i technologie na rynku finansowym. Adres e-mail: michal.nowakowski@ngladvisory.com
Opinie wyrażone w artykule są osobistymi opiniami Autora i nie mogą być utożsamiane z jakąkolwiek instytucją, z którą Autor jest lub był związany.